Na piątkowej konferencji prasowej, 3 lutego 2012 r., premier zapowiedział, że nie wycofa się ze swojego pomysłu opodatkowania KGHM. Nie zmieni on też swego zdania pod wpływem protestów samorządowych, jakie napływają w tej materii z Lubina i z Dolnego Śląska. O tym, że sprawa jest postawiona na ostrzu noża, świadczy sugestia premiera, że protesty te to "skutek presji KGHM".
Być może, że w tej sprawie premier częściowo się myli, bo na ogół samorządowcy byli dotąd przeciwnikami panoszącej się względem nich arogancji tej firmy. Jednak teraz chodzi o coś więcej, niż tylko o niesympatyczne zachowanie się jej funkcjonariuszy. Chodzi o duże pieniądze, które samorządy otrzymywały w postaci dotacji, darowizn i wspólnych inwestycji. Najważniejszym jednak problemem są miejsca pracy i godziwe zarobki, umożliwiające stosunkowo dostatnie życie na dalekiej prowincji, jaką jest Lubin. Rzecz dotyczy blisko dwudziestu tysięcy pracowników samej firmy i drugie tyle jej wszelkich kooperantów.
Cały jej spór z premierem wydaje się nieporozumieniem. Z jednej strony jako względnie większościowy jej właściciel w całości obsadza on kluczowe tutaj stanowiska. Jednak rząd się zmienił, choć pozostał ten sam premier i rządząca partia. Pod względem politycznym nic się nie stało. Dawniej polityka była podstawą do wszystkich tutaj zmian personalnych. Jak wiadomo, jednak nie wszystko od niej zależy. Istotną rolę odgrywają też nowi ludzie. Można powiedzieć, że w sprawie KGHM jest realizowana "stara polityka" przez "nowych ludzi".
Determinacja premiera
W swojej wypowiedzi premier dał wyraźnie do zrozumienia, że ma determinacji w tej sprawie. Z jego strony nie padły żadne twarde słowa. Jednak w deklaracji ukryta jest sugestia, że KGHM jeśli chce zmienić coś w ustawie podatkowej, to najpierw musi zmienić premiera. Premier dysponuje też argumentami, które wielokrotnie były poprzednio podnoszone na temat finansów i dochodów miedziowej spółki. Mimo zgodnego poparcia dla KGHM przez lokalnych polityków wszystkich opcji, dysponują oni zbyt małymi możliwościami, aby zagrozić stabilności rządu i samego premiera.
Dla KGHM jest to stanowisko całkowicie nowe. Wszak firma zawsze stanowiła dobre zaplecze dla rządowych kadr, które z różnych powodów musiały opuścić stołeczne gabinety. Za co jest teraz jest tak niesprawiedliwe traktowania? Zawsze wypełniała ona polecenia płynące z rządu, i to niezależnie od tego, kto był przy władzy, a tu teraz nagle takie nieprzyjemności. Wszyscy polecani stamtąd ludzie byli zatrudniani w KGHM na wysokich dyrektorskich stanowiskach, bez żadnego pytania o jakiekolwiek kwalifikacje.
Tak było przez prawie ostatnie ćwierć wieku. Wydawało się, że jest to mechanizm pod każdym względem zabezpieczający firmę od strony jakichś niepożądanych rządowych pomysłów. Tym razem on nie zadziałał. Dlaczego? Czy zawiódł system? Czy zmieniły się zasady? Nie wiadomo. Pewne jest, że premier jest zdeterminowany doprowadzić KGHM do stanu takiego samego jak wszystkie podziemne kopalnie w Polsce.
Skąd ten podatek?
Jednym z powodów nagłej decyzji o opodatkowaniu KGHM był na pewno pusty skarb państwa. Dziurę budżetową trzeba jakoś załatać. Finansowe przechwałki KGHM też docierały do rządu. W sytuacji kryzysu finansów państwa decyzja KGHM o wyprowadzeniu z kraju blisko 10 miliardów złotych była tu źle przyjęta. Istniało wielkie prawdopodobieństwo, że dla ewentualnych przyszłych korzyści skarbu państwa zagraniczna jej inwestycja przejdzie bez żadnych zgrzytów. Negatywna pod tym względem opinia premiera nie przesądzała jeszcze tak drastycznych i stanowczych decyzji.
Jest wielce prawdopodobne, że firma ta zawsze była uwikłana w grę polityczną jak toczyła się na szczytach władzy. Nie pisane prawo stanowiło, że każdorazowo wiodący poseł z okręgu legnickiego będzie w imieniu skarbu państwa obsadzał najważniejsze tutaj stanowiska swoimi ludźmi. Tak było tu od niepamiętnych już czasów.
Poprzednio decydentem był tu wiceprezes PiS i poseł z okręgu legnickiego Adam Lipiński. Teraz jest nim Grzegorz Schetyna. Jak wiadomo polityk ten nie odgrywa już kluczowej roli w strukturach państwa. KGHM jest ostatnią jego poważną pozycją, w której ma on oparcie kadrowe. Ponieważ teraz inni zajmują jego pozycje w polityce, nadszedł też czas, aby i on pożegnała się ze swoimi wpływami w tej firmie.
W ten sposób nałożony na KGHM podatek załatwia naraz wiele spraw. Uzupełnia pusty budżet, jak i daje nadzór nad firmą całkiem już innym ludziom. Stabilna pozycja prezesa tej firmy będzie dotąd, dopóki podatek ten nie zostanie sfinalizowany pod względem formalnym. Potem jako ten, który dopuścił i doprowadził do tego będzie on mógł być odwołany.
Argumenty podatkowe
Premier nawiązał do krytyki prywatyzacyjnej, która od początku tego procesu głosiła, że zwykły obywatel nic z tego nie ma. Pomijając dotychczasową prywatyzacje polskiego przemysłu, trzeba zauważyć, że również zagraniczna ekspansja KGHM była postrzegana też w tych relacjach. Tamte firmy nie miały chyba tej wartości, tego znaczenia i takich możliwości. Z różnych przyczyn i powodów do pełnej prywatyzacji KGHM nigdy nie doszło.
Jak donosi komunikat z wspomnianej konferencji premier powiedział: "Nie zmienimy oceny, jeśli chodzi o podatek od kopalin i przedstawimy bardzo precyzyjną informację, z której będzie - moim zdaniem - jednoznacznie wynikało, że wszyscy obywatele Polski powinni się od wielu lat czuć zaniepokojeni, że nie korzystają nawet w ułamku z tego dobra narodowego, jakim jest miedź, jak pracownicy KGHM i mieszkańcy (Lubina - PAP). Uważam, że to nie jest fair. Przedstawimy bardzo precyzyjną informację, jak te dysproporcje wyglądają".
Zdaniem premiera propozycja ta jest bardzo realistyczna i powściągliwa. Realizm premiera i jego powściągliwość świadczą o tym, że w stosunku do firmy były dyskutowane znacznie ostrzejsze i bardziej restrykcyjne decyzje niż te, które teraz przyjęto. Premier jest pewny, że uzyska w tej sprawie pełne poparcie opinii publicznej.
Pod tym względem nie myli się on. Na ten stan rzeczy przez długie lata pracowali decydenci, prezesi i dyrektorzy tej firmy. Odnosząc się do wszelkich postulatów wsparcia krajowej gospodarki, mieli oni do niej stosunek obojętny. Co nas to obchodzi? My, firma światowa, damy sobie radę! Reszta niech ginie, to nie nasza sprawa! Teraz sytuacja się odwraca i ta sama opinia będzie teraz dotyczyła ratowania KGHM. Rządowa informacja owszem spotka się z krytyką opozycji, ale większość rodaków będzie za rządem.
Spadająca gwiazda
Ogromne dochody KGHM i jego niekwestionowana pozycja finansowa tworzyła lokalną enklawę polityczną i gospodarczą, z którą wszyscy miejscowi politycy dotąd się liczyli. Teraz trafiła kosa na kamień.
Premier chce z korzyścią dla rządu i państwa zlikwidować względną suwerenność tego regionu opartą na dochodach KGHM. Pozwalano tu sobie na coraz więcej upokarzając stołecznych polityków. Przypomnieć trzeba wielokrotne wezwania kierowane stąd do premiera o jego przyjazd i wytłumaczenie się z planowanych przez rząd inwestycji w eksploatację miejscowych złóż węgla brunatnego. KGHM jeśli otwarcie nie wspierał tej akcji, to jednak krytycznie odnosił się on do tego rodzaju rządowych pomysłów. Ze swojej strony proponował on, aby to Chińczycy zajęli się zgazowaniem tego węgla. Krótko mówiąc przedstawiano alternatywne rozwiązania dla premiera. Nagłaśniano je, uzyskując krytyczny odzew dla rządowych pomysłów. Teraz nadszedł czas wyrównania rachunków.
Jest to o tyle łatwe, że poza spadająca gwiazdą Grzegorza Schetyny nikt z rządowych prominentów nie jest w żaden sposób związany z tą firmą. Jej pozycja aspirująca do samodzielnych decyzji w skali państwa przez decyzje podatkowe i atak premiera została sprowadzona do parteru. Do poziomu wszystkich podobnych podmiotów górniczych, którym nie jest lekko i muszą one liczyć się ze swoim otoczeniem. Istniejące pod tym względem umowne "księstwo legnickie", którego nieformalnym władcą świeckim był tu zawsze prezes KGHM w ten sposób zostało zlikwidowane.
Bolesny upadek
Sprawa podatku od kopalin przedstawiana jest przez premiera, jako podjęta w interesie państwa. Opór w tej sprawie KGHM i związanych z nim środowisk odbierany jest jako obrona niezasłużonych wynagrodzeń i zarobków, osiąganych tutaj dzięki inwestycji państwa, a więc wszystkich jego obywateli.
Z tego tytułu premier twierdzi, że obywatele ci poprzez nałożony na firmę podatek, mają prawo korzystać z jej dochodów. Dla wszystkich, którym się dobrze powodzi w polskiej rzeczywistości, sprawa KGHM jest nauką, że zawroty głowy powstałe z własnego powodzenia i znaczenia, mogą powodować bolesny upadek. Jest to upadek znamienny, gdyż następuje on w okresie szczytowego powodzenia i międzynarodowych możliwości rozwoju KGHM.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
To bardzo rzeczowy tekst, natomiast pomija jedna istotna kwestie - inwestorów, którzy posiadają akcje tej firmy. Jest absolutnym skandalem to, ze rząd sprzedał je w ofercie publicznej, potem jeszcze pozbył się 10% sprzedając je inwestorom instytucjalnym z OFE, a wszystko to przy zenujacych założeniach co do prognozy cen miedzi. Szczególnie ta ostatnia operacja osmieszyla skarb państwa, teraz więc metoda Janosika odbiorą to tym samym Polakaom, by wrzucić to w otchłań dziury budżetowej.