Górnicy sosnowieckiej kopalni i mieszkańcy Kazimierza Górniczego niecierpliwie czekają na wieści, jakie przywiezie po południu do Katowic wojewoda śląski, który wraca z Warszawy po spotkaniu z premier Ewą Kopacz. Śląskie kopalnie organizują pomoc materialną dla 165 kolegów, którzy od środy tkwią 650 m pod ziemią i zapowiedzieli, że zostaną na dole aż do skutku.
- Po reakcji premier Kopacz na blokadę torów w Braniewie zapaliło się światełko w tunelu. Na razie bardzo malutkie - mówi Andrzej Słowiński ze Związku Zawodowego Górników w Polsce, jeden z członków sztabu protestacyjno-strajkowego w kopalni Kazimierz-Juliusz (tworzą go wszystkie związki górnicze z wyjątkiem WZZ Sierpnia 80, który jednak współpracuje ze sztabem).
Żony górników pojechały do wojewody
Kilka minut po godz. 12 spod kopalni odjechał autokar wypełniony żonami protestujących na dole górników. Wojewoda Śląski Piotr Litwa zaprosił kobiety do urzędu wojewódzkiego, gdzie przekaże im efekty swoich rozmów z premier rządu.
Inne kopalnie dołączają z pomocą
Górnicy i mieszkańcy, którzy bez przerwy gromadzą się w cechowni Kazimierza-Juliusza i na placu przed bramą organizują pomoc żywnościową dla protestujących.
- Dniem i nocą znoszone są artykuły spożywcze. Sztab zamówił też w firmie cateringowej termosy z ciepłymi posiłkami. Temperatura na dole, gdzie przebywają górnicy, nie jest niestety zbyt wysoka - opisuje Piotr Nowak, wiceszef zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego Solidarności, który czuwa w kopalni.
Od pierwszych minut protestu pod ziemią razem z załogą pozostaje lider kopalnianej Solidarności Grzegorz Sułkowski.
Inspektorzy Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach zjechali w czwartek do wyrobisk na poziom 650 m, żeby sprawdzić, czy nic nie zagraża zdrowiu i życiu protestujących. W południe jeden z mężczyzn zasłabł na dole i wyjechał na powierzchnię.
Związki z ornontowickiej kopalni Budryk w JSW wiozą do Sosnowca koce dla kolegów pod ziemią. Pomoc dla górników z Sosnowca organizowana jest też w innych kopalniach na Śląsku.
Około godz. 14 między górnikami rozeszła się niepotwierdzona informacja, że wyjdzie do nich prezes Kazimierza-Juliusza. Nie wiadomo, kiedy i czy na pewno dojdzie do spotkania w cechowni.
Dyscyplinarka? Tak, dla pracodawcy!
Zarząd spółki zagroził w czwartek rano, że jeśli górnicy nie przerwą podziemnej okupacji i nie wyjadą na powierzchnię, zostaną zwolnieni dyscyplinarnie z pracy na podstawie art. 52 Kodeksu pracy. Wszyscy w cechowni i na placu są tym oburzeni. Nie rozumieją, dlaczego władze zamiast łagodzić konflikt, ciągle rozmyślnie dolewają oliwy do ognia.
- Dyscyplinarka należy się, ale nie górnikom, którzy nie dostali do dzisiaj sierpniowej wypłaty, tylko panom z zarządu. Jeśli będą nadal zastraszać nas i stosować chwyty poniżej pasa, zaskarżymy ich do prokuratury o niedozwolony mobbing - zapowiada Szczepan Kasiński z Solidarności 80.
- Jeżeli zarząd pójdzie na konfrontację, doczeka się zgodnej i twardej odpowiedzi. Za górnikami na dole kopalni wszyscy staną murem. My już nie mamy się dokąd cofnąć - powiedział nettg.pl wiceszef regionu Solidarności Piotr Nowak.
W galerii: cechownia w kopalni Kazimierz-Juliusz podczas protestu górników na poziomie 650 m (zdjęcia Witold Gałązka - portal górniczy nettg.pl), czwartek, 25 września 2014 r., godzina 13.30
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Foton, nie wystarczy tylko oglądać foty, ale jeszcze umieć czytać i to ze zrozumieniem. Sadząc po to komentarzu masz z tym problemy. Ucz się chłopie, ucz...
z tego co widac na zdjeciach w tej kopalni pracuja same kobiety i gimnazjalisci :):)
reszta juz ma kwit w khw podpisany i ma wszystko w d.... czeka tylko na telefon z wesolej albo staszica i wiooo do roboty....
Też się nad tym zastanawiam Oficjalnie pracuje tam ponad 1000osób!!!Panowie gdzie Wasi koledzy i koleżanki z kopalni?????
A gdzie jest reszta pracowników dołowych z 800 set reszta ma urlopy czy L4