Ukraina i Rosja nie porozumieją się w sprawie dostaw gazu, w wyniku czego jego dostawy zostaną wstrzymane, lecz prawdziwe problemy, które z tego wynikną, objawią się dopiero zimą - przewidują eksperci, z którymi rozmawiała PAP.
Prezes Gazpromu Aleksiej Miller poinformował w poniedziałek (12 maja), że Ukraina powinna zapłacić z góry za czerwcowe dostawy gazu z Rosji do 2 czerwca. Przekazał też, że jeśli do tego czasu przedpłata nie wpłynie, od 3 czerwca dostawy gazu na Ukrainę mogą być wstrzymane.
- To jest realne ostrzeżenie. To będzie zarządzany kryzys. Latem zostanie wypróbowany scenariusz przesyłu przez Ukrainę gazu dla Europy bez dostarczania jej na samą Ukrainę - powiedział ekspert ds. energetyki Andrzej Szczęśniak.
Jego zdaniem Ukraina nie zdecyduje się na zablokowanie dostaw przez swoje terytorium dostaw do Europy, bo pogorszyłoby to jej relacje ze stolicami na zachodzie. - To by doprowadziło do powstania w długiej perspektywie deficytu gazu w tym regionie. Najbardziej ucierpiałyby Węgry, Bułgaria, Słowacja - wylicza Szczęśniak.
Ocenił, że brak dostaw na Ukrainę nie będzie za to miał aż tak wielkiego wpływu na Polskę - nie jest bowiem przesądzone, czy Ukraińcy będą "podbierać" ze swoich gazociągów surowiec przeznaczony dla Europy Zachodniej.
Szczęśniak spodziewa się, że prędzej, czy później Ukraińcy zdecydują się jednak na takie posunięcie. - To doprowadzi do kryzysu, ale kryzysu sterowanego, próbnego - powiedział. Ekspert jest zdania, że Moskwa i Kijów nie znajdą w tej sprawie porozumienia. - Kryzys gazowy jest pochodną kryzysu politycznego na poziomie makro. Trudno się dziwić, że Ukraińcy nie są nastawieni na jakiś kompromis. Oni idą na twardy konflikt - zaznaczył.
Były minister gospodarki Piotr Woźniak uważa, że jesteśmy świadkami kolejnych, konsekwentnych etapów szantażu gazowego wobec Ukrainy. - Natomiast po raz pierwszy w niechlubnej historii przerw w dostawach od Gazpromu możemy prześledzić każde kolejne posunięcie Rosji. Obawiam się, że zapowiedziane na połowę maja w Brukseli drugie spotkanie rozjemcze z udziałem Ukrainy, Rosji i komisarza ds. energii Guenthera Oettingera nie przyniesie, tak jak i poprzednie spotkania, ani rozwiązania ani nawet złagodzenia napięcia - zaznaczył.
Jego zdaniem żądanie od Ukrainy przedpłat na poczet przyszłych dostaw jest nie do przyjęcia. W sytuacji sporu cenowego każda przedpłata dokonana przez stronę ukraińską przyjmowana byłaby przez stronę rosyjską po cenie podyktowanej przez Gazprom w wysokości prawie 500 dol. za tys. m sześc., a nie po cenie sprzed inwazji krymskiej, czyli 285 dol. za tys. m sześc. - wskazał.
Woźniak podkreślił, że konsekwencje ewentualnego ograniczenia dostaw odbiją się od razu negatywnie zarówno na gospodarce jak i obsłudze odbiorców domowych w Ukrainie.
Dodał, że wschodnie kraje UE, w tym Polska najprawdopodobniej poradzą sobie z ograniczeniami w krótkim, 1-2 miesięcznym terminie stosunkowo niskim kosztem. Stanie się tak przede wszystkim ze względu na niskie wiosenne zapotrzebowanie i możliwość częściowego skompensowania braku dostaw z Ukrainy zapasami gazu z krajowych podziemnych magazynów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.