Ludzie protestują! No, to nic nadzwyczajnego, bo u nas ciągle ktoś przeciw czemuś protestuje, a niektórzy to nawet w proteście trwają.
Ja nie trwam, choć też przeciwko różnym rzeczom protestuję. Poza domem oczywiście, bo w domu to mi żona zbytnio na protesty nie pozwala. Gdzie indziej też zresztą protestują. W Grecji to chyba najbardziej. W Portugalii też, w Hiszpanii, we Włoszech, we Francji nawet. Tylko Niemcy jakoś nie protestują, choć też się im pogorszyło, a na dodatek dopłacają do tych, co protestują. Ale Niemcom ktoś kiedyś powiedział, że najlepiej jest systematycznie pracować i mieć porządek. I oni w to uwierzyli! Naprawdę!!! W naszym kraju to takich głupot się nikomu nie wmówi...
Wśród protestujących u nas niedawno znów pojawili się nauczyciele. Mówię znów, bo oni tak co jakiś czas. Tym razem głodowali nawet. Ale nie w obronie Karty Nauczyciela, przeciw podnoszeniu wieku emerytalnego czy za podwyżkami płac. Dziwne, ale nie. Oni protestowali w obronie programu nauczania. Przy okazji można się było przekonać, że są nauczyciele, którzy interesują się nauczaniem i programami, bo moje osobiste doświadczenie kazało mi w to mocno wątpić. A tu proszę: zaprotestowali nauczyciele historii w związku planami okrojenia czasu na nauczanie tego przedmiotu i jego zakresu tematycznego. Nie rozumiem, o co chodzi, bo to co najważniejsze, czyli martyrologia dawniejsza i nowsza, zostało. Reszta przecież nie jest ważna.
Jeśli młody obywatel będzie wiedział, że jego przodkowie nieustannie walczyli z wrogami, a tych wrogów zawsze mieliśmy na Wschodzie i na Zachodzie, a zdarzało się, że w środku też, i że wygrywaliśmy nawet wtedy, gdy wróg miał przewagę, chyba że nas zdradzono, a ciągle ktoś nas zdradzał, to już wystarczy. Do tego informacja o kilku bitwach, jednym powstaniu - może dwóch, ze dwóch cmentarzach i ciągłym odzyskiwaniu niepodległości, szczególnie częstym po 1989 roku. Program jak ta lala! Czego więcej trzeba? Po co protestować?
Tacy matematycy, na przykład, nie protestują, bo wiedzą, że nikt ich nie lubi. Większość polityków także nie. Matematycy to tacy Żydzi, Arabowie, Romowie i geje w jednej osobie polskiego nauczycielstwa. Bo przecież wiadomo, że ta cała matematyka to tylko kula u nogi i próba zdeprecjonowania naszej wspaniałej polskiej młodzieży na egzaminach i maturach. Dlatego w szkole zawodowej w tygodniu jest 1 do 2 (słownie: jedna do dwóch) godzin matematyki, czyli tyle samo, co religii. Choć nie... Religii są zawsze 2 (słownie: dwie) godziny, a matematyki najczęściej 1 (słownie: jedna) godzina. Podobnie jest w technikum. A w nowym roku szkolnym już zawsze w zawodówkach będzie 1 (słownie: jedna) godzina matematyki w tygodniu, a religii według ustawy 2 (słownie: dwie) godziny.
No i racja! Bo po kiego grzyba - mówiąc kolokwialnie - takiemu np. mechanikowi znajomość matematyki, no nie? Co innego ze znajomością pisma, szczególnie gdy ono święte jest. Lub martyrologii. I tak to nasze szkoły produkować będą napęd do wózków w supermarketach oraz słuchaczy różnych doradców, którzy zresztą tak samo znakomicie wykształceni, jak ci słuchacze, tylko w czym innym. Najbardziej świadomi staną się mocnym głosem niektórych politycznych wieców. Natomiast ci, którzy to wymyślili, zapewne zadbają, by ich bliscy w wymienionych kategoriach jednak się nie znaleźli.
Jurek Ciurlok "Ecik"
ZAGADKA
Jak nazywa się mężczyzna, który stracił 90 procent zdolności logicznego myślenia?
Wdowiec, rozwodnik lub porzucony.
LIMERYKI
Zgodnie z ubiegłotygodniową zapowiedzią powracam do utworów spod pióra Pani Ireny Skwary z Siemianowic. Jak napisałem poprzednio, jakiś post od czasu do czasu zawsze jest wskazany, a lektura dobrego limeryku zawsze. Te są znakomite!
O moście, poście i toście
Raz dwóch panów na moście
O szynce i serze na toście
Marzyło; choć byli sporej tuszy
Wpadli do wody po uszy,
Bo była dziura w tym moście.
A może kiedyś na moście
Dwaj goście gadali o poście;
Potem zdarzyło się, że
Zjadłszy po toście se,
Przez dziurę wypadli w tym moście.
Gdy zaś dwie panie na moście
Ciągle gadały o poście,
Trzecia rzekła im wprost,
By uskuteczniły post,
A nie stały tak ciężkie na moście.
Absurdalny humor najwyższych lotów, i to na zadany temat. Jestem pełen podziwu. Zachęcam do kontynuowania.
Z TASZY LISTONOSZA
Łańcuszek dobrej woli
(stary żydowski w nowej wersji)
Ojciec do syna:
- Synu, znalazłem ci wspaniałą kandydatkę na żonę!
- Ależ tato... Sam potrafię znaleźć sobie dziewczynę... A kto to jest?
- To córka Kulczyka...
- Super! Trzeba było tak od razu!
Następnie ojciec udał się do Kulczyka na rozmowę:
- Dzień dobry panu. Wydaje mi się, że znalazłem doskonałego kandydata na męża pańskiej córki!
- No wie pan... Przecież ja nie szukam męża dla mojej córki...
- Ale to wiceprezes Orlenu.
- Cudownie! To zmienia postać rzeczy!
Następnie ojciec udał się do prezesa Orlenu:
- Witam pana, panie prezesie! Przychodzę z dobrą nowiną - mam idealnego kandydata na wiceprezesa w pańskiej firmie.
- Ale ja nie szukam nikogo na tę posadę.
- Jest pan pewien?! To zięć Kulczyka!
- Ooo! Chyba że tak...
Tona czy ton
Dowódca pewnej jednostki wojskowej otrzymał informację, że zamówiona syrena 7-tonowa jest do odebrania w firmie XXX, której magazyn znajduje się z drugiej strony miasta. Wezwał więc do siebie sierżanta i rozkazał przywieźć przesyłkę. Sierżant wybrał kilku sprytnych żołnierzy, zorganizował ciągnik, największą przyczepę podczołgową i wyruszyli, paraliżując ruch pojazdów w mieście.
Po jakimś czasie stawili się pod wyznaczonym magazynem. Sierżant osobiście udał się do biura, aby dopilnować odbioru syreny. Po dokonaniu formalności papierkowych magazynier przyniósł niewielkich rozmiarów skrzynkę i wręcza sierżantowi.
- Co to jest? - zapytał zaskoczony sierżant.
- Jak to co? Syrena 7-tonowa! - odpowiedział magazynier. - Generuje 7 różnych dźwięków...
Prezent to prezent
Spotykają się dwaj koledzy:
- Co dostałeś na urodziny?
- Urodziło mi się dziecko.
- To musisz być bardzo szczęśliwy.
- Niezupełnie...
- A dlaczego?
- Bo żona złożyła się na prezent z sąsiadem.
MIĘDZY NAMI, BLONDYNKAMI
Niedopatrzenie
Przychodzi blondynka do sklepu i przez pół godziny męczy się z otwarciem drzwi. Gdy już weszła, sklepowa mówi:
- Co pani tak długo otwierała te drzwi, przecież jest napis "ciągnąć".
Na to blondynka:
- Tak, ale nie jest napisane, w którą stronę ciągnąć.
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH,
NIE ZAWSZE ZNANYCH
Z pomocą dla krajów rozwijających się jest tak, jak z pieniędzmi z pierwszej komunii: do dziś nie wiadomo, gdzie zniknęły...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.