W pierwszy weekend sierpnia na fedrowanie w sobotnio-niedzielne dniówki pod szyldem Górniczej Spółdzielni Pracy zdecydowało się siedmiu górników kopalni Wieczorek. W zakładowym miesięczniku Echo Wieczorka zastępca dyrektora ds. administracyjno-pracowniczych Piotr Caputa wyraził przypuszczenie, że będzie to zachęta dla kolejnych pracowników. W e-mailu do naszej redakcji zastrzegający sobie anonimowość "gwarek" miał natomiast nadzieję, że w kopalni nie znajdzie się więcej - jak ich określił - "kamikadze". Ale już w trzecią sobotę sierpnia pracę na dole wybrało 23 górników, zaś następnego dnia dalszych 20.
Kopalnia - w trzeciej dekadzie sierpnia miała już zawartych z GSP pięć umów - zamawia spółdzielców do eksploatacji ścian podsadzkowych i zawałowych, robót konserwacyjno-remontowych, obsługi elektrycznej oraz obsługi szybów. Jest przy tym zasadą, że sobotnio-niedzielnemu spółdzielcy powierza się identyczne zajęcia, jakie w czarne dni wykonuje jako pracownik kopalni.
Ponad nadliczbowy limit
- Dla kopalni spółdzielnia jest firmą zewnętrzną, ale pracują w niej nasi ludzie, którzy zawierają z nią umowę. Praca w dni wolne pod spółdzielczym szyldem stanowi ofertę dla tych pośród pracowników, którzy mają wykorzystany lub przekroczony roczny limit 416 godzin nadliczbowych. Do dziś, czyli do 24 sierpnia, dotyczy to około 100 osób z oddziałów dołowych. Kopalnia nie może ich więc już zatrudniać w dodatkowym czasie - wyjaśnia dyrektor Caputa.
Pracowniczy podkreśla trzy okoliczności. Po pierwsze, że podejmowanie sobotnio-niedzielnej pracy na podstawie umów z zewnętrznym podmiotem nie jest osobliwością Wieczorka, albowiem od lat jest praktykowane w wielu innych kopalniach. Po drugie, że ten sposób świadczenia pracy nie jest zabroniony prawem. I po trzecie, że to podwójne zatrudnienie jest absolutnie dobrowolne.
Z argumentacją dyrektora Caputy, traktując ją jako formalne podejście do problemu, polemizuje Kazimierz Sowiński, wiceprzewodniczący zakładowej Solidarności.
"Krezus" z ratami
- To prawda, że wobec weekendowych górników nie stosuje się nacisków w rodzaju "nie przyjdziesz na niedzielną dniówkę, zostaniesz zwolniony z roboty". Wystarczy presja domowych wydatków. To nie jest tak, jak wyobrażają sobie chyba wszyscy w Polsce, że górnik jest krezusem. Jak się nie zrobi niedziel, to nie ma zarobku. A tu dzieci na utrzymaniu, jakieś raty do spłacania... Tak wygląda ten wolny wybór i decyzja - przekonuje Sowiński.
Sam uważa jednak, że równoległa praca, i to w szczególnie niebezpiecznych warunkach, gdzie nietrudno o błąd, to głupota, której związek jest absolutnie przeciwny.
- Nie możemy aprobować sytuacji, że górnik robi w miesiącu 35-40 dniówek bez odpoczynku. Znam Pstrowskich, którzy tak jechali, a później przez pół roku byli na rewirze i o mało co nie wyciągnęli nóg. Widuję ich na emeryturze, kiedy nie mogą wejść do mieszkania na parterze z pełnym wiaderkiem węgla - zżyma się Sowiński.
Lider ZZGwP w Wieczorku Adam Depta mówi, że podwójne zatrudnienie to w Wieczorku rzecz nowa i nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie o sens takiego rozwiązania.
- Jeśli pracownik zgadza się na dodatkową pracę, to jest to jego wybór i decyzja. Planów wydobycia, z którymi łączy się przyszłość kopalni, też nie można lekceważyć. Będziemy przyglądali się, jak to funkcjonuje, będziemy pytali załogę i rozmawiali na ten temat z dyrekcją - mówi Depta.
Kierownik stróżem odpoczynku
Dyrektor Piotr Caputa przekonuje, że zlecane spółdzielni weekendowe dniówki nie oznaczają całkowitego przymykania oczu na kwestię wypoczynku górników oraz braku jakiejkolwiek kontroli ich rzeczywistego czasu pracy.
- Skoro obowiązuje zasada, że spółdzielca pracuje w wolne dni na identycznym stanowisku, jak w te czarne, to znaczy, że robi u tego samego kierownika oddziału. I to on dobiera ludzi na weekendowe dniówki. Zamawia - dodajmy - tych, których potrzebuje do obłożenia konkretnej roboty, a nie wszystkich chętnych. Kierownik ma więc doskonałą orientację, kto ile przepracował już w miesiącu, i jeśli stwierdza, że ktoś przychodzi dłuższy czas bez odpoczynku, to go nie zapisuje. Jeśli ktoś idzie do pracy w sobotę, to nie jest już zamawiany na niedzielę. Zadaniem kierownika jest więc nie dopuszczać do tego, aby ktokolwiek pracował non stop - zapewnia pracowniczy.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
co za głupoty wypisują znam takich którzy rano pod firma robili a na noc na szychtę kopalniana szli sobota i niedziela prawie bez odpoczynku
wlascicielami tych firm sa przewaznie nadsztygarzy i inne gady ,glowni itp:
Chore. Czyste wyłudzanie pieniędzy z kopalń KHW. Podmiotem do tego służącym jest górnik. Może się prokuratura zainteresuje tym interesem. Uważa , że szanujący się górnik nie będzie brał w tym udziału. Pozdrawiam
omijanie prawa zgodnie z prawem wniosek POLAK POTRAFI
Firmy "kogucik" w górnictwie to omijanie prawa pracy, to omijanie wykroczeń z wynikających z przekraczaniem czasu pracy. To jest odpowiedź na zarzuty Państwowej Inspekcji Pracy że w 80 % kopalniach nie przestrzega się norm czasu pracy. Ten kierunek spowoduje np. gdy górnik będzie miał odejść po 6 godzinach pracy w temperaturze to pozostanie na stanowisku już w firmie "kogucik". Gdy dojdzie do wypadku to nie będzie winna kopalnia tylko górnik. Bo to jego wolny wybór.
W artykule nie napisano nic o ewentualnej wypadkowości podkreślono jednak że GSP to zewnęczna firma a więc jeżeli dojdzie do wypadku w GSP kopalnia nic to tego nie ma L-4 wypadkowe tylko w weekendy reszta tygodnia zwykłe L-4 dlatego że GSP to inny podmiot co zatem idzie wszystko do odróbki