Ponad 2 tys. obiektów budowlanych w Bytomiu zostanie ocenionych pod względem odporności na oddziaływania wynikające z eksploatacji górniczej. Taką szczegółową analizę zleciła kopalnia Bobrek-Centrum.
Tego typu przedsięwzięcie jest w Bytomiu realizowane po raz pierwszy. Bobrek-Centrum przygotowuje się w ten sposób do wprowadzenia nowego planu ruchu. Oceniana jest odporność wszystkich budynków, specjalistyczne badania przeprowadzają Główny Instytut Górnictwa i Instytut Technik Budowlanych. Każdorazowo rzeczoznawcy wskażą, które z obiektów mogą nie wytrzymać eksploatacji i jakie działania trzeba podjąć, żeby zabezpieczyć je przed skutkami wydobycia. Zgodnie z nową filozofią, przyjętą w kopalni Bobrek-Centrum, po przeprowadzeniu tego rekonesansu te obiekty, które trzeba będzie wzmocnić i wyremontować, zostaną zabezpieczone, a te, które zdaniem ekspertów nie wytrzymają skutków eksploatacji, będą rozebrane.
- Zajmujemy się w pierwszej kolejności budynkami o wątpliwej odporności, potem tymi, które wymagają działań prewencyjnych. Prace budowlane zostaną zakończone przed przystąpieniem do eksploatacji w parceli, nad którą znajdują się te obiekty. Wszystkie działania realizujemy w porozumieniu z miastem. Wspólnie zdecydowaliśmy, że budynki zakwalifikowane do I kategorii odporności na wstrząsy będą rozbierane, bo koszt remontu mógłby przerosnąć wartość obiektów - wyjaśnia Leonard Klabis, dyrektor kopalni Bobrek-Centrum.
Dyrektor Klabis zastrzega, że naukowcy nie są w stanie przewidzieć wszystkich wpływów wydobycia na powierzchnię, dlatego może się zdarzyć, że część obiektów przygotowywanych do eksploatacji po przejechaniu ściany trzeba będzie remontować powtórnie.
- Kopalnia Bobrek-Centrum prowadzi eksploatację rozproszoną, a to generuje duże koszty. Takie działanie jest jednak potrzebne, żeby wyjść z eksploatacją poza dzielnice bardziej zurbanizowane. Na razie taki system funkcjonuje dobrze, ale potrzebny był nam nowy projekt zagospodarowania złoża - tłumaczy przesłanki działań profilaktycznych na powierzchni dyrektor Klabis.
Za przykład takich działań mogą posłużyć budynki przy ulicy Frenzla. To cztery połączone ze sobą bloki, wybudowane w okresie międzywojennym. Pomiędzy ich klatkami nie ma dylatacji. Zgodnie z ekspertyzą Instytutu Technik Budowlanych, aby budynki przetrzymały eksploatację bez szkód, konieczne było wykonanie dylatacji na jednym z ciągów.
- Na te obiekty będzie miała wpływ eksploatacja ściany 4 w pokładzie 503, która jest obecnie w ruchu. Prace w budynkach są już w toku. Na czas przebudowy mieszkańcy zostali wykwaterowani do zapewnionych przez kopalnię mieszkań zastępczych - relacjonuje dyrektor Klabis.
Fragment bloku został wycięty, ale w trakcie robót okazało się, że budynek nie ma fundamentów. Cegły ułożone były wprost na poduszce piaskowej. Fundament zostanie więc odtworzony, a oprócz wykonania dylatacji w budynku zostanie przeprowadzony generalny remont. Dopiero po jego zakończeniu mieszkańcy zostaną przeniesieni z powrotem. Po przejściu ściany naprawione zostaną jeszcze ewentualne zarysowania i spękania, a domy otrzymają nową elewację.
Jak wyjaśnia dyrektor Bobrka-Centrum, takie działania prowadzi się także po to, aby nie powtórzyła się sytuacja z Karbia sprzed 14 miesięcy.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.