Rosyjska energetyka stoi na gazie, francuska - na atomie, a polska? Polska jeszcze na węglu, ale chcą nas tego gruntu pozbawić. "Zabranie nam węgla przypomina sytuację, jakby ktoś odebrał nam chleb i w zamian kazał jeść sałatę" - puetnuje prof. Maciej Kaliski. Tymczasem coraz częściej słyszy się, że węgiel jest be. Nie tylko kamienny, brunatny również.
I tak oto w Polsce toczy się spór między dwoma środowiskami. Jedno reprezentuje środowisko górnicze, naukowe i energetyczne, którego filarem jest Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. Drugie z nich skupia przedstawicieli gmin przeciwnych odkrywkowej eksploatacji węgla brunatnego w centrum w Legnicy. Oba nawzajem się unikają. Prowadzą odrębną politykę osiągnięcia założonych celów. Z jednej strony jest to rzecz naturalna. Demokratyczne państwo tym właśnie odróżnia się od innych, że każdy może wyrazić swoje zdanie i prowadzić dozwolone prawem działania dla jego realizacji. Ponieważ spór nie może być prowadzony nieustannie, ktoś, kiedyś musi go rozstrzygnąć.
Trwa on już blisko od dziesięciu lat, a jego końca na razie nie widać. Jeżeli jest to spór twórczy i mobilizujący, to proszę bardzo. Może on trwać nawet i wiecznie. Tak jednak nie jest. Strona rządowa w tym sporze stara się bezpośrednio nie uczestniczyć i czyni wszystko, co możliwe, by zająć pozycje arbitra. Na wszelkie protesty i propozycje rozmów rząd obu stronom odpowiada głuchym milczeniem.
Stowarzyszenie"Stop Odkrywce" czując, że nic nie ugra samymi tylko protestami, złożyło w tej sprawie skargę do Parlamentu Europejskiego (PE). Jej zwolennikiem okazał się były przewodniczący tego gremium prof. Jerzy Buzek oraz grono innych parlamentarzystów reprezentujących nasz kraj w PE. W połowie lipca europarlament wstępnie pozytywnie zaopiniował złożoną przeciw państwu polskiemu skargę i na jesieni wyśle do naszego kraju odpowiednią komisję śledczą.
Pyrrusowe zwycięstwo
Gdyby poprzestać tylko na poglądach sprawa byłaby może tylko ciekawa i wzajemnie uzupełniająca się poprzez prezentację tych samych spraw z odmiennych punktów widzenia. Tu jednak poglądy są tylko uzasadnieniem dla konkretnego działania.
Obie strony nie szczędzą wysiłków, aby najlepiej zaprezentować się zarówno opinii publicznej, jak i rządowym decydentom. Ci ostatni (przynajmniej w dokumentach państwowych) muszą dbać o przyszłość polskiej energetyki, a wraz z nią o stan całej gospodarki. Jeżeli tego by zaniechali, to opozycja rozniesie ich na strzępy przy pierwszej lepszej awarii nie zabezpieczającej rozwój tego sektora.
Przypomnieć trzeba, że przyjęty w minionym roku przez Radę Ministrów dokument "Koncepcja Przestrzennego Zagospodarowania Kraju do 2030 roku" zobowiązuje władze do objęcia ochroną przed zabudową złóż węgla i gazu. Zakłada on, że minister gospodarki we współpracy z ministrem środowiska sporządzi wykaz i określi obszary złóż o znaczeniu strategicznym dla państwa. Następnie wojewodowie, wspólnie z samorządami, na terenach których znajdują się złoża, ustalą rodzaj i czas działalności oraz rodzaj zabudowy dopuszczalnej na chronionych obszarach. Ustalenia te mają być następnie przeniesione do strategii wojewódzkich i gminnych planów zagospodarowania przestrzennego wszystkich kategorii (krajowego, wojewódzkich i miejscowych).
**pagebreak**
Według tej koncepcji chronione mają być m.in. złoża gazu, ropy, węgla kamiennego (zwłaszcza "Bzie-Dębina", "Śmiłowice", "Brzezinka") i brunatnego (zwłaszcza "Legnica", "Gubin", "Gubin 1", "Złoczew"). Wydawałoby się, że zwycięstwo zwolenników odkrywkowej eksploatacji węgla brunatnego nie jest już niczym zagrożone. Tymczasem rząd znajduje się pod coraz większym naciskiem również własnych struktur, aby uchylić się od wykonania tych uchwał. Formalnie jednak zrobić tego nie może. Dlatego, aby pokazać, że cała rzecz dotyczy tylko "papieru", który ze względów konstytucyjnych, programowych wszelkich innych musi być sporządzony, nic nie robi dla realizacji zapisanych tam planów. Owszem rygor zakazu zabudowy terenów chronionych jest egzekwowany i nic ponadto.
Sałata zamiast chleba
Widząc bierne zachowanie się rządu w tej sprawie obie strony przystąpiły do ataku, aby wymusić na nim jednoznaczne stanowisko. Przede wszystkim strona "węglowa" od wiosny jest w nieustannym natarciu. Formuje się ono w kolejnych naradach, sympozjach, konferencjach i publikacjach wraz z kierowanymi do szefa rządu oficjalnymi listami nawołującymi władze do bardziej energicznej realizacji programu budowy nowych odkrywkowych kopalń węgla brunatnego.
W referatach i wystąpieniach zwraca się uwagę, że zapotrzebowanie naszego kraju na energię elektryczną w przyjętej rok temu "Polityce Energetycznej Polski do 2030 roku" dla węgla brunatnego, jako najtańszego paliwa jest niedoszacowane. Wymaga ona korekty zarówno pod względem konsumpcji energii elektrycznej, jak i struktury paliw podstawowych w jej produkcji. Podkreślano, że najnowocześniejszy aktualnie blok energetyczny w Europie w minionym roku został uruchomiony w elektrowni Bełchatów, która opalana jest węglem brunatnym. Jego moc wynosi 848 MW, a sprawność netto wynosi 42 procent!
Należymy do krajów uprzywilejowanych pod względem zasobności w węgiel brunatny. Mamy prawie 14 mld ton udokumentowanych zasobów bilansowych, 58 mld ton zasobów w złożach perspektywicznych i oszacowanych na ponad 140 mld ton zasobów w obszarach węglonośnych. Powołano się na analogie zagraniczne. Francuską racją stanu jest stawianie elektrowni atomowych, rosyjską dbanie o gaz i ropę. I Paryż, i Moskwa twardo ją realizują. Racją stanu Polski jest węgiel, ale o niego polscy politycy się nie troszczą. Prof. Maciej Kaliski z AGH, były wiceminister gospodarki, powiedział: "Zabranie nam węgla przypomina sytuację, jakby ktoś odebrał nam chleb i w zamian kazał jeść sałatę".
Społeczny opór
Nie zważając na wszystkie racjonalne argumenty strony "węglowej" w Legnicy narasta opór przeciwko wszelkim krajowym decyzjom budowy odkrywkowych kopalń węgla brunatnego. Ofensywę przeciwko węglowi brunatnemu przewodzi wójt gminy Lubin pani Irena Rogowska. Stoi ona na czele Ogólnopolskiej Koalicji "Rozwój TAK - Odkrywki NIE".
Poparcie dla tej organizacji wynika przede wszystkim z woli mieszkańców gmin, na terenie których mają powstać nowe odkrywki. Jest ich przynajmniej kilkanaście tysięcy. Koalicje tę wspiera kilka partii politycznych szereg organizacji ekologicznych oraz wielu parlamentarzystów.
Ostatnio jako ich rzecznik wystąpiła poseł parlamentu europejskiego pani Lidia Geringer de Oedenberg. Przedstawiła ona wyniki debaty w Parlamencie Europejskim na temat planowanej kopalni odkrywkowej węgla brunatnego na Dolnym Śląsku. Petycja 1345/2009 była 12 lipca rozpatrywana przez Komisję Petycji Parlamentu Europejskiego. Uczestniczyli w niej samorządowcy zrzeszeni w Koalicji Rozwój TAK - Odkrywki NIE. Twierdzą, że odnieśli sukces, gdyż w dniach 29 - 31 października Komisja Petycji PE ma odwiedzić tereny planowanych inwestycji w rejonie Legnicy. Chce ona spotkać się z mieszkańcami i z władzami samorządowymi na terenach, na których ma być realizowana odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego "Legnica"...
Komisja zapozna się ze skalą zurbanizowania i zagospodarowania terenów przeznaczonych pod odkrywkę. Zajmie się ona również oceną prawidłowości decyzji administracyjnych podejmowanych w sprawie ochrony złoża, czyli jego zabezpieczeniem przed dalszą zabudową. Dotyczy to przede wszystkim gmin Lubin, Ruja i Ścinawa. Jednym z ważnych argumentów, który przemawia za tą wizytą jest bierna postawa polskiego rządu w tej sprawie. Referująca poseł PE powołała się na referendum, jakie odbyło się w tej sprawie w 27 września 2009 r., w którym 94 procent mieszkańców opowiedziało się przeciw tej inwestycji. Krytycznie odniosła się ona też do nieposzanowania wyników tego referendum w decyzjach rządowych zawartych w dokumencie "Polityka energetyczna Polski do 2030 roku". Zaproponowała podjęcie w tej sprawie procedury legislacyjnej w ramach Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej. Zapowiedziała też, że debata w tej sprawie będzie nadal kontynuowana w Parlamencie Europejskim...
Salomonowy wyrok
Każdej ze stron zaangażowanych w ten spór wydaje się, że zakończyć go może tylko bezwarunkowe zwycięstwo jednej z nich. W dzisiejszym stanie rzeczy jest to praktycznie niemożliwe. Rząd, który najbardziej powołany jest do tego aby doprowadzić do kompromisu robi uniki na zasadzie, aby przetrwać do kolejnych wyborów.
Ta krótkowzroczna polityka przyniesie same szkody, przede wszystkim tym, którzy unikają spojrzenia prawdzie w oczy. Wygląda ona w ten sposób, że jedni i drudzy mają swoje racje, które muszą być uwzględnione. Nie oznacza to wcale, że program węgla brunatnego zostanie zahamowany, ani też, że protestujący nic nie uzyskają. Trzeba odpowiedzialnie uwzględnić interesy jednych i drugich. Salomonowy wyrok w tej sprawie jest już niezbędny!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.