Witóm piyknie.
Znerwowany jak pierón sztajger wrzeszczy na niyposłuchliwego górnika:
- I jak wy se, Mónderka, myślicie, żeście sóm tukej tym, czym jo, to, to... To wyście sóm uosioł!!!
AJAJAJ!!!
Od kilku, a może i kilkunastu lat zauważam pewną barbórkową prawidłowość. Otóż im bliżej górniczego święta, tym więcej w różnych mediach pojawia się wybrzydzania na górnictwo węgla kamiennego. Że to niby takie anachroniczne, niepotrzebne, no i oczywiście wszystkich strasznie to dużo kosztuje. Kosztuje, bo trzeba stale dopłacać do nieopłacalnego - zdaniem tych mędrców, których cytuję - i nikomu niepotrzebnego węgla. A przyczyną są oczywiście górnicze przywileje.
I tu najczęściej wygłaszana jest tyrada, wyjaśniająca wykorzystywanemu przez tych krwiopijców - górników narodowi, jakie to są te niezasłużone, niesprawiedliwe i nienależne przywileje górniczej braci. O dziwo, nigdy wśród tych utyskiwań nie słyszałem narzekań na wysokie apanaże zarządów, rad nadzorczych, menedżerów, na reprezentacyjne fundusze, na zbyt "wypasione bryki" i wystawne uczty przy okazji tzw. spotkań służbowych różnotematycznych i na to, że ten i ów spoza górnictwa też się nieźle na górnictwie "pasie".
Bo takie stworzono niektórym warunki do zarabiania w naszej cieszącej się pełnią wolności, równości i jak najbardziej wolnorynkowej ojczyźnie. Czasem ktoś bąknie, że to jedno z poletek do obsadzania politycznymi pieszczochami, ale ponieważ takich poletek jest sporo, to i nic nadzwyczajnego. Zastanawiałem się, dlaczego ta troska o wspólne dobro, tak bezczelnie rozdrapywane pazurami tych krwiopijców spod czarnej śląskiej ziemi, jest taka wybiórcza. I chyba wiem. Otóż wszyscy ci wygłaszający owe krytyczne filipiki są prezesami, członkami zarządów, rad nadzorczych, właścicielami sprywatyzowanego niegdyś za złotówkę majątku państwowego, "ekspertami" lub powiązanymi z nimi mocnymi więzami współodczuwania dziennikarzami.
Dziennikarze w mediach o profilu ogólnym, że tak powiem, dzisiaj raczej się na niczym nie znają, poza politycznymi pyskówkami tudzież "sprawą małej Madzi", więc plotą, co im tamci mędrcy podsuwają. Jeśli są wyjątki, to albo ich wiedza oddana jest na usługi obowiązującej dzisiaj w duchu egoistycznego i bezwzględnego kapitalizmu ideologicznej indoktrynacji, albo są zepchnięci na zupełny margines. A ponieważ kruk krukowi oka nie wykole, więc efekt jest taki, jak opisałem powyżej.
Jest to zresztą fragment tej samej opowieści, wedle której bogatym zabierać nie należy, bo się obrażą, wywiozą swoje ciężko i uczciwie zarobione pieniądze do jakiegoś podatkowego raju i co wtedy biedny naród pocznie? A wywieźć oczywiście mają prawo i nie ma w tym nic zdrożnego. Jeśli się im za mało zapłaci, to też się obrażą i zatrudnią się na najlepszych stanowiskach w największych światowych kartelach, gdzie aż przebierają nogami w oczekiwaniu na tę armię fachowców. A w ogóle z pieniędzy najbogatszych to pożytek dla państwa żaden, bo jest tego tyle, co kot napłakał. Więc niech sobie jeżdżą na te tam safari i inne Bahamy i niech sobie te bryki i wille letniskowe mają, bo co to z takimi marnymi milionami można zrobić.
Za to ci krwiopijcy - górnicy... Uch!!! Z nimi to trzeba porządek zrobić jak najprędzej. Zabrać im to, czego się nachapali w tej biednej Polsce. Tych kopalń to nie zamykać, tylko sprywatyzować. Najlepiej za złotówkę, bo nie są więcej warte. To wtedy górników ustawi się "do pionu", a zyski - bo wtedy dopiero będą - trafią, gdzie należy. I już!
Szczęść Boże...
Jurek Ciurlok "Ecik"
ZAGADKA
Z czego składa się węgiel?
Węgiel, jak już pewnie wszyscy wiedzą, składa się z podwórka do piwnicy...
TAKIE TAM, RÓŻNE...
Oto dalszy ciąg najkrótszej charakterystyki górnośląskich kopalń z 1924 roku, przetłumaczonej z niemieckiego. Ciekaw jestem, czy ktoś już rozszyfrował, które to kopalnie sprzed lat...
Na Karsten-Centrum to na pysk wytyrpnóm.
A na Miechowskiem ciepajóm pioskiym.
Na białym galmanie chnet robota stanie.
Zaś na Rudzie pod wiyl pódzie.
Niy chodź na Heinitz, bo tam niy ma nic.
A na Neuhof robota se kup.
Cdn
Z TASZY LISTONOSZA
Tylko spokojnie
Rozmawia dwóch górników o swoich przełożonych.
- Wiysz, Wilim, jo to ci móm takiygo sztajgra, co jak sie znerwuje, zarozki je blank czerwóny na pysku.
- A chopie! To je nic. Jak mój sztajger sie znerwuje, to zarozki jo móm blank czerwóny pysk...
Nauka to potęgi klucz
- Co to sie ta robi u tego mamlasa, Mónderki, że uod niego tak licho wóngiel leci? - pyta się obersztajger Wylazło.
- Ach wiycie - odpowiedział sztajger Dobrzik - trza mu dać trocha pokój, bo uón czyto.
- Tóż dobrze. Możno uod tego zmóndrzeje - pedzioł obersztajger i poszeł.
Następnego dnia sytuacja się powtórzyła kropka w kropkę. I następnego także. Ale czwartego dnia obersztajger Wylazło był już mocno zniecierpliwiony i poszedł osobiście do przodka Mónderki. Górnik Mónderka siedział na kupie urobku i przy karbidce czytał jakąś opasłą księgę.
- Szczynść Boże, Mónderka - przywitał się obersztajger, a Mónderka skoczył na równe nogi, jakby mu drut do dupy wlazł. - Co wy to czytocie?
- A wiedzom, panie obersztajger, Karola Maya czytóm...
- Pokożcie to ino.
Obersztajger wziął księgę, obejrzał i rzekł:
- Mónderka, wy dobrze poradzicie czytać? Dyć to niy je Karol May, ino Karol Marks.
- Panie obersztajger, jak to dobrze, że uóni tu prziszli, bo bych dalij po darmo czytoł. Jo, pieróna, już je przi drugim tómie i ino się dziwuja, że nikaj tych Indianerów ni ma...
Ten dowcip pochodzi z czasów, gdy dzieła Karola Marksa bywały lekturą obowiązkową, zatem jest to kpina z nadgorliwości niektórych. Dziś to już dowcip z lamusa. Ale następny nie traci aktualności, choć też swoje lata ma...
Podejrzliwy
Pewien górnik, straszny ochlaptus, przyszedł do lekarza z bólem wątroby i nerek. Lekarz po zbadaniu pacjenta rzekł zdecydowanym tonem:
- Panie Wychlipiok, od dziś koniec z piciem. Żadnej wódki ani piwa nawet.
Górnik, nieco przerażony, uważnie spojrzał na lekarza i zapytał:
- Tak godocie, panie dochtór? A czy u wos czasym niy było przedymnóm moji baby???
LIMERYK
Nasz stały korespondent i twórca limeryków, Pan Henryk Cyba, nadesłał garść kolejnych udanych strof. Zatem spieszę Państwa z nimi zaznajomić.
Na fiskusa
Młody przedsiębiorca z miejscowości Grad
Zapytał starego, czy jest z życia rad?
Ten rzekł: "Kiedyś lepiej się żyło,
Bo takich podatków nie było."
Stąd wspomnienia starszych są zawsze bez VAT.
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH
Pokazuj! Ale nie palcem...
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.