Każdego dnia w polskich kopalniach gromadzi się ok. 25 tys. litrów fekaliów. To wystarczy, aby w skali miesiąca zalać nimi 15 km podziemnych chodników na wysokość 1 cm. Wstyd! Problem z przysłowiową brodą, stary jak świat, nie doczekał się rozwiązania. Niebawem ma się to zmienić - uspokajają w Wyższym Urzędzie Górniczym.
Górnik zjeżdża do pracy na dole i nie ma gdzie pójść za potrzebą fizjologiczną. Efekt jest taki, że załatwia się przy kolegach albo szuka ustronnego miejsca i... wpada w śmiertelną pułapkę.
- Pamiętam przypadek z mojej kariery zawodowej, kiedy jeszcze pracowałem w kopalni. Fedrowano na podsadzkę, były zachowywane kilkumetrowe wygrodzenia od czoła tamy i właśnie do tych miejsc górnicy chodzili za potrzebą. Jeden z nich długo nie wracał. Wszczęto poszukiwania. W końcu natrafiono na zwłoki. Trafił do wyrobiska pozbawionego tlenu. Pozycja, w której się znajdował, nie pozostawiała wątpliwości co do powodu opuszczenia miejsca pracy - wspomina Józef Koczwara, dyrektor Departamentu Energomechanicznego w Wyższym Urzędzie Górniczym.
Do ilu podobnych zgonów dochodzi rocznie w polskim górnictwie?
Eksperci nie mają wątpliwości. Każdy niewyjaśniony do końca przypadek śmiertelny, związany z nagłym, niewytłumaczalnym oddaleniem się górnika od miejsca pracy, wzbudza takie podejrzenie.
- Potrzebę fizjologiczną jest dla człowieka potrzebą pierwszorzędną. W podobnych sytuacjach ludzie często nie myślą racjonalnie, stąd też podejmują nieracjonalne działania. O higienie pracy nawet nie wspomnę - tłumaczy Maria Wojtyła-Sokół, ekspert z dziedziny konstrukcji maszyn i urządzeń dla górnictwa, która poświęciła temu problemowi referat wygłoszony podczas tegorocznej edycji Szkoły Eksploatacji Podziemnej w Krakowie.
Pojawienie się niebawem stosownego przepisu, obligującego przedsiębiorców górniczych do instalacji toalet na dole, zapowiedział już nadzór górniczy.
- Stawiamy sprawę na ostrzu noża. Załatwianie się w sposób niecywilizowany musi zniknąć z polskich kopalń - podkreśla stanowczo Józef Koczwara.
Nie ma przy tym co ukrywać, że operacja pociągnie za sobą koszty. Są już one wstępnie szacowane.
- Przodki ścianowe i chodnikowe, miejsca przy szybach i warsztaty. Na początek trzeba będzie liczyć się z co najmniej 30 toaletami w każdej kopalni i systematycznie dostawiać kolejne. Koszt jednaj sięga ok. 1 tys. zł. Muszą być bowiem skonstruowane z odpowiednich materiałów i posiadać stosowne dopuszczenia. Nie trzeba przy tym zatrudniać dodatkowej firmy wywożącej nieczystości. Istnieje możliwość obsługi toalet we własnym zakresie. Każda kopalnia posiada przecież umowę na wywóz fekaliów- zwraca uwagę Maria Wojtyła-Sokół.
W Kompanii Węglowej pracują już nad rozwiązaniem "śmierdzącego problemu".
- Mamy toalety, testujemy je m.in. w kopalni Piast. Zainteresowanie korzystaniem z nich na podszybiu i przy warsztatach jest duże. Są miejsca, w których ludzie już przywykli do toalet i nie wyobrażają sobie, aby miały wrócić czasy załatwiania potrzeb fizjologicznych, gdzie popadnie - przyznaje Andrzej Pakura, dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Higieny Pracy w KW.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
o naszemu byłemu sztygarowi kuwet nastawiają ;-)
Rozumiem Nolte, że ty jesteś przyzwyczajony załatwiać się za stodółką lub w przydrożnych krzakach. No cóż, jakie życie, takie wyobrażenia. Sądzę jednak, że zdecydowana większość górników woli zrobić kupę w warunkach godnych 21 wieku niż za taśmociągiem lub w jakiejś beztlenowej komorze. To są przecież normalni ludzie, a nie prostacy.
Kolejne lobby w kierunku wydojenia tej padającej dojnej krowy GWK?
Jak intelygenty z KHW nie wiedzą, jak się opróżnia przenośnie toalety, to niech się wybiorą do kopalń JSW, Bogdanki czy do części kopalń KW. Tam im zapewne pokażą i opowiedzą, a może przy okazji się i załatwią...
Poroniony pomysł. Tyle lat było dobrze, a tu nagle jakiś znajomy chce zarobić na toytoyach. Ciekawe kto na dole będzie sie zajmował wywożeniem gówna.