Jednak nie zamierza sprzedawać gazociągów, bo nie pozwala na to prawo. Bierzemy pod uwagę sprzedaż innych przedsiębiorstw - powiedział PAP minister gospodarki i handlu Ukrainy Pawło Szeremeta.
Rząd Ukrainy pracuje obecnie nad planem odbudowy pogrążonej w kryzysie ukraińskiej gospodarki.
- Musimy oddzielić dwie kwestie. Sytuacja gospodarki oczywiście nie jest dobra, ale nie jest tragiczna. W 2009 r. było dużo gorzej - PKB spadło o 15 proc. W 2013 r. tymczasem nie zaobserwowaliśmy wzrostu gospodarczego. Potrzebujemy rocznego wzrostu w wysokości 5-6 proc., żeby odbudować naszą gospodarkę. Sytuacja finansów publicznych jest natomiast fatalna - podsumował minister Szeremeta.
W grudniu ub.r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozę wzrostu gospodarczego Ukrainy w 2014 r. z 1,5 proc. do 1 proc. Również Bank Światowy przewiduje, że gospodarka kraju będzie rozwijała się w tym roku w wolnym tempie.
- Nie chciałbym komentować prognoz. (...) Mogę tylko przypomnieć, że nasza waluta uległa dewaluacji o 20 proc., więc zgodnie z regułami ekonomicznymi eksport w 2014 r. powinien wzrosnąć, a import powinien się zmniejszyć - powiedział ukraiński minister.
Jak podkreślił, rząd Ukrainy cały czas pracuje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i Unią Europejską nad rozwiązaniami, które pozwolą na znalezienie środków stabilizujących sytuację makroekonomiczną i stan budżetu państwa.
- Dyskutujemy o tym, jak pobudzić gospodarkę do szybszego wzrostu i pracujemy nad dość radyklanym zestawem środków liberalizujących nasze prawo, które mają szybko sprawić, że prowadzenie biznesu na Ukrainie stanie się łatwiejsze. Chcemy rozmawiać z inwestorami, tak ukraińskimi, jak i zagranicznymi, którzy mogliby pobudzić nasz wzrost.
Szeremeta powiedział, że rząd Ukrainy prowadzi też rozmowy o prywatyzacji. Środki ze sprzedaży państwowych przedsiębiorstw mogłyby zasilić znajdujący się w złej kondycji budżet.
- Debatujemy nad reformą Naftohazu, także nad możliwością prywatyzacji tego przedsiębiorstwa. Nie rozważamy prywatyzacji sieci ukraińskich gazociągów, ponieważ nie pozwala nam na to nasze prawo. Zgodnie z nim ukraińskie gazociągi są własnością narodu ukraińskiego i nie można tego zmienić. W sektorze elektroenergetycznym większość przedsiębiorstw zostało sprywatyzowanych, sieci przesyłu energii i elektrownie nie są w większość własnością państwa - podkreślił.
Jak dodał, Ukraina w większości "wyczerpała" swoje możliwości prywatyzacyjne.
- Nie zostało zbyt wiele do prywatyzacji. Mamy jednak listę państwowych firm, które (z mocy prawa) nie mogą być sprzedane i sugerujemy, żeby ją ograniczyć. Dyskutujemy nad tą sprawą - stwierdził nie wyjawiając jednak szczegółów.
Przyznał, że ukraiński rząd rozważa również scenariusz, w którym rosyjski koncern Gazprom odetnie dostawy gazu na Ukrainę, ale w tej kwestii jest optymistą.
- Mamy gaz zgromadzony w magazynach. Jednak wolałbym dyskutować z Rosjanami raczej o nowych możliwościach, niż o zagrożeniach. Muszę być optymistą - dodał.
Ukrainie w tym roku sprzyja łagodna zima, która sprawia, że zapotrzebowania na błękitne paliwo jest niższe niż zwykle. Gazprom w ubiegłym tygodniu dał jednak do zrozumienia, że może zakręcić Ukrainie kurek z gazem, gdyż ta zalega z płatnościami za odebrane paliwo. Rosyjski koncern ostrzegł, że może to doprowadzić do kryzysu z tranzytem surowca przez ukraińskie terytorium.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.