Powszechnie wiadomo, że w Sejmie i Senacie parlamentarzyści powinni używać języka parlamentarnego, to znaczy werbalizować swoje poglądy bez używania inwektyw i zwrotów wziętych z ulicy. Inaczej mówiąc: kulturalny poseł wyrażając się o innym nie powie: pan poseł jest głupi, lecz rzeknie: jestem z pewnością inteligentniejszy od pana posła. Jednak coraz reprezentanci narodu coraz częściej używają języka nieparlamentarnego, lub - jak kto woli - coraz rzadziej posługują się językiem parlamentarnym.
I dlatego marszałek Sejmu Ewa Kopacz - pomna doświadczeń, jakie przyniosło dynamiczne posiedzenie izby niższej ws. zachowania władztwa Skarbu Państwa w Grupie Lotos - myśli o wprowadzeniu do regulaminu Sejmu kar pieniężnych dla posłów posługujących się nieparlamentarnym językiem.
Wkrótce rewolucyjne zmiany, dyscyplinujące posłów i wpływające na dbałość o zachowanie czystości mowy polskiej, zostaną przedstawione parlamentarzystom do akceptacji. Zważywszy na arytmetykę koalicyjną można być pewnym, że zmiany zostaną przyjęte, nawet, jeśliby nawet od głosu wstrzymał się poseł Niesiołowski, znany z dynamicznego sposobu wyrażania swoich poglądów...
Pani Marszałek uważa, iż obecnie kar dla posłów naruszających kulturę języka polskiego jest niewiele, a te które regulaminowo istnieją, mogą być stosowane tylko wówczas "kiedy ktoś utrudnia prowadzenie obrad". A gdy nawet skorzysta się z takiego instrumentu, to komisja etyki poselskiej może tylko - mniej lub bardziej stanowczo - upomnieć takiego parlamentarzystę. Po zmianach w regulaminie, komisja będzie mogła więcej.
Jak dużo będzie mogła? Ile będzie kosztowało posłów nieparlamentarne werbalizowanie ? Czy za użycie określenia "kretyn" będzie płaciło się więcej niż za nazwanie oponenta "nieukiem"? Czy język bez wulgaryzmów, ale naruszający czyjąś godność, będzie również popadał po nowe porządki? Kto będzie ważył nieparlamentarne zwroty i przeliczał je na kary pieniężne? I czy nowe będzie skutecznym instrumentem?
Ewa Kopacz uważa, że i owszem: "To będzie dyscyplinowało tych, którzy tak chętnie wychodzą na mównicę i nie zawsze posługują się parlamentarnym językiem", bo trzeba "walczyć o to, by wizerunek Sejmu był lepszy" i "dobrze by było, gdyby ekscesy nie burzyły wizerunku pracowitych i przygotowanych merytorycznie posłów".
W przeszłości posłowie raczyli nas takimi zwrotami, za użycie których w niedalekiej (zapewne) przyszłości zapłacą z ciężko zapracowanych uposażeń:
• Zachowuje się pan jak Lepper i skończy pan jak Lepper.
• Mówię tu o czołówce PiS, a nie o tych ludziach, którzy za nimi idą. Głupich zawsze jest dużo.
• Dlaczego ja mam dyskutować z artykułem, którego autor skłamał jak bura suka?
• Chłop, oprócz tego, że ma wiedzieć jak co robić, musi też być jasnowidzem i przewidzieć, że taki debil Balcerowicz podniesie stopy procentowe, tak? To idiota ekonomiczny, myśli że każdy jest głupi w Polsce.• Jak śmie ten obrzydliwy załgany hipokryta, ten obłudnik Napieralski, mówić, że nie dali legitymacji partyjnej telewizji. A Urbański to nie jest legitymacją partyjną, a Pospieszalski i cały ten PiS-owski, lizusowski spektakl to nie jest legitymacja partyjna?
• Czasem się zastanawiam się, czy mamy do czynienia z poważną polityką, czy komedią. Panowie - a mówię to do otoczenia prezydenta i premiera - wam totalnie odbija. Podkreślam, totalnie odbija!
• Palikot przekroczył granicę, za którą już nie ma polityki, tylko trzeba tego faceta powiesić na najbliższej gałęzi. Wszyscy musimy do tego doprowadzić. Po czymś takim trzeba mu wybrać gałąź.
• Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie na wilki, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż.
• Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej.
• To co mówi Krzaklewski jest zwyczajnym bełkotem, dlatego trzeba spytać przewodniczącego, czy jest mężczyzną i liderem, czy jest babą, która wisi u klamki Wałęsy...
I tak można byłoby cytować bez końca. Wszelako jednak na obronę posłów preferujących sugestywny styl wyrażania się, chciałby przypomnieć, że słowa zaczynające się na "de", "gie", "pi" "sku" i tak dalej jeszcze (oficjalnie) nie są używane w języku polskiej polityki. Cała nadzieja, że zmiany regulaminowe postulowane przez Ewę Kopacz, będą skuteczną tamą przeciwko takiemu (dziś niewystępującemu) zagrożeniu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.