To była największa katastrofa w historii górnictwa miedziowego w Polsce. Ze szczęśliwym finałem. Uratowano wszystkich odciętych od świata, 19 górników ZG Rudna w Polkowicach. Przypomnijmy, że 4 wydostało się z rejonu o własnych siłach. Dwóch górników jest jeszcze hospitalizowanych.
Przebywający w szpitalu są w dobrej kondycji. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Pierwszy z hospitalizowanych, to górnik z grupy czterech, która sama ewakuowała się. Lekarze uważają, że za kilka dni powinien opuścić szpital. Drugi, to górnik z grupy dziewiętnastu. Pozostaje na obserwacji, bo ma niewielką ranę ciętą na głowie.
Pozostałych górników wpisano już do domów. Niektórzy, uskarżający się na bóle kręgosłupa, dostali ortopedyczne gorsety.
W czwartek (21 marca) w Zakładach Górniczych Rudna ma rozpocząć się wizja lokalna. "Badanie przyczyny i okoliczności zdarzenia oraz wypadku zbiorowego w ZG "Rudna" KGHM Polska Miedź SA prowadzi Okręgowy Urząd Górniczy we Wrocławiu przy współpracy specjalistów WUG. W tej chwili sprawdzana jest dokumentacja prowadzonych robót górniczych i przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia (...). Efektem dochodzenia nadzoru górniczego będą zalecenia dla KGHM SA dotyczące dalszej eksportacji i profilaktyki przeciwtąpaniowej" - podał w środowym komunikacie Wyższy Urząd Górniczy..
Przypomnijmy, że we wtorek (19 marca) w Polkowicach o 22:09 nastąpił wstrząs górotworu o sile 3,4 stopnia w skali Richtera. Był on odczuwalny promieniu około 40 km od epicentrum. W rejonie zagrożenia pracowało 42 osoby. 23 górników zdołało się wycofać samodzielnie z rejonu zagrożenia. Pozostałym drogę ucieczki odcięły skały. Ratownicy dotarli do nich po 7-godzinnej akcji.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.