Jeśli Gazprom wstrzyma dostawy gazu na Ukrainę, UE niewiele będzie mogła jej pomóc, bo ani eksport z krajów Unii, ani wykorzystanie zapasów w magazynach i zwiększenie wydobycia nie zaspokoją ukraińskiego zapotrzebowania - informuje PISM w swojej analizie.
Eksperci Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych wskazują, że w przypadku wstrzymania dostaw gazu z Rosji dla Ukrainy rozwiązaniem może być terminal LNG do importu surowca. Rozmowy na temat jego budowy w okolicach Odessy trwają na Ukrainie od miesięcy. Na początku kwietnia premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk poinformował, że terminal to ciągle realistyczna opcja, dzięki której Ukraina mogłaby co roku otrzymywać kilka miliardów metrów sześciennych gazu. Z koncepcji tej wcześniej zrezygnował b. prezydent Wiktor Janukowycz - po tym, gdy Ukraina otrzymała od Rosji obniżkę na gaz. Teraz jednak obniżkę cofnięto. Kijów musi płacić 485 dol. za 1000 m sześc., a to dużo więcej niż inne kraje UE.
Ukraińcy, obawiając się odcięcia dostaw gazu z Rosji, poszukują alternatywy dla rosyjskich dostaw. Analitycy PISM uważają, że UE przy współpracy z USA powinna jak najszybciej zaoferować wsparcie techniczne i finansowe, by przyspieszyć realizację inwestycji w terminal gazowy w okolicach Odessy. Wskazują np. na leasing terminala.
Jeśli tak się nie stanie, dostaw gazu nie zabezpieczy import ze Słowacji, który nie przekroczy 10 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Tymczasem Ukraina zużywa rocznie ok. 50 mld metrów. Ponad 60 proc. gazu pochodzi z importu, a niemal monopolistycznym dostawcą jest Gazprom (od którego firmy ukraińskie kupiły w 2013 r. ok. 26 mld m sześc. surowca). Niewielką rolę (2,1 mld m sześc.) odgrywa import od niemieckiego dostawcy RWE Supply&Trading przez tzw. połączenia rewersowe z Polską i Węgrami. Produkcja własna w 2013 r. wyniosła 20,4 mld m sześc.
Jak informuje PISM, z uwagi na duże uzależnienie od rosyjskich dostaw Ukraina zamierza przez 10 lat zwiększyć do 30 mld m sześc. wydobycie własnego gazu, w tym łupkowego, którego chcą poszukiwać międzynarodowe koncerny (Chevron i Shell).
Zdaniem ekspertów think-tanku, by zapewnić bezpieczeństwo gazowe Ukrainy, decydujące będą działania UE w relacjach z Gazpromem, w tym konsekwentne stosowanie trzeciego pakietu energetycznego w przypadku inwestycji rosyjskich - Gazociągu Północnego (zwłaszcza jego niemieckiej odnogi OPAL) i Południowego, które omijają Ukrainę i zmniejszą tym samym rolę tranzytową tego kraju.
"KE musi też wykazać determinację w postępowaniu antymonopolowym przeciwko Gazpromowi. Od wyniku tego postępowania zależy, czy zostaną utrzymane niekorzystne zasady zakupu rosyjskiego gazu. Odejście od nich w kontraktach z unijnymi odbiorcami polepszy pozycję negocjacyjną Ukrainy, co istotnie wpłynie na bezpieczeństwo dostaw i powodzenie reformy sektora gazowego w tym kraju. Aby Ukraina mogła odczuć korzyści, jakie osiągają kraje członkowskie (zniesienie zakazu reeksportu, złagodzenie klauzuli take or pay, konkurencyjne ceny), UE powinna włączyć się jako pośrednik w negocjacje rosyjsko-ukraińskich umów gazowych lub zaoferować wsparcie techniczne na wypadek postępowania przed międzynarodowym arbitrażem" - informuje PISM.
Obecnie najważniejsza jest pomoc finansowa, bez której Ukraina nie będzie mogła zapłacić bieżących rachunków za gaz, uregulować długu wobec Gazpromu ani zreformować i zmodernizować sektora. Nierozliczenie należności w coraz większym stopniu grozi wstrzymaniem dostaw gazu z Rosji. Przez kraj biegnie główny szlak tranzytowy rosyjskiego gazu (82 ze 155 mld m sześc. w 2013 r.), dlatego stawką w tym przypadku jest też bezpieczeństwo energetyczne UE.
"Unia powinna udzielić gwarancji finansowych rządowi Ukrainy oraz zaproponować pomoc przy negocjacjach z Gazpromem w celu restrukturyzacji długu. Kluczowa dla sektora gazowego na Ukrainie jest modernizacja i rozbudowa infrastruktury. Muszą się w to zaangażować Komisja Europejska, Europejski Bank Inwestycyjny, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju oraz Bank Światowy" - uważają eksperci PISM.
Z końcem marca br. przestała obowiązywać preferencyjna cena gazu ziemnego zaoferowana Ukrainie przez Gazprom na pierwszy kwartał 2014 r. Zniżka do 268,5 dol. za 1000 m sześc. była politycznym gestem wobec ekipy Wiktora Janukowycza w zamian za niepodpisanie umowy stowarzyszeniowej z UE. Wskutek zmiany sytuacji na Ukrainie od 1 kwietnia br. obowiązywać miała cena 385,5 dol., tymczasem dwa dni później Rosja podniosła ją do 485 dol. Wynika to z wypowiedzenia przez Moskwę umowy z 2010 r. na stacjonowanie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie, w zamian za którą Naftohaz, ukraińska państwowa spółka energetyczna, otrzymał 30 proc. zniżki na zakup gazu. (PAP)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Martwią się Ukrainą, a Polaków mają w d..e.
Tak samo byłoby z Polską! Unii nie zależy na bezpieczeństwie energetycznym, tylko na podtrzymaniu interesów. W sprawach energetyki nie powinniśmy sugerować się naszymi "przyjaciółmi" z Europy, tylko biorąc przykład od najlepszego (USA) - zacząć wydobycie gazu z łupków na własną rękę i stać się w pełni niezależnym.