Ilekroć zjeżdżam pod ziemię, myślę o swoim dziadku Bernardzie, który był górnikiem. Rodzice nalegali, żeby został księdzem, a on się uparł i na własną rękę skończył przed wojną szkołę górniczą w Tarnowskich Górach (gdzie służył też w pułku piechoty). Większość krewnych pracowała w kopalni, sam wychowałem się niemal pod szybem Foch przy kopalni Knurów. Uwielbiałem w dzieciństwie słuchać opowieści wujków-górników na rodzinnych spotkaniach. I to mi do dziś zostało, gdy dla Trybuny Górniczej rozmawiam z górnikami!
Żałuję, że nie jestem jednym z nich, ale pocieszam się, że coś w dziennikarstwie przypomina tę szlachetność górniczą i ideały, które w moich marzeniach uosabiał dziadek. Bo mogę wydobyć na wierzch rzeczy głęboko zakryte. A pisząc uczciwie, odważnie - czasem ryzykownie i z empatią dla ludzi w potrzebie, potrafię chociaż częściowo poczuć się "górnikiem".
WITOLD GAŁĄZKA
publicysta
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.