Polskę czeka olbrzymia polityczna praca przed listopadowym szczytem klimatycznym ONZ w Warszawie - oceniła wiceminister środowiska Beata Jaczewska. Dodała, że w dyskusji ws. zmian klimatycznych chodzi nie tylko o kwestie środowiskowe, ale też o pieniądze.
- Mowa o wydatkowaniu gigantycznych kwot, jakie państwa mają przeznaczyć m.in. na adaptację do zmian klimatu czy na redukcję emisji CO2. Chodzi tu zwłaszcza o strumień finansowy, jaki ma trafić z państw rozwiniętych do tych rozwijających się. I to jest oczywisty problem polityczny - dodała wiceminister.
Jaczewska powiedziała, że zakończona w ubiegłym tygodniu w Bonn sesja Organów Pomocniczych Konferencji Klimatycznej ONZ pokazała kolejny problem, czyli kwestie proceduralne i określenie tego, w jaki sposób porozumienia uczestników szczytów klimatycznych mają być później przez te państwa respektowane.
Ma to związek z ubiegłorocznym szczytem w Dausze, na którym zdecydowano ws. obowiązywania tzw. drugiego okresu rozliczeniowego Protokołu z Kioto. Katar, propozycję o przedłużeniu Protokołu wysunął pod sam koniec konferencji. Negocjacje w tej sprawie wydłużyły się, a mimo trudnych negocjacji i przyjęcia końcowych decyzji, Rosja, Ukraina i Białoruś nie zgodziły się na porozumienie.
Na zakończenie szczytu, w trakcie odczytywania dokumentu końcowego, doszło do groteskowej sytuacji. Nie dopuszczono do głosu delegacji tych trzech państw, które chciały wnieść do porozumienia poprawki i uwagi. Strona rosyjska mówiła potem, że porozumienie zostało przeforsowane przez Katar, natomiast gospodarze ripostowali, że przyjęte decyzje odzwierciedlają wolę wszystkich stron.
- W Dausze był impas i podobnie było w Bonn. Przebywające w Niemczech delegacje zgadzały się, że o sprawach proceduralnych, które pozwoliłyby równo i sprawiedliwie traktować wszystkie strony, należy rozmawiać. O wpisanie tego punktu do agendy spotkania w Bonn wnioskowały właśnie Rosja, Ukraina i Białoruś. Ostatecznie taki punkt nie został wprowadzony do porządku obrad, ale obrady i tak nie mogły się rozpocząć - powiedziała Jaczewska.
Jej zdaniem to właśnie pokazało problem, z jakim boryka się polityka klimatyczna ONZ, szczególnie w ostatnich latach.
- Państwa domagają się rozmowy nt. procedur, ponieważ zmierzamy do nowego porozumienia klimatycznego, które miałoby obowiązywać po 2020 roku. Nie potrafimy jednak zdefiniować słowa konsensus, co powoduje, że czasem ocieramy się o skrajności jak w Dausze czy w Bonn - podkreśliła.
- Oczywiście procedury nie powinny nas blokować, ale w tym procesie klarowania się stanowisk trzeba równo traktować wszystkie strony i uwzględniać wszelkie postulaty, zarówno małej wysepki na Pacyfiku, jak i dużego, bogatego państwa świata zachodniego. Paradoksalnie dobrze, że ten problem wyniknął na sesji w Bonn, a nie w Warszawie, bo wtedy podczas samego szczytu mielibyśmy olbrzymi polityczny problem - oceniła Jaczewska.
Wiceminister zapewniła, że polska strona postara się wykorzystać czas, jaki mamy do szczytu w Warszawie, na wypracowanie nieformalnych porozumień z państwami, aby szczyt w Polsce przebiegł bez większych zakłóceń.
Poinformowała, że uczyniono już pierwszy krok w Bonn, gdzie organizatorzy najbliższych trzech szczytów, czyli Polska, Peru i Francja (Peru i Francja to gospodarze kolejnych szczytów klimatycznych), utworzyli grupę, która będzie stale współpracowała w formule tzw. Trojki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.