Ledwie minęło półtora roku od obowiązywania nowego Prawa geologicznego i górniczego, które weszło w życie 1 stycznia 2012 r., a już trzeba je nowelizować. Dwa lata temu według rządowych ekspertów i większości sejmowej było to prawo doskonałe, nowoczesne i zgodne z dyrektywami UE. Teraz okazuje się, że nie było to w całości prawdą.
Oto na stronach Sejmu RP ukazała się informacja, że w środę (10 lipca) o godz. 13.00 odbędzie się posiedzenie Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, którego tematem będzie: "Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo geologiczne i górnicze oraz niektórych innych ustaw (druk nr 1493). Uzasadnienie przedstawi Minister Środowiska."
Pozornie nic w tym dziwnego, wszak od dawna mówiło się o konieczności nowelizacji tego prawa w kontekście opodatkowania i warunków eksploatacji gazu łupkowego oraz w ogóle wydobywania węglowodorów. Być może, że z tych powodów nowelizacja tego prawa nie wzbudziła większego zainteresowania. Kuriozum związane jest z proponowaną datą wejścia w życie nowelizowanej ustawy z dniem 1 lipca 2013 r.
Drugim ewenementem jest pierwsze zdanie z uzasadnienia tej nowelizacji, które brzmi następująco: "W dniu 23 kwietnia 2009 r. została przyjęta dyrektywa Parlamentu Europejskiego..." i to jest podstawą do dokonania wspomnianej nowelizacji. Dlaczego nie zrobiono tego w 2011 r., kiedy nowa ustawa wchodziła w życie pozostanie zagadką Ministerstwa Środowiska, które ustawę tę wtedy przedłożyło Sejmowi. Nie może być przyjęte tłumaczenie, że to personalnie inny Główny Geolog Kraju i inny minister środowiska przedkładali ustawę. To prawda, ale wiadomo, że autorami ustaw są nie politycy reprezentujący rządowe stanowiska, ale urzędnicy, których pozycja niezależnie od skali ich kompromitacji jest nienaruszalna.
Drugie zdanie tego uzasadnienia jest jeszcze ciekawsze. "Wejście w życie dyrektywy CCS jest związane z przyjęciem przez Unię Europejską zobowiązań do redukcji emisji gazów cieplarnianych, w tym przede wszystkim dwutlenku węgla powstającego przy spalaniu paliw kopalnych, w związku z próbami ograniczenia efektu cieplarnianego i spowolnienia obserwowanych zmian klimatycznych." A jeszcze kilka dni temu zarówno premier, który jest wnioskodawcą tego projektu, jak szef opozycji na kongresach swoich ugrupowań politycznych wieszali przysłowiowe "psy" na całym pakiecie klimatycznym.
Eurobiurokracja
Treścią proponowanej ustawy jest składowanie dwutlenku węgla w strukturach geologicznych. Proces ten nosi nazwę CCS (Carbon Capture and Storage - CCS). W sposób niezwykle szczegółowy, co jest podstawową wadą tego dokumentu, do wszystkich przepisów regulujących wydobywanie kopalin dopisano "dwutlenek węgla". Nowym rozwiązaniem, przewidzianym w dyrektywie CCS, jest konieczność uzyskania stanowiska Komisji Europejskiej przed wydaniem pozwolenia na podziemne składowanie dwutlenku węgla. Rozwiązanie dotyczące współdziałania z Komisją Europejską jest wyraźnym odstępstwem od krajowych przepisów dotyczących sposobu prowadzenia postępowań administracyjnych w trybie Kodeksu postępowania administracyjnego.
W projekcie ustawy uregulowano kwestię współdziałania z Komisją Europejską w następujący sposób:
- organ koncesyjny będzie przesyłał do Komisji kopię kompletnego wniosku koncesyjnego oraz projekt rozstrzygnięcia w terminie 1 miesiąca od dnia ich otrzymania.
- Komisja może wydać niewiążącą opinię w terminie 4 miesięcy od otrzymania projektu decyzji lub nie wydać opinii w sprawie, o czym poinformuje państwo członkowskie w terminie 1 miesiąca od przedstawienia jej projektu decyzji.
Dodatkowo zgodnie z wymaganiami dyrektywy CCS do Komisji Europejskiej będą wysyłane kopie koncesji na podziemne składowanie dwutlenku węgla. Po co Komisji UE te dokumenty? Wszak jej opinia w tej sprawie i tak nie jest wiążąca. Chyba, że tylko oficjalnie nie jest wiążąca, a nieoficjalnie i faktycznie - tak! To wtedy cała ta pozornie bezsensowna biurokracja jest zrozumiała. Co innego mówimy, co innego piszemy, a jeszcze co innego robimy! Nowa procedura wymaga nowej sterty zbędnych dokumentów. Po prostu eurobiurokracja święci triumfy.
Prawo Parkinsona
Na terenie Polski przewidziana jest budowa jednego lub dwóch podziemnych składowisk dwutlenku węgla. Od pięciu lat trwa już na ten temat debata. Ostatecznie nikt chętny nie zgłosił się do tego eksperymentu. Zgłosił się, czy nie to dla prawa jest mało ważne. Będzie jedno podziemne składowisko, czy dwa, albo i wcale to też nie przeszkadza. Prawo niezależnie od tego przewiduje państwową jednostkę, która będzie odpowiadać za prawidłowe funkcjonowanie tego rodzaju obiektów. Ma nią być Krajowy Administrator Podziemnych Składowisk Dwutlenku Węgla (KAPS CO2).
Istotą finansowego utrzymania tej instytucji mają być zabezpieczenia jakie wykonawcy podziemnych składowisk dwutlenku węgla będą udzielać na rzecz KAPS. Zwrot tych sum nastąpi dopiero po dwudziestu latach, kiedy instytucja ta przejmie odpowiedzialność za dalsze losy takiego składowiska. Jest wielce prawdopodobne, że instytucja ta powstanie nawet jeżeli nie będzie w Polsce ani jednego takiego składowiska. Po prostu biurokracja musi być na wszystko przygotowana. W tej sytuacji jej generałowie są wprawdzie bez wojska, ale za to są gotowi w każdej chwili do jego powołania.
Nie wiadomo jeszcze, czy będą w Polsce tego rodzaju składowiska, a prawo już reguluje je i powołuje jednostki państwowe do ich kontrolowania. Podstawowy akt prawny, jakim jest ustawa Prawo geologiczne i górnicze, zawiera 108 stron tekstu. Nowelizacja obejmująca tylko jeden jego aspekt zawiera 59 stron tekstu i 34 strony jego uzasadnienia. Czy prawo nie może być mniej szczegółowe? Może, tylko wtedy trzeba zatrudniać inteligentnych i uczciwych urzędników, którzy umieliby je stosować zgodnie z interesem państwa, bez szczegółowej kontroli w postaci tysięcy drobiazgowych przepisów, tej rangi, kto komu jaką kopię i kiedy ma przekazać. To wszystko uchwalane jest powagą Sejmu RP, który prawdopodobnie nie ma poważniejszego zajęcia. Działa tu Prawo Parkinsona, które mówi, że im mniej jest konkretnych zadań, tym większa jest do ich realizacji biurokracja.
Na przykładzie Wielkiej Brytanii wykazano, że ministerstwo marynarki wojennej rozrastało się odwrotnie proporcjonalnie do ilości marynarzy i okrętów. Tak samo dzieje się w polskiej geologii i administracji górniczej. Na pocieszenie można powiedzieć, że jest to proces powszechny zarówno w gospodarce, jaki i administracji naszego państwa.
Reasumując trzeba zauważyć, że w Polsce, aby zmienić przecinek w Prawie geologicznym i górniczym, wymagana jest debata i procedura parlamentarna. Dla tego celu musi być pozyskana większość sejmowa i dopiero można zmienić ten przykładowy tylko przecinek. Całkowicie odwrotny styl postępowania przyjęły Chiny, których górnictwo węgla kamiennego i miedzi wydobywa tyle, co reszta świata łącznie.
Chińskie prawo górnicze*
Rynkową reformę sektora energetycznego w Chinach rozpoczęto w 2002 r. Jej podstawą stał się "Plan reformy sektora energetycznego", wydany przez Radę Państwa. Polegała ona na podzieleniu władzy pomiędzy różne podmioty na różnych szczeblach. W jej efekcie dotychczasowe monopole górnicze musiały zmierzyć się z prywatnymi spółkami wydobywczymi.
Powołano do życia Państwową Komisję Regulacji Energetyki (SERC), która funkcjonuje jako agenda Rady Państwa. W systemie tym rząd odpowiedzialny jest za działania w skali makro, SERC za niezależne regulacje, gracze rynkowi za niezależne operacje, a podmioty sektora za samodyscyplinę. To SERC w rezultacie ustala wszystkie warunki eksploatacji górniczej, koncesje itp. Kontroluje zakłady nie na zasadzie doraźnego wydawania zarządzeń dla poszczególnych kopalń, ale w skali kraju tworzy i poprawia prawo górnicze stosownie do zaistniałej potrzeby. W ten sposób struktura ta jest nastawiona na permanentną reformę górnictwa i energetyki. Zdaje ona egzamin, gdyż górnictwo chińskie stale zwiększa swoje wydobycie, a ilość wypadków śmiertelnych z roku na rok wyraźnie się zmniejsza.
Dowodem na ten stan rzeczy jest postępowanie w sprawie ostatnich wypadków. Właściciele kopalń zostali aresztowani. W ich kopalniach całkowicie wstrzymano wydobycie. Trwa kontrola. Jako retoryczne pozostawiam pytanie, czy z podobnego powodu kogoś z dyrektorów w Polsce aresztowano, otrzymał wyrok więzienia bez zawieszenia, czy zamknięto z tego powodu jakąś kopalnię? Nie rozwijając dalej tego tematu, trzeba zauważyć, że chińskie prawo górnicze jest dużo bardziej operatywne, skuteczne i nie tylko formalnie restrykcyjne. Polskim władzom należy zalecić naśladowanie najlepszych. W tej akurat sprawie wyniki chińskiego górnictwa mówią same za siebie.
*Zhou Dongtao - Reformując Chiny. Doświadczenia i wnioski. Wydawnictwo Adam Marszałek. Toruń 2012.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.