"Niestety, ceny energii z OZE są znacznie wyższe od cen energii elektrycznej opartej na innych rodzimych źródłach energii (...)" - stwierdza CEEP w dokumencie konsultacyjnym dla KE i europarlamentu. Odnosząc się do zapowiadanych ograniczeń emisji (czytaj: zwyżki cen na EUA), stowarzyszenie stwierdza: "Z pewnością Europa Środkowa nie potrzebuje wyższych cen energii, ponieważ przekładałoby się to bezpośrednio na wzrost kosztów w gospodarce tych krajów. W przypadku Polski oznaczałoby to dodatkowe wydatki w wysokości około 1 mld euro do 2020 roku. Kto jest w stanie wytrzymać takie obciążenie finansowe w czasach kryzysu gospodarczego i rosnącego bezrobocia?".
Zrobią, co zechcą
Unijni misjonarze ekopolityki, przy wsparciu zielonych wojowników walki o świat zdominowany przez wiatraki i słoneczne instalacje, pewnie wysłuchają takich opinii i zrobią, co zrobią. To znaczy, zrobią to, co uczyniliby bez takich głosów rozsądku jak powyżej. Zapominają, że gdyby OZE były tańsze i wydajniejsze od źródeł bez tych trzech liter, to nie trzeba byłoby ani bata, ani marchewki, bo rynek sam by wybrał. W przeszłości już próbowano zbawiać świat nakazowo z poziomu jednej centrali. Z wiadomym skutkiem...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.