WZGLĘDNOŚĆ NAD WZGLĘDNOŚCIAMI
Czasami zastanawiam się nad przewrotnością języka polskiego, w którym słowa na określenie całkowicie różnych pojęć, czasem wręcz przeciwstawnych, wykluczających się, brzmią podobnie, a nawet tak samo. Do tego dochodzi jeszcze kontekst, który całkowicie sens jakiegoś słowa może zmienić. Nie mówiąc już o osobie, która je wypowiada, bo w różnych ustach to samo słowo nie to samo znaczy. Najprostszym przykładem jest zwrot: "Ja ci dam". W zależności od tego, kto to mówi, jak to mówi, komu to mówi, może to oznaczać obietnicę wzbogacenia się o coś lub wręcz przeciwnie, może to być zapewnieniem, iż spotkają nas chwile słodkie i upojne, lub groźbą, że za chwilę spotka nas jakaś potworność.
Podobnie rzecz ma się z wieloma innymi zwrotami, pojęciami. Np. "zrobić dobrze" - komuś lub sobie. Ileż w tym wieloznaczności. Gdy ktoś mówi: "Zrobię wszystkim dobrze" - wszystkim, zatem i sobie - to dla każdego może to znaczyć coś innego i na ogół coś innego znaczy. Przy czym "dobrze" bez cudzysłowu najczęściej w takich razach odnosi się wyłącznie do tego, który zdanie to wypowiedział. Niektórzy używają formy: "Wszystko zrobię tak, żeby było dobrze". W takim stwierdzeniu jest więcej niedopowiedzenia, jest szersze pole interpretacyjne i większa przestrzeń dla swobody wyboru środków do tego "dobrze". Zawsze potem można każdemu powiedzieć: "Przecież chciałem, żeby było dobrze, starałem się, myślałem, że tak właśnie będzie dobrze" itd., itp. Nie muszę dodawać, że najczęściej chcą nam "zrobić dobrze" albo chcą nam "dać" ludzie mający taką moc, czyli mający jakąś władzę. W kontekście powyższych zwrotów pojawiają się więc dalsze, mówiące o "prawach", "prawie" i "interesie". Tylko pozornie "prawa" i "prawo" to to samo. Czasem bowiem uważamy lub ktoś nam wmawia, że mamy do czegoś prawo, ale prawo na to nie pozwala. Czyli największy szkopuł praw tkwi w prawie, które chroni prawie wszystkie nasze prawa - a "prawie", jak wiadomo, robi wielką różnicę.
Chyba wystarczająco jasno się wyraziłem. Przynajmniej tak jasno, jak jasno ludzie wszelkiej władzy prawią - by użyć tego starego określenia - o naszych prawach. A jeśli prawo nie robi dobrze naszym prawom, to można je poprawić, starać się naprawić - co też stale czynią wspomniani wyżej, starając się wszystko zrobić tak, żeby było dobrze wszystkim. Wypada jeszcze połączyć "prawa", "prawo" i wspomniany wcześniej "interes". I tu pojawiają się takie określenia, jak: "publiczny", "społeczny", "powszechny", "państwowy", "narodowy" i jeszcze kilka innych, które w zależności od sposobu użycia z tymi już wymienionymi mogą współgrać lub się kłócić. No bo np. takie "prawa pracownicze" mogą być jednocześnie zgodne z "prawem państwowym" i "interesem społecznym" albo wręcz przeciwnie. Zależy to wyłącznie od kontekstu. Zatem jeśli ktoś zgodnie z prawem staje w obronie praw pracowniczych w interesie społecznym, starając się wszystko zrobić tak, żeby było dobrze, to znaczy, że chce wszystkim zrobić dobrze i im dać. A jeśli skutki tego działania różnią się od oczekiwanych, to nie są temu winni podejmujący je, którzy mają na głowie więcej, niż zwykły obywatel byłby w stanie unieść: np. muszą się doszkolić w Japonii w sprawie katastrof nuklearnych, bo to jest niezbędne dla powodzenia powyższych działań. Wyłączną winę za wszelkie porażki przyczynowo-skutkowe ponosi bogactwo polskiej mowy, trudne do pojęcia dla niedokształconego obywatela...
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU!
ZAGADKA
Jak znaleźć trzech zarozumialców, samolubów i egocentryków wśród polityków?
Losowo.
Z TASZY LISTONOSZA
Z wyższych sfer
Pewien angielski lord zatelefonował do swojej posiadłości. Gdy w słuchawce odezwał się głos kamerdynera, zapytał:
- Williamie, czy możesz poprosić do telefonu panią?
- Obawiam się, lordzie, że to niemożliwe - odpowiedział kamerdyner z zawodową galanterią - bowiem pani przyjmuje teraz w swojej sypialni kochanka.
- Williamie, weź z mojego gabinetu strzelbę i natychmiast ich zastrzel! Ale nie rozłączaj się...
Po chwili w odłożonej słuchawce lord usłyszał stłumiony odgłos dwóch wystrzałów. Po kolejnej chwili odezwał się głos kamerdynera:
- Zrobiłem, jak pan kazał, lordzie.
- Doskonale, drogi Williamie! A teraz ich ciała zrzuć ze skały za domem wprost do morza.
- Nie rozumiem, lordzie. Przecież przy naszym domu nie ma żadnych skał...
- Nie ma skał?! A czy to numer: 34 11 11?
- Nie. To jest numer: 43 11 11...
Tragiczna sytuacja niejedno ma imię
Dwóch mężczyzn siedzi w sąsiadujących kabinach w toalecie. W pewnym momencie jeden z nich pyta:
- Ma pan może trochę papieru toaletowego?
- Niestety, u mnie także nie ma...
- A może jakąś gazetę lub czasopismo?
- Też nie... Jedynie ostatnią chusteczkę higieniczną, ale rozumie pan, że nie mogę jej panu oddać...
Zapadła cisza... Po chwili pierwszy mężczyzna odzywa się ponownie drżącym głosem:
- A może chociaż ma pan rozmienić sto złotych???
Identyfikacja
Dwóch meneli o piątej nad ranem szło przez park. Nagle jeden zauważył w krzakach jakąś odciętą ludzką głowę. Spojrzał i rzekł do kolegi:
- Ty, Zenuś, popatrz: tam jest Władzio.
- Bzdury gadasz, Józiu; co by Władzio tu robił o tej porze?
- Mówię ci, Zenuś, że to Władzio jest...
- Bzdury! Niemożliwe!
- Ależ to Władzio!
I z tymi słowy Józio podniósł leżącą głowę za włosy, a następnie pokazał z bliska Zenusiowi.
- Bzdury, Józiu! Bzdury!!! - zdenerwował się Zenuś. - Przecież Władzio był wyższy...
W kontakcie...
- Nie do wiary - mówi ojciec do córki, która zwykle godzinami rozmawia przez telefon - dziś gadałaś tylko pół godziny.
- Tak, ale to była pomyłka...
PRZYSŁOWIA I POWIEDZONKA
Kaj sie wto ulóngnie, tam go wdycki cióngnie - czyli wilka do lasu, a świnię do koryta.
Kapliczka uokraść, a do kościoła zaniyść - przewrotnie, ale pragmatycznie...
Kapsa przijociel, mieszek brat - gdy się nie wie, że pieniądze to nie wszystko; są przecież jeszcze sztabki złota, akcje, obligacje, antyki...
Kożdymu gupimu sie zdo, co je móndrzejszy niż kożdy profesor - choć uczciwie powiedzmy, że czasem sam jest profesorem...
Kożdy je zgniły (leniwy), jak je słaby - tylko że niektórzy stale są słabi.
Kożdy może chyndożne, niy kożdy może godne szaty nosić - żeby nie było wątpliwości: chędożne to czyste, godne to bogate.
Kożdy na sposobnego z szacunkiym zaglóndo, ale niysposobnego żodyn se niy żóndo - do czego?
Kożdy kóniec wylezie na wiyrch — ???
W WĄCHOCKU, MARKLOWICACH I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego w Kamujku sołtys ogłosił powszechną mobilizację???
Bo gdy wracał z karczmy do domu, to pod siedzibą gminy znalazł chińskie pióro...
MIĘDZY NAMI, BLONDYNKAMI...
Brunetka, ruda i blondynka założyły się, że przepłyną 20 km z wyspy na brzeg lądu. Brunetka przepłynęła 5 km, straciła siły i utopiła się. Ruda przepłynęła 5 km, 10 km, straciła siły i utopiła się. Blondynka przepłynęła 5 km, 10 km, 15 km, 19,5 km, po czym stwierdziła, że nie ma siły płynąć dalej, i wróciła na wyspę.
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Homo sapiens, czyli człowiek myślący, wytnie drzewo, zrobi z niego papier i napisze na nim: "Ratujcie drzewa". Oto potęga myśli!
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.