Dziś słowo "mistral" raczej nie kojarzy się z suchym, zimnym i porywistym wiatrem wiejącym w południowej Francji, ale z dwoma "Mistralami", czyli okrętami desantowymi, które Francja jednak sprzeda Rosji. Dzięki uprzejmości b. rzecznika Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jarosława Rybaka czytelnicy naszego portalu mogą dowiedzieć się, jak tę transakcję opiniowało Biuro w marcu 2010 r.
W skrócie przypomnijmy, jak sprawa ma się aktualnie. Francja nie zamierza rezygnować, pomimo nacisków USA, z kontraktu podpisanego w 2011 r. z Rosją na dostawę dwóch okrętów desantowych klasy "Mistral". Wartość transakcji: ok. 1,2 mld euro. "Kontrakty te w dużej części zostały opłacone, oznaczają one wiele miejsc pracy, a tradycją Francji, podobnie jak Stanów Zjednoczonych, jest honorowanie umów. Oczekiwana jest ich realizacji" - tłumaczył decyzję Laurent Fabius, minister spraw zagranicznych Francji.
Dlaczego Rosja kupuje, po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej, broń na Zachodzie? Bo się jej to opłaca. Pod koniec lipca wicepremier Rosji, Dimitrij Rogozin przechwalał się, że Rosja sama sobie zbuduje desantowce, jeśli Francja wycofałaby się z kontraktu. Po co Rosji okręt desantowy? To jasne. Między innymi dla obrony. Swoich interesów.
Okręt jest to wielozadaniowy
Dowódca rosyjskiej floty, admirał Władimir Wysocki, pod koniec 2009 r. powiedział amerykańskiej agencji prasowej AP: "Gdybyśmy mieli takie okręty w 2008 roku, to sprawę (ataku na Gruzję) można by zakończyć w 40 minut, a nie w 36 godzin". Dziś byłbym taki okręt Rosji niepotrzebny, bo mają swoje bazy w Abchazji.
"Jednostki Mistral o wyporności pełnej 21 tys. ton mogą wykonywać po niewielkich modyfikacjach kilka funkcji: okrętu desantowego, towarowego, lotniczego (jako platforma dla śmigłowców), dowódczego i szpitalnego. Ze 199-metrowego pokładu może jednocześnie operować 6 śmigłowców, a hangary pomieszczą 16 dużych maszyn. W przypadku wykorzystania jednostki jako śmigłowcowca, możliwym jest operowanie z niego do 35 lżejszych helikopterów. Okręty te mogą również przewozić na krótkie dystanse 900 żołnierzy (standardowo 450-osobowy, w pełni wyposażony batalion piechoty) lub transportować batalion czołgów (np. 40 wozów Leclerc). Wyposażono je również w 4 kutry desantowe oraz 2 poduszkowce" - stwierdzono w raporcie "Analiza okoliczności negocjacji kontraktu na sprzedaż do Rosji francuskich okrętów klasy Mistral".
Początek większej współpracy?
Okazuje się, że Rosja zainteresowana jest nie tylko francuskimi okrętami. BBN w "Analizie..." przypomina, że chce kupić od Francuzów transportery opancerzone i interesują ją supernowoczesne rozwiązania dla wojsk lądowych.
"W połowie lutego 2010 r. rosyjskie MSW poinformowało oficjalnie, że zamierza zakupić we Francji lekkie pływające wozy opancerzone z napędem na cztery koła VBL (Vehicule Blinde Leger) produkcji firmy Panhard General Defense. Cena jednego pojazdu wynosi 230-280 tys. euro.
Na razie rosyjskie MSW mówi o zakupie jednego, próbnego egzemplarza. Jednak w czerwcu 2010 r., na wystawie zbrojeniowej w Paryżu "Eurosatory-2010" zostanie ogłoszony początek długoterminowej współpracy rosyjskiego MSW i Panharda. Od listopada 2009 r. delegacje rosyjskiego MSW odwiedzały zakłady produkcyjne Panharda i jego poligon we Francji (...). Rosyjskie MSW zamierza wyposażyć w Panhardy podległe mu Wojska Wewnętrzne, odpowiedzialne m.in. za prowadzenie walk na Kaukazie...".
Dziś wydawać się może, iż za transakcją z Francją w Rosji opowiadały się wszystkie tzw. czynniki. Otóż z lektury "Analizy..." wynika, że tak nie było. "Większość rosyjskich ekspertów wojskowych - zaskoczonych decyzją o planowaniu zakupu za granicą - odnosi się niechętnie do kontraktu. Częściowo wynika to z naruszenia dotychczasowych przyzwyczajeń i dumy narodowej, częściowo jednak podnoszone są zasadne i intrygujące argumenty przeciw kontraktowi...".
Przyzwyczajenia i dumę narodową zostawmy na boku, a dowiedzmy się/przypomnijmy sobie zasadne kontrargumenty. I tak "Szef Centrum Prognozowania Wojskowego i członek Społecznej Rady przy Ministerstwie Obrony Anatolij Cyganiuk widzi minus w tym, że okręt jest przystosowany do używania i przewożenia natowskiego sprzętu. "Widać wyraźnie, że jakiś urzędnik dostał po prostu dużą łapówkę" - powiedział agencji "Interfax" (9.02.2010 r.)".
Rosja zainwestowała w przyszłość
Po co Rosji okręt desantowy, który ma zasięg działania 10 tys. mil i nie bardzo nadaje się do operowania po chłodnych wodach, a na takie Moskwa chce skierować "Władywostok" i "Sewastopol". Będzie pływał po Morzu Czarnym?
I w tym miejscu w raporcie BBN znajdujemy logiczne wytłumaczenie tego stanu rzeczy, argumentację, o której dziś się zapomina.
Otóż "Koncepcja rozwoju rosyjskiej marynarki wojennej (do 2050-60 r.) przewiduje utworzenie 5-6 grup z lotniskowcami. Licencja na "Mistrala" daje szanse rosyjskiemu przemysłowi wojskowemu
szybko opanować technologie produkcji lotniskowców dużego tonażu. Rosyjska flota może szybko opanować współczesny know-how utrzymywania dużych okrętów lotniskowych, eksploatacji na nich maszyn latających".
Raport sygnował szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło. Wnioski przekazał ówczesnemu prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu. Nie są jawne.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Te okręty mają nosić nazwę :"Sewastopol" i "Władywostok".Putin powie ,że po zajęciu Krymu warunki się zmieniły i ten pierwszy na pewno będzie bazował w Sewastopolu. Co do rzekomego nie dostosowania do wymagań rosyjskich ,to jest to nie prawda. Są one budowane według rosyjskiej specyfikacji oraz pod wojskowym nadzorem i będą też uzbrajane w Rosji w rakietową i artyleryjską broń rosyjską. Na Morzu Czarnym ten okręt będzie stwarzał ogromne możliwości w terroryzowaniu całego basenu Morza Czarnego