Brak napływu nowych inwestycji, wycofywanie się kapitału, wyższe koszty obsługi długu - to rachunek, jaki Rosja już płaci za konflikt krymski; Zachód ma wiele narzędzi presji gospodarczych na Moskwę - mówi ekonomistka dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Rosja już traci gospodarczo w związku ze swoimi działaniami na Ukrainie. W poniedziałek (3 marca) tamtejsza giełda straciła ponad 10 proc., osłabił się też rubel, a koszty pożyczania pieniądza wzrosły.
- Rosja sama się karze, rośnie ryzyko, rynki finansowe to szacują i natychmiast rośnie cena pieniądza dla danej gospodarki i następuje osłabienie waluty. Osłabienie waluty oznacza zdecydowanie większe koszty obsługi zadłużenia, które w przypadku Rosji wynosi ok. 600 mld dolarów - powiedziała Starczewska-Krzysztoszek. Jej zdaniem presja na Rosję ze strony rynków będzie rosła.
Wskazała, że w ramach uderzenia w Moskwę Zachód może zdecydować o wykluczeniu tego kraju z G8. Klub ten skupia najsilniejsze państwa na świecie i usunięcie z niego Rosji będzie prestiżową porażką Kremla - zaznaczyła.
Bolesne mogą być też restrykcje w ramach Światowej Organizacji Handlu (WTO), do której Rosja po wielu latach zabiegów została przyjęta niedawno. Do tej pory Moskwa unikała odpowiedzialności za niestosowanie się do niektórych zasad organizacji, np. dotyczących ceł.
- Trzeba powiedzieć, że albo Rosja zaprzestanie takich praktyk związanych np. ze stosowaniem niedozwolonych ceł, albo zostanie wykluczona z WTO. To byłby bardzo duży problem dla Rosji - podkreśliła Starczewska-Krzysztoszek.
Zwróciła uwagę, że straty wynikające z wykluczenia z WTO byłyby już nie tylko prestiżowe, a praktyczne. Dzięki przynależności do Światowej Organizacji Handlu Rosja płaci mniejsze cła od szeregu dóbr. Gdyby nie korzystała z ulg, ceny wielu towarów m.in. owoców, warzyw, nabiału, leków, sprzętu elektronicznego czy AGD mogłyby wzrosnąć o 15-20 proc. Przynależność do WTO zwiększa też inwestycje, wspiera wzrost gospodarczy.
- Rosyjska gospodarka jest totalnie oparta na surowcach własnych. W związku z tym, że globalny wzrost gospodarczy będzie mniejszy niż zakładano, popyt na surowce będzie mniejszy. A to oznacza też, że presja na ceny jest istotnie mniejsza - podkreśliła ekspertka.
Dodała, że Rosji przez 25 lat nie udało się odejść od gospodarki opartej na surowcach i przejść do gospodarki opartej na przemyśle, usługach czy wiedzy. Zwróciła uwagę, że Rosjanie muszą przez to praktycznie wszystko importować począwszy od maszyn rolniczych, poprzez przetwórstwo, obuwie, odzież, cement, na pomidorach kończąc.
Starczewska-Krzysztoszek uważa, że koalicja krajów wspierających Ukrainę mogłaby zastosować wobec Rosji swoisty włoski strajk i przestać wysyłać tam niektóre towary.
- Trzeba byłoby wybrać kluczowe sektory, te, które naprawdę byłyby ważne, np. chemia, maszyny, urządzenia i w te czułe punkty uderzyć - uważa ekonomistka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.