Od 2016 r. zaczną w Polsce obowiązywać zaktualizowane plany gospodarowania wodami w dorzeczach. Ich realizacja ma prowadzić do poprawy jakości wód rzek i jezior w Polsce. Aby sprostać wymogom UE, Polska powinna wydać na ten cel 23 mld zł - wskazał we wtorek prezes KZGW.
Ramowa Dyrektywa Wodna (RDW) mówi, że państwa członkowskie muszą osiągnąć dobry stan swoich wód do 2015 roku. W uzasadnionych przypadkach może być to termin późniejszy. W Polsce dobry stan wód mamy osiągnąć w latach 2021 - 2027.
Dyrektywa wymaga ponadto, aby państwa UE opracowały plany gospodarowania wodami oraz cyklicznie je aktualizowały dla wszystkich obszarów dorzeczy. Plany gospodarowania wodami są strategicznymi dokumentami planistycznymi, które mają usprawniać proces osiągania lub utrzymania dobrego stanu wód oraz związanych z nimi ekosystemów. Strategia ta ma też służyć zmniejszeniu negatywnego wpływu rolnictwa czy sektora komunalnego na wody oraz prowadzić do racjonalnych inwestycji.
We wtorek (25 listopada) rozpoczęły się konsultacje społeczne nad aktualizacją takich planów w Polsce. Potrwają one pół roku. Dokumenty mają zacząć obowiązywać od 2016 r.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski zwrócił uwagę, że w Polsce za mało uwagi poświęcamy gospodarce wodnej.
- Przypominamy sobie o niej w trakcie powodzi czy suszy, ale ona dotyka każdego aspektu życia, tak społecznego jak i gospodarczego - podkreślił.
Wiceminister zwrócił uwagę, że respektowanie założeń RDW dotyczyć będzie inwestycji m.in. w system ściekowy, linie kolejowe, drogi, czy projekty przeciwpowodziowe.
- W przypadku powodzi musimy mówić np. o planowaniu przestrzennym, o tym żeby zrobić miejsce dla rzek. Nie da się mówić o skutecznej ochronie przeciwpowodziowej poprzez podnoszenie wałów. Powinniśmy szukać miejsc, gdzie ta woda będzie mogła się rozlać - dodał.
Chodzi o to, żeby np. na terenach zalewowych nie powstawały osiedla mieszkaniowe, które w przypadku powodzi mogłyby zostać zalane. Dotyczyć to też może ewentualnych wykwaterowań osób mieszkających na terenach, gdzie ma powstać np. zbiornik przeciwpowodziowy, kluczowy dla szeroko rozumianego bezpieczeństwa.
Prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej (KZGW) Witold Sumisławski wyjaśnił, że plany gospodarowania wodami mają służyć kilku celom, m.in. poprawie jakości wód czy poprawie bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Dodał, że poprawa jakości wód w Polsce, m.in. przez realizację krajowego programu oczyszczania ścieków komunalnych, ma kosztować 23 mld zł.
Na kluczowe inwestycje przeciwpowodziowe, które mogą negatywnie wpływać na wody, lecz są niezbędne ze względu na bezpieczeństwo obywateli i interes gospodarczy, trzeba będzie wydać nawet 50 mld zł. Chodzi m.in. o planowaną budowę zbiornika retencyjnego Wielowieś Klasztorna, który ma odgrywać szczególną rolę w Wielkopolsce należącej do regionów o najmniejszych zasobach wodnych.
Sumisławski wyjaśnił, że prawo UE wymaga od nas weryfikacji zasadności prowadzenia pewnych inwestycji. Jako przykład podał m.in. remont drogi, która zostaje zniszczona za każdym razem w trakcie powodzi.
- Od razu ją odbudowujemy, kiedy za dwa trzy lata będziemy musieli zrobić to samo. KE mówi: może lepiej będzie przesunąć tę drogę i pozwolić rzece na rozlanie się na tym newralgicznym odcinku. Właśnie tak trzeba myśleć - mówił. - Chodzi o przeanalizowanie kosztu projektu i jego rzeczywistego efektu. Ponoszenie przez państwo ciągłych kosztów na odszkodowania, czy odbudowę, jest drogą donikąd - powiedział.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.