Ciekawą interpretację pojęcia "pożar endogeniczny" przedstawił dziś (26 października) portal onet.pl. Informację dotyczącą pożaru w kopalni Kazimierz-Juliusz redakcja onetu zilustrowała...wozem strażackim.
Być może jest to podpowiedź, wskazująca nowe rozwiązania dla ratowników górniczych, jednak wystarczy przyjrzeć się komentarzom jakie internauci pozostawili pod wiadomością w onecie, żeby nie mieć wątpliwości, że pomysł jest chyba raczej mało prawdopodobny.
Każdemu, kto ma problem z interpretacją terminu "pożar endogeniczny" polecamy słownik pojęć w portalu górniczym nettg.pl, a wszystkim tym, którzy do takich akcji chcieliby wysyłać strażaków przypominamy, że pożar endogeniczny to "pożar powstały z przyczyn wewnętrznych na skutek przemian chemicznych zachodzących w ciałach palnych bądź ich domieszkach w określonych warunkach".
Są one niebezpieczne dla górników przede wszystkim ze względu na koncentrację gazów groźnych dla życia i zdrowia ludzi. Są specyficzne dla górnictwa. Przeważnie nie towarzyszą im płomienie. Ich symptomem jest zadymienie i wzrost stężenia tlenku węgla w atmosferze kopalnianej.
Ratownicy górniczy w walce z pożarami endogenicznymi zamiast "sikawki" stosują nieco inne metody. Ewentualne - późniejsze - otamowanie wyrobiska, czyli odizolowanie zagrożonego rejonu od pozostałych chodników specjalnymi tamami przeciwwybuchowymi, jest najczęstszą metodą opanowania podobnych pożarów. Odcięcie dopływu powietrza sprawia, że po kilku-kilkunastu tygodniach pożar ostatecznie wygasa.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.