Słabość Zachodu ujawniona po raz kolejny przez kryzys ukraiński doprowadziła do tego, że Azerbejdżan w obawie przed Rosją może zmienić swoją politykę zagraniczną. W efekcie do Europy może nie popłynąć zapowiadany gaz z tego kraju - wynika z analizy OSW.
Gaz z Azerbejdżanu do UE ma popłynąć tzw. Południowym Korytarzem Gazowym. W ramach projektu błękitne paliwo ma od 2019 roku trafiać do Europy gazociągiem TAP (z granicy Turcji, przez Grecję, Albanię i Włochy do Europy Zachodniej). Gaz będzie pochodził ze złoża Szah Deniz, największego pola gazu ziemnego w Azerbejdżanie. Leży na głębokości 600 metrów pod dnem Morza Kaspijskiego u wybrzeży Azerbejdżanu, 70 km od Baku. Południowy Korytarz Gazowy ma być alternatywą dla dostaw surowca z Rosji.
Jak podkreśla Aleksandra Jarosiewicz, autorka analizy Ośrodka Studiów Wschodnich, z punktu widzenia zarówno Zachodu (USA oraz UE), jak i Rosji Azerbejdżan jest kluczowym krajem Kaukazu Południowego. Jest to związane m.in. z jego zasobami ropy i gazu, jak i geostrategicznym położeniem na skrzyżowaniu osi wschód-zachód i północ-południe.
"Predestynuje to Azerbejdżan do odgrywania ważnej roli w kształtowaniu bezpieczeństwa regionalnego, czego przejawem było m.in. wsparcie udzielone Gruzji w czasie jej konfliktów gazowych z Rosją w 2007 i 2008 roku. Azerbejdżan jest także potencjalnie ważnym terytorium tranzytowym dla surowców z Azji Centralnej, czym zainteresowany jest Zachód i czemu przeciwna jest Rosja" - pisze Jarosiewicz.
Pomimo oficjalnie deklarowanej od lat 90. przez władze Azerbejdżanu polityki równego dystansu wobec najważniejszych państw obecnych w regionie (Rosja, USA, Iran), rozwój i niezależność państwa oparte zostały na współpracy z USA, UE i Turcją. Efektem tej decyzji było dopuszczenie zachodnich firm naftowych, zwłaszcza brytyjskiego BP, do azerskich złóż i powstanie szlaków energetycznych z Azerbejdżanu omijających terytorium Rosji. Współpraca z Zachodem miała także zabezpieczać Azerbejdżan przed Rosją, wspierającą Ormian na rzecz których Baku utraciło Górski Karbach.
Współpraca z Azerbejdżanem pozwoliła Zachodowi uzyskać dostęp do surowców energetycznych, uruchomić niezależny od Rosji import ropy i poprzez to wzmocnić państwowości nowo powstałych po rozpadzie ZSRR Gruzji i Azerbejdżanu, osłabiając tym samym rosyjskie wpływy na Kaukazie.
Efektem współpracy z Zachodem było zmniejszanie się znaczenia Rosji w polityce Azerbejdżanu i gospodarcze uniezależnienie od Moskwy. Kraj dążył do ograniczania stosunków z Moskwą ze względu na stałe obawy co do jej intencji oraz wsparcie udzielane przez nią Ormianom.
Ekspertka podkreśla, że polityka Azerbejdżanu zyskała inny wymiar w związku z wydarzeniami na Ukrainie. Z perspektywy Baku te wydarzenia ukazały koszty zbyt miękkiego kursu wobec społeczeństwa (obalenie Janukowycza) oraz determinację Moskwy do realizacji własnych interesów oraz jej bezkarność na obszarze poradzieckim. Rosja może być zawiedziona niechęcią Azerbejdżanu do propozycji wstąpienia do Unii Eurazjatyckiej. Jak się wydaje, Baku szczególnie obawia się ingerencji Rosji w swoje sprawy wewnętrzne.
"Baku jest także szczególnie wyczulone na wszelkie potencjalne niepokoje społeczne ze względu na zamieszki i demonstracje poprzedzające wybory prezydenckie w 2013 roku. Obawy elity rządzącej budzi też przykład Gruzji, gdzie m.in. pod naciskiem Zachodu w wyniku demokratycznych wyborów władzę utracił obóz Micheila Saakaszwilego, co z perspektywy Baku jest przejawem nielojalności Zachodu wobec sojuszników. (...) Niemal paranoiczne podejście władz do kwestii stabilności wewnętrznej jest sprzężone z zaostrzającym się systemem autorytarnym" - czytamy w analizie.
Z kolei rosnąca presja Rosji i brak wiary w skuteczność działań Zachodu (co uwidacznia obecny kryzys ukraiński), a także podejrzliwość wobec intencji obu stron będą skłaniać Baku do większego zamykania się na świat i prowadzenia ograniczonej jedynie do wybranych sektorów polityki zagranicznej.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.