Przemysł węglowy w USA zmaga się z niepewną przyszłością z powodu słabnącego popytu i nowych przepisów ochrony środowiska, które zmieniają sytuację w branży od kopalń po linie kolejowe do transportu węgla.
W najnowszym raporcie spółka Alpha Natural Resources, wydobywająca w regionie Appalachów Środkowych ostrzega inwestorów, że coraz trudniej zawiera się jej kontrakty długoterminowe, które zabezpieczają ryzyka z umów po cenach bieżących. W 2013 r. w tych pierwszych zakontraktowano 45 proc. węgla opałowego ANR - pisze portal górniczy mining.com.
- Do kłopotów przyczyniają się głównie zmieniąjące się ciągle regulacje prawne oraz ceny gazu ziemnego, elektryczności i niechęć partnerów do podpisywania długoterminowych kontraktów na rzecz większej skłonności do zakupów w krótkich terminach - oceniają analitycy ANR. - Ucieczka sektora węglowego z rynku umów w długich terminach może dotkliwie ugodzić w przychody spółki - dodają.
Wszyscy zamawiają na krócej
Podobne obawy zgłasza kompania Arch Coal.
- Zmiany, jakie dokonują się w branży węglowej, mogą zniechęcać niektórych naszych odbiorców do odnawiania, rozszerzania lub w ogóle do wchodzenia z nami w umowy długoterminowe albo też będą skłaniać ich do zawierania kontraktów na mniej ton węgla, niż w przeszłości lub w innych niż dotąd terminach płatności - napisali analitycy AC, dodając, że niepewność prawa federalnego w zakresie ochrony powietrza (Clean Air Act - ustawa o czystym powietrzu) może powstrzymywać klientów od kupowania węgla w dostawach długoterminowych.
Według danych SNL Energy, która analizuje kontrakty udostępnione przez administrację USA, umowy z długimi terminami dostaw węgla w ciągu ostatnich 4 lat pojawiają się coraz rzadziej. W marcu tego roku tylko 16 proc. dostaw węgla zabezpieczono w kontraktach ponadpięcioletnich, co oznacza spadek o 20 proc. w stosunku do wiosny 2010 r.
Długie terminy dawały bezpieczeństwo
Tymczasem umowy długoterminowe odpowiadają za stabilność dochodów firm i pozwalają kompaniom wydobywczym planować w dłuższej perspektywie.
- To oczywiste, że zawsze kontrakty w długich terminach dają producentowi pewność w produkcji, przy zatrudnianiu, udostępnianiu zasobów itd - mówi Bill Bissett, prezes Kentucky Coal Association, cytowany przez portal mining.com.
W kompanii Peabody Energy Corporation, znanej ze sprzedaży węgla w oparciu o kontrakty długoterminowe, ich udział zmalał od 2011 r. z 91 proc. do 80 proc. Vic Svec, wiceprezes Peabody podkreśla, że czasem odbiorcy są skłonni pójść na dłuższe terminy dostaw, gdy zmusza ich do tego np. natura, jak było podczas wyjątkowo mroźnej zimy w USA, a zapasy w elektrociepłowniach szybko topnieją.
Kariera spotów na węgiel
Generalnie jednak coraz popularniejszy w handlu węglem w USA staje się rynek spotowy, o dużej zmienności cen. Przyzwyaczaja się do niego coraz więcej elektrowni. Przed 4 laty ze spotów pochodziło tylko 6 proc. węgla, a dzisiaj już 13 proc.
Znaczenie przy wyborze rodzaju umów mają też warunki naturalne i sytuacja na rynku lokalnym. Np. spoty mogą okazać się pewnym udogodnieniem we wschodnim Kentucky, gdzie jest sporo węgla, ale brakuje dzisiaj odbiorców. W Appalachach Środkowych, gdzie geologia narzuca wyższą niż gdzie indziej cenę wydobytego węgla, nadszedł czas ciężkiej próby z zamykaniem kopalń. Nikt nie zamówi tam węgla w dłuższych terminach. Jedynym amerykańskim zagłębiem, w którym się to jeszcze udaje, jest zachodnie Powder River.
Energetycy narzucają gorsze warunki
Dodatkową bolączką górników w USA stało się wprowadzanie przez energetykę do umów kaluzul pozwalających na renegocjację ceny paliwa w kontraktach długoterminowych, w przypadku gwałtownego obniżenia się cen prądu na rynku.
O dziwo, elektrowni amerykańskie po groźnej ostatniej zimie i doświadczeniach wielu trudności z transportem kolejowym, gdy pilnie potrzebowały węgla, wcale nie zabezpieczają się w tym roku bardziej, niż poprzednio. Przeciwnie: obecne zapasy elektrowni w wysokości 128,3 mln t (wg. EIA - Urzędu Informacji Energetycznej USA) są mniejsze o 25,7 proc. niż w tym samym czasie rok wcześnieji aż o 36,6 proc. niższe, niż w 2012 r.
Daniel Scott, analityk firmy Cowen & Co. LLC zauważa, że energetyka nie chce zamrażać pieniędzy w ogromnych ilościach paliwa na zwałach zapasowych, lecz woli wydawać je na bieżąco na inwestycje w monitoring emisji zanieczyszczeń i inne potrzeby.
- Energetycy w USA przyznają przy tym nawet, że ich zapasy są niebezpiecznie małe i twierdzą, że mniej niż kiedykolwiek polegają na zdolnościach transportowych kolei - mówi Scott, cytowany przez mining.com.
Kolejarze nie lubią węglarek
Po torach kolejowych docierają do elektrowni w USA 2/3 węgla. Mroźna zima pokazała, że kolejarze z największym trudem dostarczali paliwo na czas. Historyczna pozycja węgla jako towaru przewożonego koleją spada, ponieważ bardziej opłaca się prowadzić pociągi z rudą, ropą, zbożem oraz intermodalne, niż ciągnąć węglarki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Bo tam nie ma takich związków jak u nas. Rezolutnych, mocnych co nie popyszczają