Dziś (środa, 7 marca) do kopalni Bielszowice wrócili pracownicy oddziału III, po lutowym pożarze - wraz ze ślusarzami i elektrykami - oddelegowani do kopalń Halemba i Pokój.
- Do końca tygodnia w kopalni Knurów pozostaną jeszcze ekipy oddziału wydobywczego I oraz oddziału robót przygotowawczych I. Tak więc od najbliższego poniedziałku wszyscy delegowani do sąsiednich kopalń pracownicy z powrotem będą fedrowali na swoich stanowiskach - o szybszym, niż pierwotnie przewidywano powrocie do normalności poinformował portal górniczy nettg.pl dyrektor kopalni Bielszowice, Piotr Wałach.
Dla rudzkiego zakładu najistotniejsze było przywrócenie regularnej eksploatacji dwóch najlepszych ścian na poziomie 840. Średnio dawały one około 5,5-6 tys. ton węgla na dobę.
- Mam nadzieję, że od wtorku kopalnia wróci do wydobycia 8,7 tysiąca ton na dobę i będziemy mogli myśleć o nadrabianiu strat w stosunku do Planu Techniczno-Ekonomicznego - zapowiedział dyrektor Wałach.
Taki bieg rzeczy cieszy również przewodniczącego zakładowej Solidarności, Grzegorza Kuźnickiego.
- Po pożarze sytuacja naszej kopalni wyglądała bardzo groźnie. Spodziewaliśmy się, że alokacja górników do innych kopalń potrwa co najmniej kilka miesięcy. Tymczasem nie jest aż tak źle. Straty w wydobyciu będą niższe, niż przewidywano i jest nadzieja, że szybko je odrobimy - ocenia Kuźnicki.
Na 19 marca zaplanowane jest zakończenie prac związanych z utworzeniem tymczasowej odstawy w kopalni Bielszowice, gdzie 18 lutego wskutek pożaru zniszczony został taśmociąg transportujący urobek do zakładu przeróbczego.
Do pożaru taśmociągu, transportującego węgiel z szybu V do zakładu przeróbczego doszło 18 lutego. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru były roboty spawalnicze.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.