Wydobycie gazu w Europie będzie gwałtownie spadać, zapotrzebowanie się zwiększać, a gaz łupkowy w najlepszym wypadku może tylko częściowo zapełnić tą lukę. Rozwiązaniem są duzi dostawcy gazu, jak Gazprom - uważa wiceszef Gazpromu Aleksandr Miedwiediew.
Miedwiediew w opublikowanym w czwartek (18 kwietnia) w European Voice artykule wskazuje, że szansą dla Europy są inwestycje w infrastruktura gazową, jednak na przeszkodzie stają uregulowania europejskie.
- Przykładem jest gazociąg OPAL, przedłużenie gazociągu Nord Stream, którym rosyjski gaz dostarczany jest do Europy przez Morze Bałtyckie. Przez lata w połowie niewykorzystany, ponieważ Komisja Europejska zdecydowała, że połowa przepustowości gazociągu musi być rozdysponowana w ramach aukcji, zgodnie z zasadą dostępu strony trzeciej. Unia Europejska trzyma się jednak tej decyzji, nawet jeśli nikt nie wyraził zainteresowania tą przepustowością - wskazał.
Zadeklarował jednak zaangażowanie Gazpromu w pomoc Europie w zaspokojeniu potrzeb gazowych.
- Projekt gazociągu South Stream, który umożliwi dostarczanie dużych ilości gazu przez Morze Czarne do Włoch, jest tego dowodem. South Stream będzie prywatnie finansowaną inwestycją, zgodną z obowiązującymi przepisami UE, w tym w zakresie środowiska i energii. Nie prosimy o szczególne traktowanie. Ale namawiamy Komisję do stosowania obowiązujących przepisów w taki sposób, który pozwala graczom na rynku na wykonywanie "swojej pracy" - dostarczanie energii, ale nie ze zwolnioną prędkością - powiedział.
Jak podkreślił, europejski rynek potrzebuje przejrzystych, niedyskryminacyjnych ram prawnych, a decyzje na nim powinny być podejmowane przez graczy rynkowych, a nie urzędników.
- Gdybym był komisarzem, który chce wolnego i bezpiecznego rynku energii w Europie, chciałbym, żeby ten rynek był możliwie jak najbardziej otwarte dla wszystkich potencjalnych inwestorów. Dążyłbym do tego, aby warunki dla rozbudowy infrastruktury energetycznej nie był determinowane poprzez poparcie polityczne dla niektórych projektów, a innych nie - zaznaczył.
Pod koniec marca podczas spotkania w Moskwie z szefem Komisji Europejskiej Jose Barroso, rosyjski premier Dmitrij Miedwiediew po raz kolejny zaapelował do Unii Europejskiej, aby - jak to ujął - wsłuchała się w rosyjskie argumenty dotyczące tzw. trzeciego pakietu energetycznego, który zdaniem Moskwy godzi w interesy Rosji i jest sprzeczny z niektórymi porozumieniami między Rosją a UE.
Te unijne przepisy wymagają m.in. dostępu stron trzecich do gazociągów na terytorium UE oraz likwidują kontrolę dostawców nad przesyłem i dystrybucją gazu. Tymczasem dużą część gazociągów w UE stanowią magistrale współfinansowane przez rosyjski Gazprom, który nie chce dopuszczać do nich konkurencyjnych dostawców.
Unijny pakiet daje możliwość wyłączenia - w określonych przypadkach - inwestycji spod zasad trzeciego pakietu energetycznego. Z takiego wyłączenia skorzystał gazociąg Nord Stream z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku. Teraz strona rosyjska zabiega o podobne preferencje dla projektowanej magistrali South Stream, która ma prowadzić z Rosji do Europy Południowej i Środkowej przez Morze Czarne.
Barroso przyznał, że w sprawach związanych z energetyką między UE i Rosją utrzymują się rozbieżności.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.