Węglowy boom na Śląsku przybiera zawrotne tempo. Po zabrzańskim Siltechu i bytomskim Eko-Plus za wydobywanie czarnego złota chcą się zabrać kolejne firmy. W Chorzowie nie mają nic przeciwko fedrowaniu, w Jaworznie za to kręcą nosem.
Najszybciej górnicy mogą wrócić do Chorzowa. Złoża zamkniętej prawie dwadzieścia lat temu kopalni Barbara-Chorzów kuszą inwestorów. Zainteresowanie wznowieniem wydobycia wyraził Fundusz Przemysłowy Silesia z siedzibą w Katowicach. Prezydent Chorzowa w porozumieniu z władzami Siemianowic Śląskich wydał już decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji przedsięwzięcia. Są one oparte na specjalistycznej ekspertyzie Głównego Instytutu Górnictwa. Okazuje się jednak, że FPS ma konkurenta. Kto to taki? W chorzowskim magistracie nie chcą zdradzić, ponieważ zainteresowana strona może sobie tego nie życzyć - tłumaczą.
Jakiś czas temu chodziły słuchy, że za tą niewiadoma kryć się może Węglokoks, posiadający umowę z Kompanią Węglową na wybieranie tzw. resztówek. Wątpliwości rozwiewa jednak Andrzej Krzyształowski, rzecznik Węglokoksu:
- Taki scenariusz jest raczej mało prawdopodobny - ucina.
Jedno jest na razie pewne: ktokolwiek wznowiłby wydobycie pod Chorzowem, może liczyć na przychylność władz miasta, a po części również jego mieszkańców, którzy nie protestowali na wieść o takiej możliwości.
Atrakcyjne złoże
Na ostatnim posiedzeniu Rady Miasta prezydent Andrzej Kotala przyznał, że złoże jest atrakcyjne.
- Jako miasto możemy jedynie wydać opinię środowiskową podmiotom, które się o nią zwrócą. Jeżeli któraś z tych firm koncesję uzyska, to uruchomienie takiego zakładu pracy będzie dla nas znaczącym wydarzeniem - dodał prezydent.
Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków i radny sejmiku wojewódzkiego, twierdzi, że z górnictwem miał doświadczenia różne, pozytywne i negatywne, lecz jego zdaniem dwie strony, jeśli chcą porozumienia, to je osiągną.
- Wszystko zależy od tego, w jaki sposób w danym rejonie przebiegać będzie eksploatacja i jak zabezpieczona zostanie powierzchnia. Monitoring to również ważna kwestia - zaznacza.
Nowa kopalnia nie będzie, rzecz jasna, fedrowała na skalę swej poprzedniczki, osiągającej w latach siedemdziesiątych prawie dwumilionowe wydobycie. Miasto już zresztą zastrzegło, że węgiel będzie mógł być wybierany spod terenów niezamieszkałych, w Maciejkowicach i Chorzowie Starym. Obszary, na których znajdują się duże zakłady przemysłowe, zostały wykluczone.
Górnicy wrócą do Chorzowa nie wcześniej niż za dwa lata, tyle bowiem czasu zajmą inwestorom przygotowania.
W Jaworznie i Sosnowcu też chcą kopać
Kolejnym miastem, gdzie górnictwo może się rozwinąć, jest Jaworzno. Tutaj o dostęp do złoża walczą dwa podmioty: Kopalnia Węgla Kamiennego Mariola oraz Spółka Węglowa Jaworzno. Pierwsza ma zamiar wybudować upadową. Druga chce wykorzystać do eksploatacji węgla szyby Witold I oraz Witold II. W grę wchodzi złoże Jan Kanty.
Według jaworznickich samorządowców we wnioskach obu spółek aż roiło się od nieścisłości i właśnie z tego powodu prezydent Paweł Silbert jeszcze nie tak dawno temu odgrażał się, że miasto nie uzgodni na razie decyzji środowiskowej do koncesji na wydobycie. Jednak 3 lutego br. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska opublikowała obwieszczenie o wszczęciu postępowania o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia pod nazwą: "Budowa Kopalni Węgla Kamiennego Mariola w Jaworznie-Szczakowej przy ul. Batorego oraz wydobywanie kopaliny węgla kamiennego ze złoża Jan Kanty 1 w Jaworznie". Sprawy, jak widać, posuwają się więc naprzód. Szkoda tylko, że przedstawiciele zarządów obu firm pozostają nieuchwytni. Piotr Kosowicz i Fabian Siemiątowski z KWK Mariola nie ujawnili numerów telefonów, z kolei Payr Alexander Franz figuruje jedynie w dokumentach rejestrowych spółki, której zarząd - wg dokumentów - rezyduje na Cyprze.
W Sosnowcu również poszukują nowych złóż węgla. Dla kopalni Kazimierz-Juliusz to przysłowiowe być albo nie być, bo dotychczas eksploatowane pokłady surowca kończą się. Pierwszy odwiert przyniósł oczekiwany efekt. W pokładzie 510 zalega węgiel. Grubość złoża wynosi 2,7 m. Próbki z drugiego, dokonanego w polu rezerwowym, przesłano do analizy specjalistom z Państwowego Instytutu Geologicznego.
- W sumie przewidziano wykonanie ośmiu odwiertów - informuje Jacek Matuszczyk, wiceprezes ds. technicznych KWK Kazimierz-Juliusz.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Najpierw zamykali a teraz EUREKA na nowo poznajdywali poklady wegla - tam gdzie wiadomo one byly . Koszta likwidacji kopaln pokryli podatnicy - no ale jutrzejsze zyski z ekspoloatacji bogactwa calego narodu pojda do prywatnych kieszeni - niech zyje kapitalism