Polska obrona węgla, który jest miarą niezależności energetycznej od Rosji, może w ostatecznym rachunku sprzyjać Kremlowi - ocenia wieloletni korespondent Financial Times w Polsce Jan Cienski w swym raporcie o sytuacji polskiego górnictwa węglowego, opublikowanym w portalu politico.eu, który zauważyły najważniejsze portale branżowe (np. mining.com) i gospodarcze na całym świecie.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, gdy był jeszcze premierem, nazwał węgiel fundamentem bezpieczeństwa energetycznego swojego kraju, a polscy dyplomaci zyskali już opinię najtwardszych negocjatorów w UE, szczyt po szczycie prowadząc boje o zmniejszenie restrykcji na spalanie węgla.
Paradoksalnie jednak zawzięta obrona węgla przez Polskę, gdzie produkuje się z niego prawie 90 proc. elektryczności, może zakończyć się korzystnie dla Rosji. Dlatego, że tani węgiel rosyjski zdobywa dla siebie coraz więcej polskiego rynku, podczas gdy krajowi producenci wykrwawiają się z powodu wysokich kosztów i niskich cen surowca - pisze autor.
Filar zamienił się w kulę u nogi
- Poszczególne kopalnie ciągle można uratować, ale nie jesteśmy w stanie ocalić całego państwowego sektora górnictwa węgla kamiennego - mówi Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki i menedżer górniczy.
Sektor węglowy długo uchodził za filar polskiej gospodarki. W czasach komunistycznych, kiedy zacofane polskie fabryki wytwarzały towary nieatrakcyjne dla Zachodu, węgiel był jednym z nielicznych, przynoszących zyski w eksporcie - nawet jeśli sprzedawano go za granicę za twardą walutę taniej, niż wynosił rzeczywisty koszt wydobycia. Kopalnie zatrudniały prawie pół miliona górników, a ich siła i odwaga kazała reżimowi obchodzić się z nimi w białych rękawiczkach.
Ćwierć wieku później, po wydaniu 25 mld euro na restrukturyzację sektora, zmieniło się w nim wiele, ale nie wszystko - analizuje były korespondent FT. W kopalniach pracuje dziś ok. 100 tys. górników, jednak ich związki zawodowe są wciąż najsilniejsze w kraju. W 2005 r. rozwścieczeni górnicy z kilofami w dłoniach szturmowali gmach parlamentu, w którym przestraszeni politycy szybko przegłosowali dla nich szczodry program wynagradzania. Związki wywalczyły sobie zachowanie cennego pakietu płac, które czynią z górników najlepiej zarabiającą grupę w kraju. Centrum Adama Smitha, polski think-tank ekonomiczny, szacuje w ostatnim swym raporcie, że przeciętne zarobki górnika wynoszą ok. 1740 euro miesięcznie, czyli o 90 proc. więcej niż średnio w Polsce - podaje Cienski.
Emerytury po 25 latach pracy są dotowane przez rząd, a korzyści z wszystkich rządowych subsydiów dla górnika obliczone zostały na ok. 16 tys. euro, podczas gdy zwykły Polak nie dostaje nic.
Cena niższa niż koszt wydobycia
Wysokie zarobki i wczesne emerytury sprawiają, że koszt pracy stanowi ok. dwóch trzecich kosztów działalności kopalń. Przeciętnie wydobycie tony węgla kosztuje ok. 77 euro (wg danych Ministerstwa Gospodarki). Tymczasem średnia cena sprzedaży węgla wyniosła w Polsce w zeszłym roku tylko 69 euro/t. Koszt zakupu węgla z zagranicy, po cenach sprzedaży w portach Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia wynosi tylko ok. 60 euro/t - wylicza autor raportu i dodaje, że nie wygląda na to, by wkrótce mogły odbić się w górę światowe ceny węgla, dławione przez malejący popyt, słabnącą ekspansję Chin i spadające indeksy ropy i gazu.
W rezultacie wyhamował eksport polskiego węgla a import do Polski stopniowo się zwiększa. Polska sprowadziła 10 mln t węgla, z czego ok. 6,5 mln t z Rosji. Dekadę wcześniej, import do Polski wynosił tylko 3 mln t, ale kraj eksportował wtedy 20 mln t. W zeszłym roku państwowe kompanie górnicze sprzedały 70 mln t węgla, a wydobyły 72,5 mln t. Niesprzedana nadwyżka powiększyła rosnące zwały, na których leży co najmniej 8 mln t węgla.
Kompania pod pręgierzem
Na największą w Polsce (i Europie) firmę górniczą - Kompanię Węglową posypały się oskarżenia, w których - zauważa Cienski — pobrzmiewało echo krytyk samowyniszczającej polityki gospodarczej z lat komunistycznych, o dumping w szaleńczej pogoni za poprawieniem płynności finansowej. Dwaj konkurenci KW - Bogdanka i Katowicki Holding Węglowy - zarzucili Kompanii sprzedawanie węgla poniżej kosztów wydobycia, czemu KW zaprzeczyła. Prywatna kopalnia Bogdanka zanotowała spadek swych notowań na giełdzie o 25 proc. w ciągu pół roku - przypomina autor.
- Oni rujnują rynek węgla - mówi Markowski o Kompanii Węglowej. — Niszczą również swój własny rynek zbytu, bo kupcy zaczną żądać w przyszłości tych właśnie zaniżonych cen.
Ugodzeni przez malejący popyt, niskie ceny i wysokie koszty producenci węgla w Polsce tracą fortunę. Rząd ocenia, że straty netto całego sektora w zeszłym roku wyniosły 325 mln euro.
Największy problem polega na tym, że w kopalniach na Górnym Śląsku, gdzie węgiel wydobywano od średniowiecza, najtańsze pokłady zostały już wybrane - wyjaśnia portal politico.eu. Górnicy muszą kopać coraz głębiej, aby dotrzeć do skomplikowanych geologicznie złóż, co wymaga inwestycji na tyle kosztownych, że nie stać na nie firm, które nie mają gotówki. W niektórych zakładach ściany położone są tak daleko od szybów, że górnicy poświęcają na dotarcie do nich dwie godziny a potem dwie następne na powrót, więc na pracę w rzeczywistości pozostają im tylko 3 pozostałe godziny szychty.
Nie chciała być "Żelazną Lady"
Lęki sektora węglowego zaczęły być problemem politycznym dla Ewy Kopacz, następczyni Donalda Tuska na stanowisku premiera rządu, która usiłuje doprowadzić rządzącą Platformę Obywatelską do jej trzeciego z kolei zwycięstwa w wyborach parlamentarnych zaplanowanych jesienią. Na początku roku Kompania Węglowa wpadła w tak wielkie opały, że rząd był zmuszony naprędce zmajstrować plan ratunkowy. Pomysł polegał na zamknięciu 4 najkosztowniejszych kopalń KW, co powinno obniżyć koszty firmy i uciąć nadprodukcję węgla - opisuje Cienski.
Związki rozpoczęły strajk a Kopacz nie chciała być polską Maggie Thatcher - podkreśla autor raportu. Zamiast bić się z górnikami, ustąpiła im, uzgadniając, że 4 najgorsze kopalnie zostaną sprzedane prywatnym inwestorom (których trzeba jeszcze znaleźć) a z reszty utworzy się nową kompanię, która ma szansę przynosić zysk. Cała operacja ma kosztować przynajmniej 575 mln euro i musi zostać najpierw zatwierdzona przez Komisję Europejską.
Pomimo problemów polski rząd nadal walczy w Brukseli przeciwko przepisom, które ograniczałyby zużycie węgla. Po ostatnim szczycie Unii Europejskiej, poświęconym budowie Unii Energetycznej, Kopacz ogłosiła, że wbrew zobowiązaniom do dekarbonizacji gospodarki Europy "Polska nie wycofa się z węgla".
Jedna z przyczyn, dla których Polska jest tak zdecydowanym adwokatem węgla, tkwi w tym, że węgiel jest miarą jej energetycznej niezależności od Rosji i jej imperialnych zapędów, których Polska doświadczała w historii - przypomina korespondent FT i wyjaśnia, że Rosja dostarcza Polsce dwie trzecie potrzebnego gazu ziemnego i niemal całą ropę naftową. Jeśli jednak państwu nie powiedzie się znalezienie sposobów na odbudowę konkurencyjnej branży węglowej, jego z trudem wywalczone zwycięstwa w rozmowach energetycznych z Unią Europejską mogą skończyć się tym, że polskie elektrownie węglowe będą musiały być zasilane - przynajmniej częściowo - paliwem z Rosji - ostrzega autor na łamach politico.eu.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Suek Handluje rosyjskim węglem powstały składy za czasów PO i Tuska głosujcie za nimi dalej to będziecie robić za miskę kaszy i mieszkać przy zakładowych kontenerach
Potanić polski węgiel i zaprzestać importu z Rosji co stoi na przeszkodzie? Interesy Kulczyka (terminale przeładunkowe na ruski węgiel) czy suto opłacane stołki dla PSL?
Teraz już nasz węgiel jest całkiem przegrany, związki zawodowe żyją dobrze z Dudą więc sypnie hajsu starczy na kilka lat potem można już ogłosić "The end"...
Skoro na świecie wydobywa się ok 7,0 mld ton węgla rocznie i jest na niego zbyt, a nie ma zbytu na około 30 mln ton węgla wydobywanego przez KW, tzn. że świat nie popełnia błędu, tylko zarządzający KW przez swoje złe zarządzanie. To jest rzeczywisty problem. Reszta to tylko pochodna tego pierwszego............
Trudno odmówić logiki w rozumowaniu autora szczególnie biorąc pod uwagę wynurzenia pani Bieńkowskiej.