Prezes Grupy PKP Jakub Karnowski ocenił w piątek po zakończeniu dwugodzinnego strajku ostrzegawczego na kolei, że spółki kolejowe były dobrze do niego przygotowane. "Chaosu nie było, ale paraliż był" - powiedział dziennikarzom Karnowski.
Między godziną 7 a 9 rano z powodu strajku w całej Polsce zatrzymano ponad 340 pociągów, czyli ok. 1/3 wszystkich, które w tym czasie wyjechały na tory. Łączne opóźnienie pociągów spowodowane przez strajk przekroczyło 27 tys. minut. Przewoźnicy kolejowi do godz. 12.00 będą wzajemnie honorować swoje bilety.
Prezes PKP SA podziękował wszystkim pracownikom, którzy nie przystąpili do strajku. Poinformował dziennikarzy, że w czterech miejscach doszło do zablokowania torów, co jest złamaniem prawa.
- Będziemy ustalać, kto konkretnie zablokował tory i będziemy wyciągać wobec tych osób konsekwencje - powiedział.
Dodał, że konsekwencje te będą polegały na poinformowaniu prokuratury.
Prezes zarządzającej infrastrukturą kolejową spółki PKP PLK Remigiusz Paszkiewicz powiedział dziennikarzom, że łączne koszty strajku dla spółek kolejowych sięgną kilkudziesięciu milionów złotych. Poinformował, że najgorsza sytuacja panowała w czasie strajku na południu Polski: w okolicach Katowic, Wrocławia, Tarnowskich Gór, Krakowa i Rzeszowa.
- Żeby rozładować ten korek pociągów, który został spowodowany protestem, potrzebujemy mniej więcej trzech godzin- dodał.
Szef PKP Intercity Janusz Malinowski poinformował dziennikarzy, że z powodu protestu zostało opóźnionych ok. 100 pociągów tego przewoźnika.
- Wszystkie bilety niewykorzystane mogą być zwracane w naszych kasach bez żadnych potrąceń - powiedział Malinowski. Dodał, że w przypadku pociągów opóźnionych o więcej niż 60 minut pasażerowie mogą ubiegać się o odszkodowanie. Dotyczy to pociągów EIC i ekspresów. Pasażerowie mają 30 dni na złożenie reklamacji.
Karnowski odniósł się także do przyczyn strajku. Przypomniał, że chodzi o brak porozumienia między pracodawcami a związkami w sprawie finansowania ulg na przejazdy dla pracowników i emerytów kolejowych.
- Próbowaliśmy negocjować od 28 grudnia, nie udało się dojść do porozumienia - powiedział prezes. - Niestety sądzimy, że dalsze negocjacje, które już się rozpoczęły, mogą być pretekstem do rozpoczęcia strajku generalnego, ponieważ nie rozumiemy postulatów strony związkowej, która w ostatnich godzinach stała się bardziej polityczna, czego dowodem mogą być wczorajsze wystąpienia strony związkowej w towarzystwie posłów opozycji.
Dodał, że spółki PKP nadal będą rozmawiać w dobrej wierze ze związkowcami, ale przygotowują się na różne możliwości, w tym scenariusz, że może dojść do strajku generalnego.
Wskazał, że postulaty związkowców zostały spełnione, pracownicy będą mieli 99-proc. zniżki na przejazdy drugą klasą, a emeryci kolejowi - 80 proc. Przyznał, że propozycja pracodawców nie obejmuje biletów na pierwszą klasę. Dalsze rozmowy pracodawców ze związkowcami nadal trwają.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.