Eksperci podatkowi krytykują planowane przez resort finansów wydłużenie do 10 lat okresu, w którym fiskus może ścigać za ukrywanie dochodów. Będzie mógł zapytać o pochodzenie pieniędzy, które wydaliśmy w 2006 r. np. na prywatną szkołę dla dzieci.
Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o PIT i Ordynacji podatkowej, który przygotowało Ministerstwo Finansów. Resort podkreślił w uzasadnieniu do niego, że zawarte w nim zapisy mają dostosować prawo do ubiegłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. TK uznał, w nim, że niezgodny z konstytucją był przepis ustawy o PIT, który pozwala urzędowi skarbowemu ustalić wysokość nieujawnionych przychodów na podstawie poniesionych przez podatnika wydatków i wartości zgromadzonego przez niego mienia. Trybunał nie miał zastrzeżeń do 75-proc. stawki podatku od dochód z nieujawnionego źródła, który - według TK - nie jest karą dla podatnika, tylko reakcją państwa na oszustwa i zatajanie dochodów umożliwiającą odzyskanie należnego podatku i odsetek za zwłokę.
Zdaniem radcy prawnego, partnera w Kancelarii Ożóg i Wspólnicy Ireneusza Krawczyka w przygotowanych przez MF przepisach kilka kwestii może budzić wątpliwości. Według niego urzędnicy zapomnieli, że przepisy te kierowane są do osób fizycznych; ich język jest niezrozumiały i zawiły.
- Projektodawca w dalszym ciągu proponuje specjalne rozwiązania związane z pokrywaniem dochodów z pieniędzy pochodzących z przedawnionych zobowiązań podatkowych (...). Zgodnie z nowymi przepisami podatnik będzie musiał wykazać pochodzenie pieniędzy wiele lat po ich uzyskaniu, choć często z powodu upływu czasu nie będzie w stanie tego zrobić - wskazał Krawczyk. Mecenas obawia się, że przypadki wyjaśniania pochodzenia środków uzyskanych np. 30 lat przed wszczęciem postępowania nie będą należały do rzadkości.
- Chodzi o sytuację, kiedy np. kupimy dziś coś za 10 tys. zł, a urząd skarbowy zapyta skąd mieliśmy na to pieniądze. Może się okazać, że przez ostatnie kilka lat nie mieliśmy żadnych dochodów, z pieniądze pochodziły z oszczędności zgromadzonych jeszcze na studiach np. 20 lat temu. Jeżeli wykażemy, że 25 lat temu je zarobiliśmy, ale nie odprowadziliśmy od nich podatku, zostaną one opodatkowane drakońską 55 proc. stawką - powiedział mecenas. Dodał, że jeśli nie przekonamy urzędu skarbowego, że wydane pieniądze rzeczywiście zarobiliśmy z tego konkretnego źródła, to stawka podatku wyniesie 75 proc.
Krawczyk zauważył, że jednocześnie dwukrotnie zostanie wydłużony termin przedawniania dla wydania decyzji wymierzającej podatek. Liczy się go nie od dnia uzyskania przychodu tylko wydania pieniędzy. Okres na wykazanie pochodzenia pieniędzy, które zostały wydane nie podlega bowiem przedawnieniu.
- Można mieć zasadniczą wątpliwość czy wydłużanie terminów przedawnienia jest właściwym sposobem zapobiegania oszustwom podatkowym. Czy nie właściwszym sposobem jest sprawniejsze działanie organów podatkowych - ocenił.
Zwrócił uwagę, że przedłużenie terminów przedawnienia nastąpi w stosunku do wszystkich, którym w dniu wejścia życie zmian (1 stycznia 2015 r.) nie upłynął obecnie obowiązujący termin 5-letni, a nie tylko tym którzy uzyskali dochody nieujawnione po tym dniu.
- Nowe przepisy będą miały także zastosowanie do stanów faktycznych które zaistniały przed wejściem tych przepisów w życie, co może budzić obawę, że przepisy te naruszają zasadę niedziałania prawa wstecz. Aktualna jest obawa, że powtórzy się praktyka ustawiania się organów podatkowych w roli recenzentów działań podatnika, który próbuje wykazać pochodzenie majątku, a nie aktywna rola w wyjaśnianiu skąd ten majątek rzeczywiście pochodzi - dodał Krawczyk.
Konrad Piłat, doradca podatkowy w kancelarii KNDP Kolibski Nikończyk Dec & Partnerzy powiedział, że zgodnie z nowymi przepisami w 2025 r. podatnik będzie mógł zostać zapytany np. o to, skąd w 2015 r. wziął pieniądze na prywatne przedszkole syna (wówczas będzie już chodził do liceum).
- Pracownicy urzędu skarbowego mogą chcieć np. wiedzieć, w jaki sposób sfinansowaliśmy zakup samochodu, którego nie mamy już od 8 lat. Dlatego w mojej ocenie, takie wydłużenie biegu przedawnienia nie jest dobrym rozwiązaniem. Prowadzenie postępowania po tylu latach będzie bowiem bardzo trudne; podatnicy mogą już po prostu nie pamiętać wielu istotnych dla sprawy faktów - uważa Piłat.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.