Mimo utrzymania darmowych uprawnień do emisji CO2 na lata 2020-2030 polska energetyka musi dalej się modernizować, by te emisje obniżać - ocenia b. wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff.
W nocy z czwartku na piątek (23-24 października) szefowie państw i rządów ustalili, że Unia Europejska ograniczy emisje CO2 o co najmniej 40 proc. do 2030 r. względem roku 1990. Porozumienie przewiduje, że udział energii ze źródeł odnawialnych (OZE) w całkowitym zużyciu energii elektrycznej dla całej UE wyniesie co najmniej 27 proc. w 2030 r. Niewiążący cel podniesienia efektywności energetycznej ustalono na co najmniej 27 proc. Mniej zamożne kraje UE (z PKB poniżej 60 proc. średniej unijnej) - wśród nich Polska - będą mogły przekazywać darmowe pozwolenia na emisję CO2 elektrowniom do 2030 r.
Jak powiedział Janusz Steinhoff, mimo utrzymania darmowych uprawnień trzeba mieć świadomość, że uzgodniona polityka dla Polski to wielkie wyzwanie, przede wszystkim jeśli chodzi o modernizację sektora wytwarzania energii elektrycznej.
- W tej materii mamy wiele do zrobienia, ponieważ jedyną drogą redukcji emisji CO2 w energetyce opartej na węglu jest podnoszenie sprawności naszych bloków wytwórczych. Część z nich ma 40 czy 50 lat i sprawność nawet 10 proc. niższą niż najlepsze. Musimy do 2020 r. wyłączyć najmniej sprawne bloki o łącznej mocy rzędu 4,5 GW - powiedział Steinhoff.
Jego zdaniem, wyzwaniem jest też cel dla OZE.
- Musimy być świadomi, że ta energia jest droższa, że za to zapłaci każdy konsument - podkreślił.
Steinhoff wskazał jednocześnie, że cała polityka klimatyczna UE niesie ze sobą groźbę utraty konkurencyjności europejskiej gospodarki.
- Pakiet powinien być wprowadzany w tempie porozumień globalnych, zawieranych na kolejnych szczytach klimatycznych i takie było stanowisko polskiego rządu - podkreślił.
Jego zdaniem, z polityką na przyszłą dekadę Unia powinna zaczekać na efekty globalnego szczytu klimatycznego w 2015 r. w Paryżu.
- Mam nadzieję, ze szczyt ten podzieli determinację Europy w kwestii redukcji emisji, bo jeżeli tak nie będzie, Europa musi się zastanowić nad ochroną własnego przemysłu. Problem ochrony klimatu jest problemem globalnym a nie lokalnym i tylko w sposób globalny będzie skutecznie rozwiązany. Dobrze jest być w czołówce, pod warunkiem że za plecami mamy peleton - powiedział Steinhoff.
- Jestem przeciwnikiem pakietu, który nie ma wymiaru globalnego. Każdy chyba zapłaciłby określone pieniądze za ochronę klimatu, ale pod warunkiem, że konsekwencją nie będzie utrata konkurencyjności własnego przemysłu. Konkurencja musi się opierać na równych dla wszystkich zasadach - podkreślił.
Jego zdaniem, jeśli porozumienia globalnego nie będzie, to nastąpi przesunięcie źródeł emisji do krajów pozaeuropejskich, a konsekwencją będzie utrata przez Europę części przemysłu, miejsc pracy itd.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.