Kopalnia Paskov należąca do spółki OKD zostanie zamknięta do końca przyszłego roku. Po tym, jak szef czeskiego rządu Jirzi Rusnok oznajmił, że prywatne czeskie górnictwo nie może liczyć na państwowe wsparcie, jest to już prawie pewne. O zamknięciu zakładu nie chcą jednak słyszeć zatrudnieni w nim górnicy. Zapowiedzieli, że są gotowi do strajku, a niektórzy nawet do okupacji kopalni.
Paskov, który fedruje pod Frydkem-Mistkem dobrej jakości węgiel koksowy zatrudnia obecnie 2000 etatowych górników. Ci, którzy mają przepracowane 30 i więcej lat, albo do 30 lat brakuje im rok, mają nadzieje, że otrzymają szansę przejścia na wcześniejszą emeryturę. Kłopot będą mieli młodsi.
Zarząd spółki usilnie pracuje nad rozwiązaniami alokacji pracowników Paskova do innych zakładów. To z kolei może doprowadzić do zupełnego wycofania zewnętrznych firm z OKD, aby zwolnić miejsca pracy dla przenoszonej załogi Paskova. Jest bardzo prawdopodobne, że za rok w ostrawsko-karwińskich kopalniach nie będzie pracować już ani jeden Polak spośród ok. 1600, którzy utrzymali jeszcze zatrudnienie.
Jan Sabel, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Górnictwa,Geologii i Przemysłu Naftowego w Czechach podkreślił, że kopalnia Paskov to nie tylko 2,5 tys. zatrudnionych, (wraz z firmami zewnętrznymi przyp. red.) ale również setki firm dostarczających usługi.
- Może to być kolejnych 10 tys. ludzi - ostrożnie szacuje Sabel.
Fatalną sytuacją w OKD zainteresował się osobiście prezydent Czech Milos Zeman, który powołał zespół ekspertów złożony w polityków, związkowców i pracodawców. Mają oni ocenić różne warianty działania, które mógłby ewentualnie podjąć rząd w celu ratowania czeskiego górnictwa.
W grę wchodzi m.in. utrzymanie kopalni Paskov do 2018 r. z tzw. przyczyn socjalnych. Wówczas Bruksela zezwoliłaby na częściowe dotowanie jej funkcjonowania w celu ostatecznej likwidacji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.