- Jestem zdziwiony tym, że w zespole, który pracuje nad projektem ustawy o emeryturach górniczych, o którym mówi minister pracy, nie ma żadnego przedstawicielstwa związków zawodowych, urzędów górniczych czy Państwowej Inspekcji Pracy - stwierdził w rozmowie z portalem górniczym nettg.pl szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik.
- Obawiam się, że pod koniec roku ministerstwo przedstawi projekt, który będzie kompletnie nieżyciowy, a my ciągle deklarujemy chęć rozmów i współpracy - zaznacza Grzesik, odnosząc się do zapowiedzi ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza o tym, że do końca tego roku będzie gotowy projekt ustawy w sprawie emerytur górniczych
Minister mówił w piątek (19 października) w radiowej Trójce, że konieczne jest precyzyjne określenie grupy stanowisk, którym powinno przysługiwać uprawnienie do emerytury górniczej.
- Będę domagał się od ministra by spotkał się ze związkami zawodowymi i przedstawił przynajmniej jakiekolwiek założenia do tego projektu. To żenujące, że robi się to wszystko za naszymi plecami. 29 października mamy posiedzenie zespołu trójstronnego i już zażądaliśmy, aby w jego programie znalazła się kwestia emerytur górniczych. Nie wiemy oczywiście, czy rząd to zaakceptuje, ale chciałbym, żeby spotkał się z nami w tej sprawie przynajmniej ktoś w randze wiceministra gospodarki - podkreślił szef górniczej "S".
Odniósł się też, do - padających po raz kolejny - słów o tym, że trwają prace mające oddzielić stanowiska nie związane z wydobyciem.
- Nie wiem co to, zdaniem ministra, znaczy i jak zamierza do rozgraniczać. Według mnie nawet pracownicy powierzchniowi, na przykład przeróbka, też uczestniczą w ciągu produkcyjnym, czyli w wydobyciu - stwierdził Grzesik.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.