Dzięki brukselskiemu porozumieniu ws. warunków dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę Europa odetchnęła z ulgą. Pytanie jednak, czy Ukraina będzie w stanie spłacić zadłużenie za gaz w terminie oraz czy Rosja będzie wywiązywała się z umowy - uważają eksperci.
W czerwcu tego roku Rosja odcięła dostawy gazu na Ukrainę, tłumaczą to niespłaceniem przez Kijów długu za dostarczony wcześniej surowiec. Ukraina z kolei zarzucała Rosji, że ta bezpodstawnie odebrała jej wcześniej przyznana zniżkę i zwiększyła cenę za dostarczane paliwo. Od tego czasu trwały rozmowy pomiędzy zwaśnionymi stronami i Komisją Europejską w sprawie rozwiązania sporu.
Porozumienie ostatecznie udało się zawrzeć w czwartek wieczorem w Brukseli. Dzięki niemu Ukraina będzie mogła do końca marca zamawiać rosyjski gaz po cenie 385 dol. za 1000 metrów sześciennych. Kijów będzie musiał jednak dokonywać przedpłat, aby móc odbierać to paliwo. Zakupy nowego gazu są opcją - Kijów nie będzie zobowiązany do ich dokonywania. Ukraina szacuje, że zakupi od Rosji do końca roku 4 mld metrów sześc. za 1,5 mld dolarów.
Dodatkowo Ukraina ma zapłacić do końca roku 3,1 mld dol. długu za wcześniejsze dostawy, z listopada i grudnia ubiegłego oraz połowy obecnego roku - 1,45 mld dol. do końca listopada oraz drugą transzę 1,65 mld dol. do końca grudnia (po cenie 268,5 dolarów za 1 tys. metrów sześc.).
Zdaniem eksperta Instytutu Sobieskiego Tomasza Chmala, znakiem zapytania w przypadku porozumienie jest to, czy Ukraina będzie w stanie spłacić zadłużenie za gaz w terminie - 3,1 mld dolarów - oraz wpłacać zaliczki za błękitne paliwo. Jak dodał, ustalona cena w wysokości 385 dolarów za 1 tys. m. sześc. jest "trochę powyżej średniej rynkowej, ale też nie tak absurdalna, jak było tp wcześniej - 485 dolarów za 1 tys. metrów sześc."
- Europa odetchnęła z ulgą, szczególnie południowa. W tej części kontynentu niewiele zrobiono jeśli chodzi o dywersyfikację kierunków dostaw i brakuje tam połączeń systemowych. (...)Trzeba pamiętać jednak, że porozumienie jest czasowe i cały czas warunkowe. Miejmy nadzieję, że przezimujemy w spokoju.
Zdaniem Chmala, najtrudniejszym elementem dla Ukrainy będą przedpłaty za surowiec.
- Jeśli strona ukraińska rzeczywiście będzie realizować przedpłaty, to umowa, które na razie obowiązuje do końca marca może się przerodzić w jakiejś bardziej trwałe porozumienie. Pojawia się jednak pytanie, czy pieniądze będą systematycznie wpłacane, bo jest to dużym wyzwaniem dla ukraińskiej gospodarki.
Dlatego - jego zdaniem - porozumienie będzie testem wiarygodności strony ukraińskiej.
Z umowy zadowolony jest też b. wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff.
- Mam nadzieję, że strona rosyjska będzie się z niej wywiązywała, ponieważ doświadczenia z poprzednich lat wskazują na różne perturbacje, które mogą mieć miejsce.
Jak podkreślił, pomimo porozumienia Ukraina musi myśleć o dywersyfikacji źródeł dostaw gazu. Wskazał, że nadejście zimy w ostatnich latach kojarzy się zazwyczaj z zakłóceniami dostaw surowca z Rosji, co dowodzi, że Polska, ale także i Ukraina, musi budować alternatywę dla importu błękitnego paliwa ze wschodu.
- Ukraina jest potężnym krajem tranzytowym, możliwości tranzytu są niewykorzystane - mówił Steinhoff. - Jest również krajem, w którym są potężne magazyny gazu, a więc mogłaby odgrywać istotną rolę w bezpieczeństwie energetycznym Europy - dodał.
W piątek (31 października) rano rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow wydał oświadczenie dotyczące wyników rozmów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.