Narodziny Jezusa Chrystusa i towarzyszące im wydarzenia na niebie i Ziemi od wieków są przedmiotem dociekań historyków, filozofów i teologów. Od pewnego czasu stanowią nawet przedmiot badań naukowych prowadzonych przez biblistów.
Za panowania króla Heroda w Betlejem judzkim na świat przyszedł Jezus, Syn Boży. Witali go aniołowie, grali mu pasterze, a w żłóbku pasły się zwierzęta. Na koniec pokłon oddali mu Trzej Królowie. Ile w tej opowieści jest prawdy opartej na faktach? Chrześcijanin odpowie: pewne jest to, że się narodził i był Synem Bożym. Co do całej reszty pewności mieć już nie może.
Jezus rzeczywiście urodził się za panowania Heroda, w trakcie spisu ludności przeprowadzanego w imperium rzymskim co 14 lat. Wielkorządcą Syrii był wówczas Kwiryniusz - podaje Ewangelia wg św. Łukasza. Jednak z dokładnym ustaleniem daty tego wydarzenia zawsze były problemy.
Już w VI w. Dionizy zwany Małym wyliczył, że Chrystus przyszedł na świat w 753 r. od założenia Rzymu, lecz szybko wyszło na jaw, że pomylił się w obliczeniach nawet o sześć lub siedem lat, bo oto do głosu doszli astronomowie. Argumentowali swe racje tym, że gwiazda betlejemska pojawiła się na niebie ok. 7 roku p.n.e. Jednak data ta nie bardzo pasowała do śmierci króla Heroda. Niektórzy bibliści wskazują dziś, że ewangelista mógł mieć na myśli syna Heroda Wielkiego - Heroda Archelousa, panującego w latach 4-7 p.n.e. Jeśli tak, to Jezus musiał urodzić się właśnie w tym okresie.
- Chrześcijaństwo swoją świadomość rodziło w stosunkowo długim okresie. Punktem odniesienia dla uczniów Chrystusa była Jego śmierć i zmartwychwstanie. I o tych wydarzeniach mamy najwięcej informacji. Wielu badaczy, naukowców, biblistów i historyków próbuje nawet podporządkować im konkretne daty. Dla wielu badaczy Pisma Świętego postacią orientującą jest Herod Wielki, który zmarł cztery lata przed naszą erą, a z kolei Jezus urodził się przed jego śmiercią. Wypada więc dodać jakieś dwa-trzy lata. I w efekcie mamy 6 lub 7 rok przed naszą erą - wylicza współczesny biblista franciszkański ks. prof. Sebastian Jasiński, kierownik Katedry Egzegezy Ksiąg Starego Testamentu Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego oraz Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu.
Kto faktycznie widział narodziny Mesjasza?
Ciekawostką z pewnością jest fakt, że mało który z dawnych badaczy Pisma Świętego kwestionował 25 grudnia jako dzień narodzin Jezusa.
- Żadna encyklopedia nie powie nam, że Chrystus nie urodził się 25 grudnia. Ale równie dobrze mógł się narodzić kiedy indziej. Kiedy? Tego raczej nigdy się nie dowiemy. Ewangeliści czuli się wolni od obowiązku precyzyjnego umiejscowienia wydarzeń w historii. Bo to nie było dla nich istotne. To my potrzebujemy dat i dopasowujemy je sobie, mając do tego całkowite prawo - wskazuje ks. prof. Sebastian Jasiński.
Od pewnego czasu uwaga badaczy Biblii skupiona jest wokół wydarzeń, które towarzyszyły narodzinom Jezusa. W Ewangeliach mowa jest o tym, że prócz Józefa i Maryi w stajence obecni byli pasterze i zwierzęta domowe. W końcu nadeszli trzej mędrcy. Na niebie zaś pojawiali się aniołowie. Czy rzeczywiście? Kto zatem na własne oczy oglądał narodziny Mesjasza? Według ks. prof. Sebastiana Jasińskiego świadkowie narodzenia Chrystusa ograniczają się do Maryi i Józefa. Prócz nich mogły to być też inne osoby przydatne przy narodzinach, jak np. akuszerka.
- Tradycja o braku miejsca w gospodzie według Ewangelii Łukasza w pierwotnym znaczeniu mówiła o braku miejsca dyskretnego dla Maryi, w którym mogłaby porodzić. Łukasz sugeruje o napłynięciu do miasta wielu podróżnych ze względu na spis ludności. W późniejszej tradycji zinterpretowano to jako informację o braku życzliwości ze strony właścicieli gospody. Faktycznie, Święta Rodzina znalazła ustronne miejsce, którego bardzo potrzebowała. Pewnie Maryi asystowała przy porodzie akuszerka, ale ewangeliści uznali ten fakt za zupełnie nieistotny. Dodali za to wiele postaci obecnych przy żłóbku: pasterzy, magów, a zwłaszcza aniołów. Cała ta otoczka towarzysząca narodzinom Chrystusa, włączając w to rzeź niewiniątek czy ucieczkę do Egiptu, to już fragmenty prezentujące teologię wydarzeń, mającą jedynie naświetlić prawdę godności osoby Jezusa. Nie muszą one wcale odpowiadać faktom historycznym. Trzeba pamiętać, że Ewangelie nie są ściśle historiami. Bazują jedynie na wątkach historycznych. Ich celem nie jest przekazanie ścisłej informacji o wydarzeniach, lecz orędzia o zbawieniu człowieka dokonanym przez Chrystusa. Ewangeliści tak przerabiali materiał historyczny, aby zbawcze orędzie było bardziej czytelne i zrozumiałe dla odbiorcy - zwraca uwagę biblista.
Aniołowie raczej śpiewali
Swój punkt widzenia na kwestie okoliczności narodzin Jezusa zaprezentował kilka lat temu papież senior Benedykt XVI. W swej książce "Dzieciństwo Jezusa" twierdzi, że aniołowie nie śpiewali, nie grali na trąbach, a jedynie mówili do pasterzy. Papież podważył też obecność zwierząt w Grocie Narodzenia. Ks. prof. Sebastian Jasiński polemizuje z tym pierwszym twierdzeniem.
- Benedykt XVI opiera się na pracach egzegetów. Św. Łukasz pisze, że aniołowie wielbili Boga słowami: "Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania". Mógł to być zarówno śpiew, jak i deklamacje. Myślę, że raczej śpiew - tłumaczy. Natomiast w kwestii obecności zwierząt jest zgodny z twierdzeniami Benedykta XVI.
- Ewangeliści rzeczywiście nie wspominają o zwierzętach. Św. Łukasz pisze, że Dzieciątko zostało złożone w żłobie przeznaczonym dla zwierząt. Wczesna tradycja chrześcijańska dodała do sceny wołu i osła. Chodzi tu o naganę daną w Starym Testamencie Izraelowi, który nie poznał Pana, tymczasem nawet zwierzęta domowe znają swego gospodarza. A więc i w tym przypadku mamy do czynienia z zabiegiem czysto literackim, którym posłużyli się ewangeliści - podsumowuje ojciec Sebastian.
To raczej wykluczone, aby dociekania badaczy rzuciły nowe światło na okoliczności narodzin Jezusa. Podobne dyskusje toczą się na temat jego domniemanego wyglądu z okresu, gdy nauczał. Jedni przedstawiają Jezusa jako blondyna o błękitnych oczach. Drudzy widzą w nim czarnowłosego młodzieńca z bujnym zarostem, jeszcze inni przekonują, że był rudy. Być może właśnie ta ostatnia wersja jest najbliższa prawdy. Wszak Jezus był potomkiem rudowłosego patriarchy Dawida. Pewności znów jednak nie ma...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.