Nasycenie uczuciami patriotycznymi części naszego społeczeństwa sięgnęło zenitu. Przypomina to parę nasyconą w kotle energetycznym. Już nie tylko z okazji świąt i rocznic, ale na co dzień. W niektórych ludzkich wnętrzach nastąpiło takie zagęszczenie "świętej miłości kochanej ojczyzny", że musi dochodzić do jej stałych erupcji, gdyż powstrzymywanie tego mogłoby się skończyć globalną katastrofą.
Wiadomo, że nierozładowane uczucia prowadzą do poważnych schorzeń i zmian w psychice oraz komplikacji w stosunkach międzyludzkich. Sprężona magma pod ziemską skorupą wybucha zaś gwałtownie i powoduje trzęsienia groźne dla wszystkich. Zatem wybuchy patriotycznych uniesień są niezbędne. Nie wystarczą "zawory bezpieczeństwa" w postaci biało-czerwonego makijażu, takich samych szalików i flag, gdy nasza dziewczyna gna na nartach, chłopaki na nartach skaczą albo inne chłopaki przegrywają w miarę regularnie w piłkę kopaną. Potrzeba czegoś znacznie więcej.
Ktoś, kogo dosłownie rozsadzają swoją mocą takie uczucia, musi co rano po przebudzeniu odpowiedzieć sobie na niezwykle trudne pytania: gdzie znaleźć kolejnego wroga i jakby mu przypieprzyć? Ponieważ uczucia patriotyczne najczęściej wspierane są głęboką religijnością, więc prawdziwy patriota zna zalecenie "Szukajcie, a znajdziecie". Zatem wrogów znajduje bez problemu, i to na pęczki. Co do "przypieprzenia", to od dawna wiadomo, że najlepsze są proste rozwiązania i po takie najchętniej sięga, używając do tego różnych części ciała, może z wyjątkiem głowy. Chyba, że wali z tzw.
"byka". W ten to sposób, wspierany z różnych stron, specyficznie pojmowany i bez jakichkolwiek zahamowań manifestowany patriotyzm stał się powołaniem i szlachetną rozrywką znacznej części Polaków i ich powodem do dumy.
Skoro inne powody do dumy, takie jak rozwój gospodarki, nauki, sztuki, zawodzą to trzeba się oprzeć na tym, co naród przez wieki opanował najlepiej. Bo tradycyjne wartości są opoką i nadzieją. Choć wcale nie jest to takie łatwe, bo proszę zauważyć, jak trudna jest nasza przeszłość, i to począwszy od najdawniejszych czasów. Gdy na południe, północ, wschód i zachód od państwa Polan rozwijały się wspaniałe cywilizacje, to tutaj myszy zjadały króla, smok zjadał wszystkich, a królewna topiła się w odmętach rzeki. No po prostu czarna rozpacz! W dodatku siła pierwszych chrześcijańskich władców opierała się na handlu niewolnikami. Ochoczo zaspokajali oni wszelkie zewnętrzne zamówienia, napadając ościenne plemiona na Śląsku, Rusi i Łużycach, a gdy tego nie starczało, to własnych poddanych dokładali w stosownej liczbie - ponoć niemałej. Tak zresztą robiły wszystkie nierozwinięte społeczeństwa, niemające zbyt wiele do zaoferowania w międzynarodowej wymianie.
Gdy się tak nad tym zastanowić, to wiele można wyjaśnić. Np. to, że tak wielu rodaków pracuje za granicą. Kierunki zresztą te same, co tysiąc lat temu. O pożeraniu lepiej nawet nie wspominać, bo przez te tysiąc lat z okładem twórczo się rozwinęło, a rzucanie się na łeb, na szyję w otchłań i odmęty też się trafia. I tu możemy podsumować: nigdzie tak jak u nas nie ceni się tradycji!
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU!
MIĘDZY NAMI, BLONDYNKAMI...
Co jest w dzisiejszych czasach większym problemem: - pyta ankieter - niewiedza czy obojętność?
- Nie wiem... Nie obchodzi mnie to...
Z TASZY LISTONOSZA
Niezmienne dylematy
Dwaj robotnicy na budowie rzucają monetę.
- Jak wypadnie reszka, gramy w karty - mówi jeden.
- Jak wypadnie orzeł, idziemy na piwo - dodaje drugi.
- A jak stanie na sztorc?
- Trudno, pech to pech, wtedy zabieramy się do roboty...
Niespostrzegawcza?
- Wiesz, nasz sąsiad dwa miesiące temu ogłuchł!
- A jak to znosi jego żona?
- Jeszcze nie zauważyła...
Przeznaczenie
Pewnego wieczora ojciec usłyszał modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię, tatusia i babcię. Do widzenia, dziadziu.
Uznał, że to dziwne, ale nie zwrócił na to szczególnej uwagi. Następnego dnia dziadek zmarł. Jakiś miesiąc później ojciec ponownie usłyszał dziwną modlitwę synka:
- Boże, pobłogosław mamusię i tatusia. Do widzenia, babciu.
Następnego dnia babcia umarła. To wywołało wielkie zaniepokojenie ojca, ale nic nikomu nie powiedział, składając te wydarzenia na wiek zmarłych i jakiś dziwny przypadek - tym bardziej że kolejne tygodnie i miesiące upłynęły spokojnie. Ojciec co wieczora uważnie przysłuchiwał się modlitwom syna, ale nic nadzwyczajnego się w nich nie pojawiało, a w szczególności nie pojawiały się te niepokojące słowa, zwiastujące nieszczęście.
Aż któregoś wieczora, stojąc pod drzwiami syna, usłyszał:
- Boże, pobłogosław mamę. Do widzenia, tatusiu.
To przyprawiło go prawie o zawał serca, ale opanował się i dalej zachował rzecz całą w tajemnicy. Postanowił postępować racjonalnie, ale zachować, na wszelki wypadek, daleko idącą ostrożność we wszystkim. Następnego dnia wyszedł do roboty wcześniej, żeby uniknąć intensywnego ruchu ulicznego. W pracy nie pił, nie jadł, unikał okien i windy, tudzież przeciągów i obcych. Po pracy wszedł do najbliższego baru, w którym przy wodzie mineralnej przesiedział do północy. Nie wydarzyło się nic niepokojącego. Gdy wrócił do domu, od progu zaczął przepraszać żonę:
- Kochanie, nie gniewaj się, miałem dzisiaj fatalny dzień...
- Ty miałeś zły dzień? - wykrzyknęła oburzona żona. - To co ja mam powiedzieć?! Wiesz, co ja tu dzisiaj przeszłam? Przyszedł listonosz z listem do ciebie i gdy tylko przekroczył próg naszego domu, padł trupem na miejscu...
Nadgorliwość szkodzi...
Pewien ksiądz kupił sobie nowego konia do jazdy wierzchem. Postanowił go wyedukować tak, żeby na "Bogu niech będą dzięki" ruszał naprzód, a na "amen" się zatrzymywał. Pewnego dnia wybrał się na daleką przejażdżkę po górzystej okolicy ze skalistymi urwiskami. Nagle, w ostatniej chwili, zauważył wielką przepaść.
- Amen! Amen!!! - krzyknął rozpaczliwie i koń zatrzymał się w ostatniej chwili, na co ksiądz wyszeptał, wznosząc wzrok ku niebu: - Bogu niech będą dzięki...
PRZYSZŁA BABA DO LEKARZA
i mówi:
- Panie doktorze, dziękuję za wspaniałe leczenie.
- Ależ ja leczyłem pani męża, nie panią...
- No właśnie, a ja po nim wszystko dziedziczę...
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego w Marklowicach ludzie mają zawsze świeże gazety?
Bo po przyniesieniu do domu natychmiast wkładają je do lodówki...
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Fraszka Sowizdrzała Nowego (1614 r.)
I to ujdzie, mniemam, za fraszkę,
Obłapiłem w mięsopusty Kaśkę.
Dałem jej ślak od sukna w kolędzie,
Pewnie Stasia powijać weń będzie.
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Na 1000. numer Trybuny Górniczej i 211. spotkanie z Ecikiem myśl w formie fraszki:
To niy sóm żodne błozny,
Panie i panowie;
Trybuna dbo uo wasz rozum,
Ecik dbo uo zdrowie!
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.