- Nie ma żadnego zbliżenia stanowisk między nami a KHW. We wtorek na każdej zmianie w kopalni odbędą się masówki, na których ogłosimy to załodze - powiedział portalowi górniczemu nettg.pl Grzegorz Sułkowski, przewodniczący Solidarności w likwidowanej kopalni Kazimierz-Juliusz po poniedziałkowej turze negocjacji, które zakończyły się przed godz. 19.
Brak postępu w rozmowach o sposobie przejęcia 967 zatrudnionych w sosnowieckiej kopalni, którą KHW (jako właściciel spółki-córki) postanowił zamknąć do końca września, oznacza, że strony sporu twardo okopały się na pozycjach, zajętych po ostatniej burzliwej masówce z udziałem prezesa KHW Romana Łoja w piątek (5 września).
Ustalono, że przedstawiciele KHW (w poniedziałek w rozmowach uczestniczył Michał Mużelak, dyrektor Zespołu Dialogu Społecznego Pionu Pracy KHW) skonsultują się z prawnikami Holdingu.
- Będziemy oczekiwać na sygnał z ich strony. Jeśli we wtorek pojawią się jakiekolwiek nowe propozycje, usiądziemy do dalszych rozmów o godz. 14 już tego samego dnia - powiedział nettg.pl Grzegorz Sułkowski.
Przypomnijmy, że Holding nie zostawi nikogo na bruku, ale nie chce obciążać się długami spółki wobec pracowników. Dlatego unika przejęcia załogi w trybie art. 23' kodeksu pracy a w zamian proponuje podpisywanie nowych umów o pracę na zasadzie indywidualnego porozumienia stron. Górnicy chcieliby wzmocnić swoje gwarancje: proponują podpisanie porozumienia, które obejmie całą załogę i ureguluje na piśmie sporne szczegóły. KHW twierdzi, że nie ma prawa traktować nowoprzyjmowanych lepiej, niż pozostałych swoich pracowników, którzy mają już swój Układ Zbiorowy Pracy (odmienny od tego w Sosnowcu) i musieliby zgodzić się najpierw na to, że ich kosztem KHW spłacałby długi innego pracodawcy (czyli spółki Kazimierz-Juliusz).
O jakie zobowiązania chodzi? Zadłużona sosnowiecka kopalnia zalega z wypłatą części wynagrodzeń, powinna też proporcjonalnie zapłacić swoim zatrudnionym za niewykorzystane urlopy, a na koniec roku - nagrodę barbórkową. Dla przykładu: jak dowiaduje się nettg.pl, obecnie w Kazimierzu-Juliuszu uzbierało się już łącznie 13 tys. dniówek w niewykorzystanych przez górników urlopach. W nowych kopalniach górnicy z Sosnowca nie mogliby liczyć na zaległy ekwiwalent.
Inna kwestia dotyczy kobiet pracujących w Sosnowcu na powierzchni w administracji Kazimierza-Juliusza (ogółem na powierzchni pracuje tam 211 urzędników, techników i inżynierów oraz 176 robotników fizycznych; załoga na dole liczy 580 osób). Ponieważ dla sekretarek nie ma miejsca w zreformowanej administracji KHW, kobiety musiałyby przekwalifikować się - na koszt Holdingu - na wagowe, lampowe, obsługę systemu Rejestracji Czasu Pracy itp. Fachowcy potrzebni na dole kopalń mogą być przeniesieni całymi brygadami i nawet zyskać na wynagrodzeniu, pozostali boją się jednak, że znacznie stracą.
Pracownicy, którzy nie zgodzą się na ofertę KHW, w praktyce skazują się na bezrobocie, decyzję muszą więc podjąć pod ogromną presją. Mogliby teoretycznie ubiegać się o odprawy odpowiednie dla zwolnień z przyczyn pracodawcy, jednak szanse na ich wypłacenie przez zadłużoną po uszy spółkę stoją pod dużym znakiem zapytania. Z treści indywidualnych porozumień, jakie KHW proponowało dotąd poszczególnym górnikom, gotowym na zmianę, wynika, że nie zrzekają się oni ewentualnych roszczeń wobec Kazimierza-Juliusza w zamian za pracę w kopalniach KHW. Górnicy w Sosnowcu posłuchali jednak apelu związkowców, by nie podpisywać na razie żadnych indywidualnych porozumień.
- W tym trybie istnieje ogromna swoboda kształtowania umów dla każdego z osobna. Boimy się, że doprowadzi to do podzielenia załogi. Nie możemy do tego dopuścić - mówi szef Solidarności.
Czytaj też: Kazimierz-Juliusz - kolejna tura negocjacji
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.