Prezydent podpisał w poniedziałek (4 sierpnia) nowelizację Prawa ochrony środowiska, która zgodnie z przepisami UE ma ograniczyć emisję zanieczyszczeń, np. pyłów czy dwutlenku siarki z zakładów przemysłowych.
Nowelizacja wdraża do polskich przepisów unijną dyrektywę (IED) ws. ograniczania tzw. emisji przemysłowych. Zgodnie ze wspólnotowym prawem zaostrzone rygory emisyjne mają zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2016 r. W Polsce niektóre zakłady przemysłowe obejmie Przejściowy Plan Krajowy (PPK), który przesunie termin obowiązywania zaostrzonych standardów do połowy 2020 r.
Nowe prawo spowoduje m.in., że średnie ciepłownie do 200 MW będą zwolnione z przestrzegania nowych standardów emisyjnych do końca 2022 r., pod warunkiem, że 50 proc. wytworzonego przez nie ciepła trafi do sieci ciepłowniczej.
Nowela zwiększy też liczbę instalacji ciepłowniczych mogących korzystać z tzw. derogacji ciepłowniczej, czyli przesunięcia zaostrzonych standardów emisji zanieczyszczeń. Procent ilości ciepła, jaki jest dostarczany przez takie instalacje do sieci, ma być wyliczany w następujący sposób: w 2017 r. średnia z 2016, w 2018 - średnia z 2016 i 2017, w 2019 - średnia z lat 2016-2018, w 2020 - średnia z okresu 2016-2019, itd.
Według autorów noweli największe koszty przystosowania się do nowych przepisów poniosą te firmy, które do tej pory przystosowywały swoje instalacje jedynie do minimalnych wymogów.
Niektóre przedsiębiorstwa będą musiały budować bądź modernizować instalacje za wiele milionów euro czy płacić nawet 200 tys. zł za sporządzenie raportów początkowych.
Autorzy ustawy w jej uzasadnieniu powołali się na analizę Politechniki Warszawskiej, według której przesunięcie wymogu stosowania zaostrzonych dyrektywą UE standardów emisyjnych z 2016 na 2020 r., powinno spowodować sumaryczny spadek kosztów dostosowania istniejących instalacji o ok. 1,1 mld euro.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.