Nowe, bardziej ambitne propozycje celów polityki klimatycznej UE oznaczają spadek konkurencyjności europejskiej gospodarki. Dlatego to ważne, że w expose Ewy Kopacz znalazła się deklaracja, iż polski rząd nie zgodzi się na dodatkowe koszty tej polityki - uważają eksperci.
Na październikowym szczycie Rady Europejskiej będą rozpatrywane propozycje nowych celów polityki klimatyczno-energetycznej Unii na rok 2030. Propozycje KE przewidują na 2030 r. 40-proc. redukcję emisji CO2 w stosunku do 1990 r., średnio 27 proc. udziału źródeł odnawialnych (OZE) dla całej UE oraz 30-proc. wzrost efektywności energetycznej.
Kopacz w sejmowym expose deklarowała, że rząd nie zgodzi się na dodatkowe koszty polityki klimatycznej UE, w tym podwyżki cen energii. Podkreślała też, że najnowsze propozycje dla polskiego węgla pozwolą zyskać czas na uczynienie tej branży konkurencyjną.
Zdaniem eksperta ds. energetyki Tomasza Chmala, deklaracja Kopacz jest ważna, w UE trzeba budować sojusz przeciwko propozycji takich ambitnych celów.
- Nie możemy rezygnować z takich paliw, jak węgiel. Będziemy rozwijać inne źródła energii, natomiast węgiel jest dla nas ważny. (...) Trzeba przeorientować politykę unijną z kierunku klimatycznego na kierunek bezpieczeństwa energetycznego. Emisje są przede wszystkim związane z konsumpcją, a nie produkcją energii elektrycznej. Można w Europie napinać się i ograniczać emisje, ale jeśli konsumpcja będzie na wysokim poziomie, to będzie realizowana poprzez zakupy dóbr w Bangladeszu, Wietnamie, Chinach i Indiach, które będą zawierały w sobie ten ślad węglowy.
Dlatego - jak podkreślił - trzeba odwrócić trend dotyczący redukcji emisji.
- Dobrze, że Kopacz o tym mówi, ale nie może poprzestać. Ona musi być bardzo dobrze przygotowana na wszelkie spotkania międzynarodowe, podczas których te tematy będą poruszane.
Dodał, że równie ważne, iż Kopacz wspomniała o Rosji i wykorzystywaniu surowców jako elementów prowadzenia polityki.
- To ważne i potrzebne stwierdzenia. Aczkolwiek niezwykle trudne, bo Europa Zachodnia nie czuje tego zagrożenia, mimo tego co dzieje się na Ukrainie. Oni nadal uważają, że to jest normalny biznes. Polska uważa inaczej i powinna to artykułować.
Zwrócił też uwagę na kwestie unii energetycznej, o których mówiła nowa premier.
- Tu chodzi o rozbudowę infrastruktury energetycznej, większe nakłady na połączenia międzysystemowe, magazyny gazu, terminale LNG. To jest to, co tworzy bezpieczeństwo energetyczne.
Wspomniał też o kwestiach dot. restrukturyzacji polskiego węgla.
- Spory w tej materii można zrobić przez rok - zapoczątkować zmiany, które będą zmierzały w tym kierunku. Nie można akceptować nierentownego górnictwa i do niego dopłacać.
Prezes Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora uważa, że w UE Polska jest postrzegana jako państwo, które jest przeciwne głębszej redukcji emisji.
- Podobało mi się, że premier mówiła o kosztach energetyki dla gospodarki. Ktoś w końcu jasnym głosem zaczyna mówić, że od cen surowców, energetyki zależy gospodarka. Gospodarka UE traci na tym, że cen źródeł surowców są wyższe niż w USA.
Sikora uważa, że rok rządzenia to za mało, by dokonać zmian w sektorze górnictwa.
- To dość krótki horyzont czasowy. Na to potrzeba 4-5 lat. Tego programu zmian ciągle zresztą nie ma. W ciągu rok można mówić o założeniach i nakreślić ramy zmian.
Ewa Kopacz w środowym expose odnosząc się do sytuacji w polskim sektorze górnictwa węgla kamiennego oświadczyła, że w Polsce węgiel ma strategiczne znaczenie. Przypomniała, że jedną z jej pierwszych decyzji jako szefowej rządu było przyspieszenie prac nad projektami ustaw, które "w mądry sposób" połączą zasadnicze cele dotyczące bezpieczeństwa energetycznego Polski. "Nie ustanę w wysiłkach, by ta branża stała się wreszcie rentowna, do czego wiedzie unowocześnienie i restrukturyzacja. (...) Polskie domy muszą być ogrzewane, a koszty nie mogą rujnować domowych budżetów" - zaznaczyła premier.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.