Wielu z nich było świadkami, gdy kopalnia Sosnowiec wydawała ostatnie tchnienie. To 31 grudnia 1997 r. z zakładu, który był symbolem miasta, na powierzchnię wyjechała ostatnia tona węgla. Później kopalnia przeszła w stan likwidacji i zniknęła z górniczej mapy Polski. Na zawsze jednak została w ich pamięci i dlatego też od kilku już lat spotykają się i celebrują Barbórkę. Nie inaczej było w środę (4 grudnia).
Wieża budzi wspomnienia
- Spotykaliśmy się w zasadzie tuż po zamknięciu kopalni. Były to spotkania w wąskim, kilkuosobowym gronie. Od trzech lat jednak nabrało to rozmachu i na nasze spotkania barbórkowe przychodzi coraz więcej byłych pracowników kopalni Sosnowiec. W ubiegłym roku było to 35 osób, a dziś jest ponad 40 - stwierdza Antoni Tutak, ostatni kierownik oddziału elektrycznego sosnowieckiego zakładu, który wraz z Mirosławem Kluzą, byłym kierownikiem robót górniczych na poziomie 450, znalazł się w gronie inicjatorów spotkań barbórkowych.
Tegoroczne spotkania pracowników nieistniejącej już kopalni rozpoczęło się w centrum wspinaczkowym Poziom 450, które powstało na bazie obiektów po zakładzie górniczym. O tym, że funkcjonowała tu kiedyś kopalnia już z daleka sygnalizuje wieża szybu Anna, która dla wielu uczestników środowego spotkania jest ważnym symbolem. W tym gronie znajduje się Wojciech Banasik, który wraz ze swoim synem Piotrem uratował pokopalniane obiekty przed totalną destrukcją. To właśnie dzięki nim dawny zakład górniczy zamienił się w centrum sportu i rekreacji. Warto wspomnieć, że Wojciech Banasik pracował w kopalni jako energetyk.
Dla Antoniego Tutaka i Mirosława Kluzy wieża szybowa kojarzy się z ostatnimi dniami KWK Sosnowiec.
- Byliśmy w gronie ostatnich pracowników, którzy z niej skorzystali. Później już wyłączono napięcie na dole i kopalnia przeszła do historii - wyjaśnia Kluza, który wspomina, że pracownicy sosnowieckiego zakładu spotykali się także w ramach koła Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa.
- Tak było do 2010 r. Potem zmalałą liczba członków koła i zostało rozwiązane.
Sztandar i oryginalne mapy
Byli pracownicy ubolewają nad faktem, że nie mogą świętować Barbórki z zakładowym sztandarem.
- Jeden z naszych kolegów wziął go na przechowanie. Później ślad po sztandarze zaginął. Będziemy wdzięczni za wszelkie informacje, które pomogą nam go zlokalizować. Naprawdę bardzo nam zależy, żeby się znalazł. Należy mu się godne miejsce - apeluje Tutak.
Byli pracownicy kopalni są prawdziwymi skarbnicami wiedzy. Posiadają także materiały i zdjęcia z KWK Sosnowiec, które chcieliby wydać.
- Stefan Bielecki, były główny inżynier mierniczy, posiada mnóstwo oryginalnych map i opracowań. Są to doskonałe świadectwa tego jak funkcjonowała kopalnia. Chcielibyśmy to zebrać razem i wydać. Ale do tego przedsięwzięcia są potrzebni sponsorzy - tłumaczy Tutak.
Niech żyje nam
Pracownicy zlikwidowanej KWK Sosnowiec swoją Barbórkę celebrowali w pobliskiej restauracji. Co ciekawe dawniej mieściła się tu zakładowa stołówka. Tu także odżywają wspomnienia.
- Chcemy żeby pamięć o tej kopalni nie zaginęła. Póki będziemy mieć siły będziemy organizować te spotkania - mówi Tutak.
- Nie ma kopalni ale chociaż w ten sposób możemy świętować Barbórkę - dodaje Kluza, który chwile potem zachęca kolegów do zaśpiewania Hymnu Górniczego. I tak zza okien dawnej stołówki rozbrzmiewają w środowy wieczór słynne słowa: "Niech żyje nam Górniczy Stan, Górniczy Stan niech żyje nam".
W galerii: Spotkanie barbórkowe pracowników nieistniejącej kopalni Sosnowiec. 4 grudnia 2013 r. (zdjęcia: Maciej Dorosiński - portal góniczy nettg.pl)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Brawo Banasiki liczy się energia i pomysł. To co dawne i stare nie musi być złe...pozdrawiam...