- Ratownicy, aby dotrzeć do początku ściany będą musieli pokonać 500 m, aby dotrzeć do jej końca 750 m. Póki co przeszli 160 m - takie informacje ws. akcji ratowniczej prowadzonej w ruchu Śląsk kopalni Wujek przekazał w sobotę (18 kwietnia) popołudniu Wojciech Jaros, rzecznik prasowy Katowickiego Holdingu Węglowego, do której to spółki należy kopalnia.
- Zgodnie ze wskazaniem zespołu ekspertów, który rano prowadził naradę, aby określić optymalny sposób jak najszybszego dotarcia do rejonu, gdzie mogą prawdopodobnie znajdować się poszukiwani górnicy, do drugiego wyrobiska weszły dwa zastępy ratowników. Jeden z nich pracuje, a drugi zabezpiecza - mówił na popołudniowym briefingu rzecznik.
Rzecznik KHW zaznaczył, że najprawdopodobniej ratownicy będą musieli ręcznie przebierać obwał. Ponadto będę musieli zbudować tzw. chodnik ratowniczy, który pozwoli im się przemieszczać oraz ewakuować poszkodowanych.
- Niestety to znaczy, że nadzieje, że uda się stosunkowo szybko tam dotrzeć, są raczej słabe i musimy się liczyć z tym, że to na pewno jest bardzo wiele godzin akcji przed nami - podkreślił Jaros.
Rzecznik wyjaśnił, że w drugim wyrobisku obwał i zaciśnięcie spągu zaczyna się mniej więcej na tej samej wysokości, co w pierwszym wyrobisku. Jednak, aby to stwierdzić ratownicy muszą tam dotrzeć.
Na razie nie zdecydowano, w którym z wyrobisk będzie wykonywany chodnik ratowniczy. Specjaliści ocenią, które rozwiązanie da większy efekt. Jak zapowiedział Jaros kolejne zebranie zespołu ekspertów jest zaplanowane na godz. 10.00 w niedzielę (19 kwietnia).
Zaznaczył też, że ratownicy cały czas korzystają z aparatów tlenowych pomimo tego, że w wyrobisku, w którym działają jest wystarczająca ilość tlenu do oddychania.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Ja tam mialem isc ze nimi ale plany sie zmienily. Dzieki Seba ze cie w ten dzien nie bylo w robocie