Niektórzy mówią, że na platformach wiertniczych na Bałtyku pracuje elita polskiego górnictwa. Na pewno są to ludzie, którzy wiedzę i umiejętności niezbędne przy wydobywaniu kopalin łączą z odpornością psychiczną marynarzy.
- Załoga na naszych dwóch platformach "Petrobaltic" oraz "Baltic Beta" pracuje w systemie ciągłym. Na platformie przebywają jednocześnie dwie zmiany górników. Można je nazwać umownie dzienną i nocną. Pracują na platformie i na niej mieszkają. Kierownicy platform bardzo się starają przestrzegać dobowego czasu wypoczynku. Każda zmiana przebywa na platformie przez 14 dni, podczas których nasi górnicy "wypracowują" miesięczną normę czasu pracy. Podczas sezonu urlopowego mogą zdarzyć się odstępstwa od tej dwutygodniowej reguły - mówi Krzysztof Grabowski, doradca ds. PR w LOTOS Petrobaltic SA.
Załoga jednej platformy to ok. stu osób. Na stanowiskach pracy przebywa jednocześnie mniej więcej połowa z nich (nie licząc ewentualnych pracowników obcych, tzw. serwisów). Wymiana załogi prowadzona jest "na zakładkę", czyli co tydzień zmienia się jedna czwarta załogi. Szychta zaczyna się, gdy morscy górnicy postawią nogę na holowniku, którym dopływają platform.
Z pokładów statków na platformy są transportowani w specjalnych koszach za pomocą dźwigów. Czasami do transportu, zwłaszcza między statkami obsługującymi platformy, wykorzystuje się łodzie motorowe, co przy opuszczaniu holownika po sztormtrapie jest chyba jeszcze bardziej emocjonujące, niż kołysanie się w koszu nad morskimi falami. Można do tego przywyknąć tak jak do zjazdu klatkami pod ziemię w kopalniach węglowych lub miedziowych.
Na platformie żyje się trochę jak na statku, ale z tą różnicą, że platforma się nie kołysze na fali. Stoi na trzech nogach wznoszących się około 12 metrów nad taflą morza i zagłębionych w dnie morza. Załoga sypia w kajutach, czyli pokojach z łazienkami. W każdej mieszka od jednej do czterech osób. Do dyspozycji pracowników jest bilard, komputery, telewizja satelitarna. Łączność z rodzina można utrzymywać za pośrednictwem telefonu. Kuchnia jest tak wyborna, że niejedna restauracja mogłaby pozazdrościć załodze platform kucharzy i jakości posiłków.
Platforma to nie jest miejsce łatwej, lekkiej i przyjemnej pracy dla każdego. Przy wydobywaniu, rozdzielaniu i tankowaniu ropy naftowej i gazu bywa niebezpiecznie. Zdarzają się wypadki. Na platformach są oddziały ratownictwa ze specjalistycznym sprzętem ratowniczym oraz własne zasilanie w energię elektryczną i cieplną. Nad zdrowiem załogi czuwają przez całą dobę lekarze wspomagani przez aparaturę medyczną. Z pomocy medycznej na platformie korzystają niekiedy marynarze i rybacy, jeżeli dopadnie ich niedyspozycja na morzu.
- Załoga platformy dzieli się na cztery podstawowe grupy. Najliczniejsza jest służba zajmująca się bezpośrednio prowadzeniem prac górniczych, czyli wierceniami i wydobyciem ropy oraz gazu. Wspomaga ich załoga pokładowa, ponieważ platforma jest jednostką morską, oraz służby energo-mechaniczna i hotelowa. Życie na platformie byłoby nie do zniesienia bez służby hotelowej, czyli pracowników kuchni i stewardów - wyjaśnia Krzysztof Grabowski.
Tekst i zdjęcia Jolanta Talarczyk - rzeczniczka prasowa prezesa WUG
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.