Lada chwila przeminie 2012 rok. Jest więc sposobny moment, aby przyjrzeć się wydarzeniom, które w ostatnich miesiącach zaważyły na losach i rysowały przyszłość naszego górnictwa.
Z nastaniem roku 2012 górnictwo znalazło się pod rządami nowego Prawa geologicznego i górniczego. Wchodzące w życie przepisy górniczej konstytucji nie tylko wniosły uproszczony ład w już istniejącą rzeczywistość branży, lecz w swoich regulacjach antycypują zarazem rozwój nowych gałęzi wydobycia kopalin.
Od dwóch dekad zmiany pulsu w polskim górnictwie niezmiennie można badać podczas Szkoły Eksploatacji Podziemnej, gromadzącej luminarzy górniczej myśli i praktyki. Podczas lutowej, XXI już edycji SEP - obok promowania dobrych praktyk w zarządzaniu, przeglądu najnowszych technologii podziemnej eksploatacji oraz zawsze obecnej problematyki bezpieczeństwa - tematem wiodącym była informatyka w górnictwie. To bez wątpienia swoisty znak czasów, w których informatyczne narzędzia weszły już do arsenału górników w ścianach wydobywczych.
Jeszcze pokopiemy
Taka - wydawałoby się - optymistyczna wizja przebijała z ogłoszonych w marcu wyników górnictwa za 2011 rok. Wszystkie spółki węglowe legitymowały się w nim zyskiem netto, przy czym rekordowy w całej branży - przekraczający 2,1 mld zł - odnotowała Jastrzębska Spółka Węglowa. Jednak na odbywającym się pod koniec marca w Katowicach Górniczym Forum nie było atmosfery tryumfalizmu. Raz po raz przypominano prawdę, że wpływ na losy polskiego górnictwa będą miały wydarzenia dziejące się tysiące kilometrów od naszych granic. Tymczasem w Polsce niewiele mamy takich spółek, jak podlubelska Bogdanka, która zwiększa produkcję, skutecznie obniżając zarazem koszty.
Koniec marca okrył górnicze środowisko żałobą. Śmiertelne wypadki pod ziemią - mijający rok nie przyniósł, niestety, pozytywnego przełomu w tej grupie tragicznych zdarzeń - kładą się największym cieniem na polskim górnictwie. Tym razem jednak w Przybędzy koło Węgierskiej Górki ginie sześciu, wracających z pracy górników, kopalni Mysłowice-Wesoła i kierowca wiozącego ich busa. Ósmy pasażer umiera w szpitalu. Dla ich rodzin nie była to Wielkanoc, jakiej oczekiwali.
Do nowych zasobów
Podczas majowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego nie tylko górniczy świat elektryzuje informacja o zabiegach Kompanii Węglowej o koncesję na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż węgla kamiennego na Lubelszczyźnie. Końcem października Ministerstwo Środowiska zapala przed śląskim przedsiębiorcą zielone światło. Bodaj z największym entuzjazmem tę wiadomość przyjęto w chełmskich gminach Rejowiec, Rejowiec Fabryczny i Siedliszcze, które w rozpoznawczej, póki co, koncesji już upatrują przyszłe sygnały gospodarczego ożywienia Polesia Wołyńskiego. Swoistej pikanterii tej koncesji dodawał fakt, że największy górniczy przedsiębiorca wkracza w sąsiedztwo niedościgłej dotąd wynikami Bogdanki, acz samo jej uzyskanie w tutejszym zagłębiu nie jest niczym osobliwym. Kilka takich badawczych koncesji mają już na tym terenie również firmy australijskie. Myślenie o powiększaniu zasobów jest zresztą powszechne we wszystkich spółkach węglowych. Nowe nadania uzyskały w mijającym roku także JSW, KHW i PKW. Trwa wyścig do węgla pozostawionego w jaworznickiej kopalni Jan Kanty, a do wydobycia nieopodal Pszczyny aspiruje Kulczyk Investments.
Szanować partnera
Spoglądając w mijający rok można chyba zaryzykować tezę, że - wyjąwszy bardzo rzadkie, negatywne przypadki - coraz lepiej układa się współistnienie górnictwa z lokalnymi społecznościami. Coraz lepiej, czyli w oparciu o zasadę "szanować partnera i rozumieć jego odrębne interesy". Ta prawda przewijała się podczas wrześniowej konferencji "Śląskie górnictwo", zorganizowanej przez nasze Wydawnictwo Górnicze i Polskie Radio Katowice. Obie strony - i górnicza, i samorządowa - bez jakiegokolwiek cukrowania wyłożyły w jej trakcie swoje racje, niemniej dominował pogląd, że racjonalne i rozumne współistnienie jest możliwe i pożyteczne. Taką modelową przestrzenią koegzystencji są m. in. Ruda Śląska oraz gminy, w obrębie których fedrują kopalnie PKW.
Początek września przynosi znamienne wydarzenie. Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy Zdroju Kompania Węglowa uzyskuje miano Firmy Roku. "Nagroda została przyznana firmie, która udowodniła, że w trudnych warunkach transformującej się gospodarki można odnieść sukces dzięki odważnym inwestycjom i dobremu zarządzaniu" - głosiło uzasadnienie Rady Programowej, która przesądziła o nadaniu spółce tak prestiżowego wyróżnienia.
"Tąpnięcie" bez bolesnych konsekwencji
Z wydarzeń września niepodobna nie odnotować też personalnego "tąpnięcia" w Bogdance. Powody odwołania jej byłego prezesa Mirosława Tarasa do dziś nie są do końca czytelne. Tym bardziej było więc ważne, że listopadową nominacją na to stanowisko Zbigniewa Stopy - menedżera, który poświęcił tej firmie całe zawodowe życie - przecięty został okres swoistego zawieszenia w kierowaniu firmą, która jako pierwsza z sektora węglowego weszła na warszawską giełdę, z powodzeniem budując następnie zaufanie inwestorów do górniczej branży.
W listopadzie zażegnany został w Jastrzębskiej Spółce Węglowej spór zbiorowy, z rozmaitym nasileniem tlący się w tej firmie aż przez 10 miesięcy, ze strajkowym apogeum w październiku. Jak zawsze w sytuacjach ostrego konfliktu sposób jego przecięcia nie satysfakcjonował w pełni żadnej ze stron, niemniej w zawartym porozumieniu zdołały one uzgodnić zasady i skalę wzrostu płac oraz reguły traktowania nowo przyjmowanych pracowników.
Zarządom spółek węglowych dwie sprawy spędzają sen z powiek - zwały węgla i spadając przychody. I energetyka, i koksownictwo nie palą się do zakupów. Powód - dekoniunktura, lub jak inni wolną światowy kryzys, który w końcu dotarł do Polski.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.