Infantylny rysunek z górnikami w czakach pod wieżą wyciągową szybu, którym z oczu kapią krople łez, przykuwa od tygodnia wzrok podróżnych w pociągach przed stacją Katowice.
Na ścianę stojącego przynasypie kolejowym familoka na końcu zapomnianej ul. Jana Kupca w dzielnicy Załęże malowidło naniósł Łukasz Surowiec, 30-letni artysta, rzeźbiarz i performer, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i Poznaniu oraz Universität der Künste w Berlinie, którego prace wystawiano już m.in. w Niemczech, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Białorusi. Jeden z najwybitniejszych młodych polskich twórców (nominowany do nagrody Start Point za najlepszy dyplom w uczelniach artystycznych Europy) pochodzi z Rzeszowa, ale mieszka i tworzy w Bytomiu, gdzie nakręcił niedawno bulwersujące filmy o bezdomnych pt. "Szczęśliwego Nowego Roku!".
Do Katowic pod koniec maja przyciągnęła Surowca piąta edycja międzynarodowego festiwalu sztuki ulicznej, w której kilkunastu artystów miało wykonać murale i instalacje na temat "Miasto w kryzysie". Zamiast wymyślać własne graffiti artysta... powiększył rysunek dziecka, który wypatrzył na ulicznej wystawie po styczniowych protestach górników po kopalnią Makoszowy w Zabrzu.
- Bardzo mocno oddziałuje na nasze emocje sytuacja, w której małe dziecko płacze, ponieważ ojcu grozi regres społeczny - tłumaczy grafik.
Nie znał małego autora, chwycił więc za telefon i tak długo obdzwaniał zabrzańskie przedszkola, aż znalazł Zosię Tabiś-Hubkę. Jej ojciec i dziadek są górnikami w kopalni Makoszowy, którą pierwotnie przeznaczono do likwidacji. Sześcioletnia dziewczynka namalowała ich, gdy pani przedszkolanka kazała dzieciom przelać emocje na papier. W domu rodzice martwili się o przyszłość kopalni (zanim jeszcze przeniesiono ją do SRK) i trwoga udzieliła się dziecku.
W wersji powiększonej na murze kamienicy Zosia własnoręcznie złożyła podpis jaskrawoczerwoną farbą. Teraz wyjaśnia, że tata na rysunku nie tylko leje łzy, ale uśmiecha się, bo córeczka w imieniu odwróciła dwie literki...
Na wyjątkowość malowidła z górnikami zwraca uwagę Łukasz Kałębasiak z Insytucji Kultury Miasto Ogrodów w Katowicach, współorganizator festiwalu Street Art: - To wyjątkowy mural, bo stoi za nim prawdziwa historia. Pokazuje, że za strajkującymi, których widzimy w telewizorze, stoją ich rodziny, które się o nich martwią - mówi.
Mural tymczasem zasłynął już w Polsce i o dziwo, zamiast wzruszać, wywołuje falę agresywnych komentarzy, nieprzyjaznych obronie kopalń na Śląsku.
Kałębasiak przyznaje, że nie spodziewał się ostrych ataków ludzi, którym wydaje się, że w Polsce górnikom jest dobrze, mają wysokie płace i nie powinni strajkować.
Sam artysta uważa, że malowidło pokazuje uniwersalny problem, gdy obcy ludzie decydują o tym, żeby z dnia na dzień odebrać innym ludziom nie tylko pracę, ale i tożsamość (w tym przypadku wielopokoleniową - górniczą).
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.