Żaden kraj nie może dobrze funkcjonować bez surowców. Globalna gospodarka spowodowała sytuację, że obecnie obojętne jest, czy ma się własne surowce, czy też się je sprowadza i kupuje za granicą. Po blisko siedemdziesięciu latach światowego pokoju dostęp prawie do wszystkich surowców został całkowicie zliberalizowany.
Zasadniczo nie ma pod tym względem żadnych przeszkód poza koniecznością posiadania odpowiedniej gotówki. Japonia była dotąd beneficjentem tego rozwiązania. Nie musiała już prowadzić żadnych wojen, agresji i napaści, aby mieć nieograniczony dostęp do złóż węgla, ropy naftowej gazu ziemnego, a nawet uranu. Wysoka jakość japońskich towarów powodowała, że kraj ten miał na ogół dodatnie saldo handlowe i dość pieniędzy na zakup potrzebnych surowców. Ten, wydawałoby się, stabilny i niczym niezagrożony rynek surowcowy ostatnio zaczął być coraz mniej pewny.
Reorientacja polityczna
Dziś Chiny są drugim mocarstwem gospodarczym świata. Taką samą pozycję zajmują one już pod względem politycznym. Intensywnie dążą też do podobnej pozycji pod względem militarnym. W Kraju Kwitnącej Wiśni jest to przyjmowane z dużym zaniepokojeniem.
Japonia w Chinach jest źle postrzegana. Okrucieństwa, których dopuścili się Japończycy podczas walk o Mandżurię w XX wieku, są tu jeszcze dobrze pamiętane. Spór z Japonią o wyspy Senkaku jest coraz ostrzejszy. Wzajemne straszenie się przy pomocy wojskowego lotnictwa i marynarki wojennej źle rokuje na przyszłość. Głównym konkurentem Chin do globalnej dominacji jest USA, które jest strategicznym sojusznikiem Japonii. Sojusz ten uniemożliwia proste wojskowe odebranie przez Chiny spornych wysp.
Jednak Stany Zjednoczone mają interesy na całym świecie. W sprawie spornych wysp zajmują pozycje arbitra, co nie budzi szczególnego uznania w Japonii. Jakiekolwiek porozumienie amerykańsko-chińskie może w każdej chwili zagrozić funkcjonowaniu niezawodnych dotąd morskich dostaw surowcowych do tego kraju. Są to przede wszystkim surowce energetyczne takie, jak węgiel kamienny z Australii i Indonezji oraz ropa i gaz ziemny z państw arabskich na Bliskim Wschodzie. Teraz może się to w każdej chwili skończyć. Japończycy postanowili się zabezpieczyć przed ewentualnie niekorzystnym dla nich rozwojem sytuacji. Nie zrywając starych porozumień i gwarancji ze strony USA postanowi zawrzeć nowe układy z Rosją, która jest w stanie zaopatrzyć ten kraj we wszystkie potrzebne mu surowce bez narażania na szwank dróg ich dostaw.
Po prostu Japonia postanowiła wykorzystać położenie swoich wysp tuż przy brzegu rosyjskiego Dalekiego Wschodu. Wskazują na to liczne wzajemne wizyty na różnych szczeblach administracji państwowej. W Moskwie trwają rokowania w sprawie wysp Kurylskich. Ich pozytywny wynik jest prawie pewny. Rosji nie są one już potrzebne dla celów wyjścia floty wojennej z Morza Ochockiego na Pacyfik. Rosja nie jest już strategicznym przeciwnikiem USA, a Japonia nie ma żadnych powodów, aby utrudniać tego rodzaju manewry rosyjskiej marynarki wojennej. Być może, że ze względów prestiżowych Rosja formalnie nie odda Japonii Wysp Kurylskich, ale pozwoli na swobodne osiedlanie się Japończyków, lokowanie japońskich inwestycji i ewentualną ich autonomię. Na początek prawdopodobnie Japończycy zaakceptują tego rodzaju propozycje.
Gdzie dwóch się bije...
Rosja jest żywotnie zainteresowana rozwojem swojego Dalekiego Wschodu. Przeznacza na ten cel setki milionów dolarów do wydania w okresie najbliższych lat. Rosjanie wiedzą, że jak nie zagospodarują tych terenów to prędzej czy później one same trafią w ręce ich chińskich konkurentów, mających ogromne kapitały. Putin usiłuje je pozyskać i wielokrotnie bywał w Pekinie w tej sprawie. Chińczycy ze względów taktycznych łagodniej traktują Rosjan niż Japończyków. Ich głównym konkurentem są Stany Zjednoczone. Wiedzą oni, że wszelkie zaostrzenie stosunków z Rosją wepchnie ich kraj w objęcia USA, a tego sobie nie życzą. Jednocześnie odpowiadają oni pozytywnie na propozycje wspólnego zagospodarowania surowców Syberii, ale w skali dalekiej od jakichkolwiek rosyjskich oczekiwań.
Są to wieloletnie porozumienia o inwestycjach w skali kilku miliardów dolarów. Czyli z rosyjskiego punktu widzenia są to ochłapy. Znacznie większe inwestycje Chińczycy lokują w Afryce, Ameryce Południowej, a nawet w Australii. Brak umowy i przeciągające się stale negocjacje cenowe na dostawy rosyjskiego gazu blokują kolejne wielkie rosyjskie przedsięwzięcie na Dalekim Wschodzie, jakim jest gazociąg z jakuckich pól gazowych do Władywostoku, pod kryptonimem "Siła Syberii". Płynący nim gaz miał być tu skraplany i dostarczany do Chin. W szczegółach opracowany już projekt z powodu braku porozumienia cenowego nie może wejść w życie. Rosjanie zniechęceni tymi długotrwałymi trudnościami zwrócili swoją uwagę na pobliskiego chińskiego konkurenta, jakim jest Japonia. Tu zostali przyjęci z otwartymi ramionami, a negocjacje cenowe będą podobnie zażarte, ale zapewne szybko zakończą się obopólnie korzystnym porozumieniem. W ten sposób na sporze pomiędzy Rosją a Chinami najwięcej skorzysta Japonia.
Tankowiec u brzegów Japonii
Jest to rosyjski tankowiec kontynentalny, morski i wyspiarski, którego "ładownia" ropy i gazu znajduje się na Syberii i na Dalekim Wschodzie. Jej pojemność ujawniona została w połowie lipca i wynosi 28,7 mld t ropy naftowej i 68,4 bln m sześc. gazu. Są to najbogatsze źródła tych surowców na świecie. Trzeba zaznaczyć, że są to odkryte dotąd zasoby tych surowców. Badania i poszukiwania trwają nieustannie. Dlatego można spodziewać się kolejnego wzrostu tych liczb.
Przy obecnej eksploatacji w wielkości ok. 0,5 mld t ropy i 600 mld m sześc. gazu zasoby ropy wystarczą na kilkadziesiąt lat, a gazu na setki lat. Teraz oprócz ich wewnętrznej rosyjskiej konsumpcji do zasobów tych dostęp będą mieli też Japończycy. Dostawy te na dużą skalę są realizowane z bogatych złóż na Sachalinie. Wyspa ta położona jest ok. 40 km na północ od Hokkaido i skroplony gaz i ropa naftowa bez żadnych problemów eksportowane są do Japonii. Udział w tym mają największe japońskie koncerny.
W projekcie Sachalin-1, którego wartość sięga 12 mld USD, 30 proc. udziałów posiada japońskie konsorcjum Sachalin Gas & Oil Company, którego udziałowcami są m.in. takie firmy, jak Japan Petroleum Exploration Co. (JAPEX), Itochu Co. oraz Marubeni. W ramach tego projektu od 2007 r. produkuje się ok. 34-40 tys. m sześc. ropy naftowej oraz 3,8-5,8 mln m sześc. gazu dziennie. Firmy Mitsui i Mitsubishi posiadają odpowiednio 12,5 proc. i 10 proc. udziałów w inwestycji Sachalin-2, której wartość szacowana jest na ponad 20 mld USD.
Rosjanie, którzy wraz z postępującym kryzysem ekonomicznym mają kłopoty ze sprzedażą swoich surowców naftowych, w Japonii znaleźli klienta, który stale, bez żadnych problemów będzie je kupował. Rosyjski "tankowiec" ma dodatkową jeszcze szansę na stanie się "masowcem" poprzez eksport do Japonii węgla kamiennego. Jego liczne złoża występują wzdłuż całego wybrzeża Morza Ochockiego i dalej w głąb lądu. Rosja przy tej okazji ma możliwości wyeliminowania konkurencyjnych dostaw tego paliwa z Australii i Indonezji.
Najlepszy sojusznik
Ze względów górniczych i surowcowych najlepszym naszym sojusznikiem powinna być Japonia. Dlaczego akuratnie ten kraj? Odpowiedzią na to pytanie może być dowcip jeszcze z czasów PRL. Oto, do Afryki udaje się polski menedżer od sprzedawania butów. Telegrafuje do kraju. Nic tu nie można sprzedać - wszyscy chodzą bez butów. Jego amerykański konkurent w tej samej sprawie informuje swoją centralę. Zbyt jest tu nieograniczony - wszyscy chodzą bez butów. No właśnie, Japonia praktycznie nie ma żadnych surowców energetycznych. Doświadczenia tego kraju w ich eksploatacji są ubogie. Jest jasne, że japońskie inwestycje górnicze w Rosji będą obsługiwać sami Rosjanie. Jednak japoński nadzór, kontrola i inicjatywa muszą istnieć.
Zawodowo Japończycy nie są oni do tego przygotowani. Polskie górnictwo węglowe, ale także i naftowe oraz gazowe może, a nawet winno zaproponować im swoje usługi. Mogą one dotyczyć projektów, badań, poszukiwań, nadzoru inwestorskiego, wykonawczego oraz koncepcji ich eksploatacji i transportu. Wydaje się, że Japonia jest otwarta na tego rodzaju propozycje. Chyba między innymi w tej sprawie w maju do Warszawy przybył premier Japonii Abe. Najważniejsze jest jednak pytanie, czy polskie górnictwo chce wyjść poza własne opłotki. Jeżeli nie, to żadna, nawet najlepsza ku temu okazja nie może zostać skutecznie wykorzystana. Często twierdzi się, że Polska jest krajem surowcowym, co ma być czymś degradującym. Tymczasem na przykładzie Japonii widać, że nie ma na świecie kraju, który nie opierałby swojej gospodarki na surowcach. Dlatego Polska winna wykorzystać nadarzającą się okazję do wykorzystania swojego doświadczenia w tej materii.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.