W jakiej kondycji jest Węglozbyt, firma z wieloletnią tradycją? Czy i z kim zamierza współpracować, by osiągnąć zakładane cele? Czy nowy zarząd spółki poprowadzi firmę ku nowym wyzwaniom? O tym i nie tylko w rozmowie z JERZYM NABIAŁCZYKIEM, nowym prezesem Centrali Zbytu Węgla Węglozbyt SA.
Jakie wyzwania, cele widzi Pan przed sobą, obejmując nowe stanowisko?
W ostatnich latach spółka wiele straciła ze swojej dawnej świetności - teraz jej odbudowa będzie wymagać ogromnej determinacji i konsekwencji w prowadzonych działaniach. Niezmiernie ważną sprawą było zrealizowanie zobowiązań układowych wobec wierzycieli - w lutym układ został wykonany. Obecnie więc, bez tak dużych obciążeń finansowych, trzeba położyć nacisk na stabilizację finansową spółki, podejmując jednocześnie działania prorozwojowe, wpisujące się w strategię właściciela i całej grupy kapitałowej. Podstawowe założenia tej strategii to stałe zwiększanie udziału w krajowym rynku sprzedaży węgla jako dostawcy i dystrybutora, a co się z tym wiąże - wzrost przychodów ze sprzedaży i rentowności spółki. Będziemy też intensywnie szukać nowych, rentownych obszarów działalności. Zakładam, że przy wsparciu właściciela w okresie roku, dwóch umocnimy swoją pozycję rynkową i ustabilizujemy kondycję finansową spółki.
A dokładniej?
Zakładamy na przykład ścisłą współpracę z Kompanią Węglową, Katowickim Holdingiem Węglowym, jak również innymi producentami i dystrybutorami węgla. Jest to obecnie przedmiotem wstępnych rozmów.
A czy mógłby Pan powiedzieć nam coś na temat swojej dotychczasowej drogi zawodowej?
Wywodzę się z branży górniczej. Po ukończeniu krakowskiej AGH (na Wydziale Górniczym, specjalność: przeróbka kopalin stałych - red.) przez wiele lat pracowałem w kopalni Czeczott, gdzie przebyłem drogę od sztygara zmianowego, przez nadsztygara, do kierownika Biura Sprzedaży. Później pełniłem funkcję dyrektora Biura Sprzedaży, Biura Marketingu i wiceprezesa ds. handlowych, a następnie prezesa zarządu Nadwiślańskiego Węgla SA. Przez pewien czas pełniłem też funkcję prezesa zarządu w Hucie Buczek, później były prywatne spółki handlowe, ale koło się zatoczyło i wróciłem do branży węglowej, bo podstawową działalnością Centrali będzie dystrybucja i sprzedaż węgla.
A inna działalność?
Być może pójdziemy też w kierunku produkcji mieszanek węglowych i paliw ekologicznych we współpracy z Węglokoksem i Kompanią Węglową, ale są to na razie pewne zarysy działań i za wcześnie mówić o konkretach.
Co więc Pana zdaniem jest teraz firmie najbardziej potrzebne?
Na razie dopiero ją poznaję. Zarówno obszarowo, jak i pod względem zagadnień, jakimi się firma zajmuje, muszę ją dokładnie przeanalizować. Na chwilę obecną potrzebna nam jest przez pewien czas głównie stabilizacja, która pozwoli opracować i rozpocząć wdrażanie szczegółowych założeń nowego biznesplanu.
Zarząd jest teraz dwuosobowy...
Tak. Pozwoli nam to teraz podzielić w pewnym stopniu obowiązki, bo zarządy jednoosobowe w tak dużych organizmach nie mają łatwej pracy.
Odnoszę wrażenie, że patrzy Pan w przyszłość z dużym optymizmem.
Tak, z bardzo dużym. Chciałbym przywrócić firmie rangę, która jej się należy. Od czasu powołania spółki w latach czterdziestych, po wszelkich przemianach, które zachodziły w kraju, sądzę, że nadszedł czas, by odbudować markę Węglozbytu i jego prestiż, tak by na rynku mógł znowu zaistnieć jako mocna, solidna firma.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.