PGNiG poinformowało w środę (5 listopada), że zgodnie z kontraktem jamalskim wystąpiło do Gazpromu o renegocjację cen gazu. Zdaniem ekspertów, jest jednak spora szansa, że sprawa ostatecznie trafi do arbitrażu.
Powodem decyzji zarządu polskiej spółki były "istotne zmiany, które miały miejsce na europejskim rynku energetycznym w ostatnich latach".
Wniosek rozpoczyna formalną procedurę renegocjacji. PGNiG przypomniało, że zgodnie z kontraktem jamalskim, w przypadku nieosiągnięcia przez strony porozumienia w zakresie renegocjacji w terminie sześciu miesięcy, spółka będzie miała prawo wszczęcia postępowania arbitrażowego. Spółka zapewniła jednak, że dołoży wszelkich starań, aby w drodze dwustronnych rozmów osiągnąć korzystne porozumienie.
Były minister gospodarki Piotr Woźniak przypomniał, że "istotne zmiany na rynku europejskim" to jedyny powód w kontrakcie, na podstawie którego można występować o zmianę ceny.
- Pytanie jak zareaguje druga strona i w jakim terminie - powiedział PAP Woźniak.
Jego zdaniem, rosyjska reakcja na pewno nie nastąpi natychmiast, choć dojdzie do niej "w rozsądnym czasie" ze względu na nie najlepszy wizerunek jaki ostatnio ma Gazprom.
- Jeżeli PGNiG zaproponowało jakąś datę spotkania, to prawdopodobnie Rosjanie odpowiedzą propozycją innego terminu. Nie zaczyna się takich negocjacji za pomocą wymiany papierów, ale przy pomocy bezpośredniej rozmowy - ocenił Woźniak. - Dla Gazpromu zajęcie w tej kwestii stanowiska to decyzja strategiczna, a takie zapadają na Kremlu i nie od razu. Trzeba się więc uzbroić w cierpliwość. Nie znamy podejścia strony rosyjskiej, ale zakładając scenariusz jej niechęci, to prawdopodobnie po jakimś roku sprawa skończy się w arbitrażu - ocenił też Piotr Woźniak.
Minister skarbu w czasie, gdy wynegocjowano obowiązujący dziś aneks do kontraktu jamalskiego, Mikołaj Budzanowski uważa, że warto walczyć zarówno o niższe ceny, jak i zniesienie obecnej w kontakcie klauzuli "take-or-pay" (zobowiązującej do obioru określonej w kontrakcie ilości gazu pod groźbą kary), a także odniesienia do ceny baryłki ropy naftowej.
- Takie zapisy są zdaniem KE sprzeczne z zasadami otwartego rynku, na których opiera się UE - powiedział PAP Budzanowski, dziś wiceprezes giełdowej spółki Boryszew.
Jego zdaniem, szanse strony polskiej rosną również w związku z postępowaniem antymonopolowym prowadzonym przez Komisję Europejską przeciwko Gazpromowi.
- Polska ma konkretne argumenty w negocjacjach. Mamy szansę zarówno na obniżenie ceny gazu, jak i odzyskanie nadpłaconej kwoty za ostatni rok gazowy, a są to setki milionów dolarów. Jest więc o co walczyć. Tym bardziej, że już w poprzednich latach (2012 i 2010) udało nam się w ten sposób odzyskać kilka miliardów zł za nadpłacony gaz - powiedział Budzanowski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.