W Polsce pieniędzmi z funduszu modernizacyjnego, który ma być przeznaczony dla państw UE o niższym dochodzie, mogą zarządzać Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Bank Gospodarstwa Krajowego - ocenił pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej Marcin Korolec.
Tymczasem Komisja Europejska proponuje, by środkami zarządzały specjalna rada i komitet, w których mieliby się znaleźć przedstawiciele państw członkowskich, KE oraz Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
- Zaproponowana przez KE propozycja, czyli zarządzanie funduszem przez "radę inwestycyjną" i "komitet zarządzający", jest rozbudową biurokracji i wydaje się niepotrzebne - ocenił pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej i wiceminister środowiska Marcin Korolec podczas piątkowego (17 lipca) spotkania z dziennikarzami. Rada miałaby podejmować strategiczne decyzje co do tego, na co pójdą pieniądze, a komitet miałby zarządzać codziennymi operacjami.
Korolec przypomniał, że zgodnie z październikowym kompromisem, zarządzanie funduszem miało zostać oddane beneficjentom, czyli państwom członkowskim UE. Przy wyborze projektów, które uzyskałyby finansowanie, rolę miał odgrywać też Europejski Bank Inwestycyjny.
- To są pieniądze, które mają pracować na modernizację państw o niższym dochodzie i w związku z tym te państwa powinny mieć jak najwięcej do powiedzenia w jaki sposób wykorzystać te pieniądze, oczywiście zgodnie z założonymi celami czyli np. na projekty związane z efektywnością energetyczną, czy OZE - powiedział wiceminister. Dodał, że jego zdaniem większość środków powinna być przeznaczona na rozproszoną energetykę, np. małe biogazownie rolnicze czy energetykę prosumencką.
Fundusz modernizacyjny ma pomóc dziesięciu najbiedniejszym państwom w UE, w tym Polsce, unowocześnić system energetyczny i pobudzić inwestycje przyczyniające się do zmniejszenia zużycia energii. Na ten cel przeznaczono ok. 310 mln pozwoleń na emisję, a środki z ich sprzedaży wesprą projekty w państwach członkowskich. 43 proc. ze sprzedaży tych pozwoleń (konkretna kwota będzie zależała od ceny pozwolenia na emisję) zostanie przyznanych Polsce, co przełoży się na miliardy złotych na inwestycje w modernizację energetyki.
Korolec zwrócił uwagę, że w Polsce mamy bardzo doświadczone instytucje takie jak Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej czy Bank Gospodarstwa Krajowego, które z powodzeniem realizują projekty ekologiczne.
- Tym projektom towarzyszą też konkretne korzyści środowiskowe, np. uniknięcie emisji gazów cieplarnianych - dodał.
Jego zdaniem, uprawnienia ze sprzedaży których będą finansowane projekty w ramach funduszu modernizacyjnego (2 proc. całej puli uprawnień), mogłyby się "znaleźć" w EBI jeszcze przed 2020 rokiem.
- Bank mógłby je zacząć sprzedawać wcześniej tak by fundusz mógł od razu zafunkcjonować w 2020 roku - ocenił Korolec.
W środę Komisja Europejska przedstawiła projekt dyrektywy dotyczący reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2 (Europejskiego Systemu Handlu Emisjami - EU ETS). Nowe regulacje mają zacząć obowiązywać między 2020 a 2030 r. Nowa dyrektywa ma przyczynić się do osiągnięcia przez Wspólnotę 40-proc. celu redukcji emisji CO2 w 2030 roku.
Nowe przepisy skonstruowane są w taki sposób, by firmom w UE bardziej opłacało się inwestować w efektywność energetyczną i technologie zmniejszające emisję, niż płacić za certyfikaty uprawniające do wypuszczania do atmosfery gazów cieplarnianych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.