KGHM, Enea i Tauron kupią po 10 proc. udziałów w spółce celowej PGE odpowiedzialnej za projekt elektrowni jądrowej PGE EJ 1. Pieniądze mają pokryć koszty fazy wstępnej projektu, a decyzja o dalszym zaangażowaniu ma być podjęta w 2017 r. PGE przygotuje do końca 2014 r. warianty wsparcia publicznego dla inwestycji. Jednym z rozważanych są kontrakty różnicowe, na które zdecydowała się Wielka Brytania.
- Podpisujemy umowę z naszymi krajowymi partnerami i rozszerzamy wspólników spółki celowej - mówi agencji informacyjnej Newseria Marek Woszczyk, prezes zarządu Polskiej Grupy Energetycznej.
Zgodnie z umową PGE, Enea, KGHM i Tauron mają proporcjonalnie do posiadanych udziałów sfinansować działania związane z realizacją inwestycji przypadających na okres trzech kolejnych lat. Partnerzy przewidują, że łączne koszty z tego tytułu wyniosą ok. 1 mld zł.
Zdaniem Marka Woszczyka na razie priorytetem jest uzyskanie zgody UOKiK na kooperację między spółkami, które są sygnatariuszami umowy. Wniosek został już złożony 1 sierpnia 2014 r.
- Dla nas pozyskanie energii, i to energii tańszej, bezpiecznej, również pod kątem środowiskowym, jest celem nadrzędnym, który zagwarantuje spółce jej właściwe funkcjonowanie. To jest główny powód, dla którego KGHM wspiera tego typu inicjatywę - powiedział Herbert Wirth, prezes KGHM Polska Miedź w czasie XXIV Forum Ekonomicznego w Krynicy.
Jak podkreśla, projekt ten stanowi również zabezpieczenie przed restrykcyjnymi celami polityki energetyczno-klimatycznej UE i stwarza szanse na rozwój polskiej gospodarki.
Prezes Tauron Polska Energia Dariusz Lubera podkreśla, że projekt atomowy pozwoli spółce zwiększyć procentowy udział technologii bezemisyjnych w grupie.
Decyzja o dalszym zaangażowaniu spółek w budowę pierwszej siłowni jądrowej ma zostać podjęta w 2017 r. Będzie ona uzależniona m.in. od warunków makroekonomicznych, kształtu polityki energetyczno-klimatycznej oraz mechanizmów regulacyjnych - tak napisano w komunikacie prasowym.
- W tej chwili strategia Grupy Enea przewiduje wydatki na przygotowanie do realizacji projektu, czyli do momentu zakończenia postępowania zintegrowanego. Wszyscy mamy jednak świadomość, że kluczowym elementem, który zadecyduje o powodzeniu projektu, będzie racjonalne wsparcie ze strony państwa, chociażby w postaci mechanizmu rynku mocy - mówi Krzysztof Zamasz, prezes zarządu Enea, w cytowany w komunikacie
Koszt budowy elektrowni jądrowej o mocy 3000 MW jest szacowany na ponad 40 mld zł, dlatego nie jest niewykluczone, że PGE będzie poszukiwać także strategicznych inwestorów za granicą.
- Polska Grupa Energetyczna jako wiodący inwestor w tym przedsięwzięciu realizuje to, co zostało zapisane w rządowym programie budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Prace trwają zgodnie z poszczególnymi punktami tematycznymi tego programu - zapewnia Woszczyk. - Odpowiedź na pytanie o partnerów strategicznych zmaterializuje się, kiedy będziemy gotowi na uruchomienie postępowania zintegrowanego, to jest niejedyny, ale bardzo istotny element tego postępowania.
To, czy uda się znaleźć strategicznych inwestorów, będzie zależało od przyjętego modelu finansowania i wynikającej z niego prognozowanej rentowności oraz ryzyka. PGE ma przedstawić rządowi do końca br. możliwe warianty wsparcia publicznego dla energetyki jądrowej.
- Niewątpliwie ta technologia wymaga specjalnego potraktowania, specjalnych rozwiązań prawno-regulacyjnych. Angażuje ona relatywnie wysoki kapitał, który wymaga tego, aby ryzyko związane z taką inwestycją było sprowadzone do akceptowalnych rozmiarów. To wymaga jednak absolutnie stabilnego otoczenia prawno-regulacyjnego - twierdzi prezes PGE.
Jednym z możliwych rozwiązań są kontrakty różnicowe, które polegają na długoterminowej gwarancji ceny energii. W przypadku, gdy bieżąca cena rynkowa jest niższa od ustalonej w kontrakcie, różnicę dopłaca producentowi rząd, natomiast w przeciwnej sytuacji, to producent zwraca różnicę rządowi. Ten system jest już stosowany w Wielkiej Brytanii. Komisja Europejska bada obecnie, czy brytyjskie rozwiązania w zakresie wsparcia energetyki jądrowej nie stanowią niedopuszczalnej pomocy publicznej w ramach wspólnego rynku UE. Szanse na pozytywną decyzję KE zwiększa to, że dotychczas akceptowała kontrakty różnicowe dla inwestycji w odnawialne źródła energii.
- Brytyjczycy osiągnęli porozumienie w większości swoich postulatów, jeżeli chodzi o rozwiązanie określone mianem kontraktów różnicowych. Jesienią faktycznie spodziewamy się finalnej decyzji dotyczącej włączenia tego rozwiązania do energetyki jądrowej w Wielkiej Brytanii. Z uwagą śledzimy to rozwiązanie - mówi Marek Woszczyk.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Nie mogę sobie przypomnieć kiedy pytano mnie o to czy chcę czy nie chcę elektrowni atomowej w Polsce. Może by tak wprowadzić obowiązek stałego zamieszkiwania w promieniu 10 km od tych reaktorów dla każdego decydenta w tej sprawie.