- Jeżeli w kopalni doszłoby do wybuchu metanu pod ziemią, to z dwojga złego lepiej, żeby stało się to w ścianie wydobywczej, bo wtedy siła eksplozji może ujść w dwóch kierunkach. W chodniku mielibyśmy do czynienia z tzw. efektem lufy, czyli niszczycielską eksplozją gazów - komentował Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła, po którym 20 górników trafiło do szpitali z oparzeniami i złamaniami.
Nocą z poniedziałku na wtorek (6-7 października) dokładna przyczyna katastrofy wciąż pozostawała zagadką. Z zapisów aparatury w dyspozytorni wynika, że o godz. 20:55 w poniedziałek czujniki zarejestrowały podwyższone stężenie metanu na poziomie 665 m pod ziemią w pobliżu ściany wydobywczej 560, ok. 4 kilometrów od podszybia. Początkowo podejrzewano, że na dole doszło do wybuchu metanu.
W rejonie zagrożenia przebywało 37 górników, z których prawie połowa wkrótce ewakuowała się na powierzchnię o własnych siłach. Pozostałym w wydostaniu się z kopalni pomagało 30 ratowników. W szpitalach, dokąd przewieziono 20 poszkodowanych, lekarze stwierdzili, że mimo niegroźnych obrażeń zewnętrznych (otarcia, potłuczenia, złamania) część górników doznała niebezpiecznych oparzeń dróg oddechowych.
Zdaniem prof. Nikodema Szlązaka z krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej w Mysłowicach-Wesołej mogło nastąpić tzw. wypalenie metanu.
- Gdy stężenie gazu w mieszaninie z powietrzem oscyluje w pobliżu dolnego progu wybuchowości, czyli ok. 5 proc., jest jeszcze za małe do eksplozji, ale wystarczające do zapłonu - tłumaczył prof. Szlązak. W takich przypadkach temperatura spalania metanu dochodzi do 1300 stopni Celsjusza. Nie występuje natomiast wtórny zapłon i wybuch pyłu węglowego, który często towarzyszy eksplozjom metanu.
Specjaliści podkreślają, że w kopalniach metanowych gaz zgromadzony w szczelinach skalnych i pokładach węgla (zwłaszcza podczas eksploatacji) może w niekontrolowany sposób wydostawać się do wyrobisk. Wówczas powinny zadziałać automatyczne czujniki stężenia metanu, które prewencyjnie, w ciągu kilku lub kilkunastu sekund odcinają zasilanie elektryczne urządzeń. Chociaż minimalizuje się w ten sposób ryzyko iskrzenia, mieszanka gazowo-powietrzna jest wyjątkowo podatna na zapłon.
Powstaniu ryzykownych stężeń metanu w wyrobiskach przeciwdziała odpowiednio intensywne ich wentylowanie oraz odmetanowanie pokładów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.